Skocz do zawartości
Forum

Religia w przedszkolu


Ulla

Rekomendowane odpowiedzi

CzekamNaSen
Mamy, a czy gdyby religia była w sali przy kościele to myślicie, że dzieci by chodziły? Po pierwsze dzieci by wolały mieć wolne wtedy, po drugie dla rodziców to obowiązek - trzeba zawieść, odebrać itp... Więc myślę, że może byc w szkole, tylko księża czy katechetki powinny być odpowiednio przygotowani.

Dawniej (do końca lat 80') chodziło się na religię przy kościele i dawało radę, więc nie wiem czemu dzieci nie miałyby chodzić. Ja tak chodziłam kilka lat, moi rodzice tak chodzili i dało się. Oczywiście z logistycznego punktu widzenia wygodniej jest, szczególnie przy młodszych dzieciach, kiedy religia jest w szkole. Tylko co z dziećmi niewierzącymi/innej wiary? Jeśli dajemy radę wozić dzieci na pierdylion zajęć dodatkowych to chyba dało by radę 1x w tygodniu zawieźć na religię.

Co do meritum wątku, w przedszkolu mojej córki nie ma religii. Nie wiem jak zerówka, ale młodsze grupy na pewno nie mają. I bardzo dobrze, bo często taka religia jest prowadzona przez osoby nie potrafiące pracować z małymi dziećmi. Lepiej niech w tym czasie maluchy wyjdą na podwórko albo lepią z plasteliny. W przedszkolu dzieci maja się przede wszystkim dobrze bawić.

Odnośnik do komentarza

to szkoda, że religia w przedszkolu tak torchę kuleje, bo przecież teologię kończy naprawdę sporo osób, a specjalizacji, poza nauczycielską, to chyba za dużo tam nie ma...religia w przedszkolu tez może być ciekawa: jest tyle piosenek religijnych z pokazywaniem, poza tym jakieś malowanki tematyczne, opowieści lub nauka prostej modlitwy...tylko tu wszystko zależy od prowadzącego...

Odnośnik do komentarza

A najlepsze będzie gdy na religii dzieci dowiedzą się jednego a w domu zobaczą inną rzeczywistość. Bo poza kategorią "wierzący-niepraktykujący" są jeszcze "wierzący-po-swojemu". Nie ma to jak uczyć dzieci, że moralność jest względna. Moim skromnym zdaniem lepiej jest nie znać Boga niż mieć jego zły obraz.

Zagraj ze swoim dzieckiem.

 

logo-789x120.jpg

Odnośnik do komentarza

Mar Deb - mądrze piszesz.
Ja jeszcze dodam, że moim zdaniem czasem rodzice oczekują, że nauczyciele wyręczą ich w czymś, co sami wg mnie powinni zapoczątkować. Nie rozumiem sensu wysyłania dziecka na religię, skoro w domu jest co innego. Wg mnie wiara to coś, co w jakiś sposób zobowiązuje mnie do czegoś. Rodzice czasem wymagają od szkoły tego czy tamtego, ale co z tego, że nauczyciele starają się to realizować, skoro ich trud idzie na marne, bo rodzice co innego robią w domu i mieszają dziecku w głowie.
Podam moze przykład.
Swego czasu miałam praktyki w szkole podstawowej zintegrowanej. Zadałam pracę domową, zadawałam 2 rodzaje - dla dzieci, które swietnie sobie radziły a inne zadania dla tych, z którymi trzeba było jeszcze coś nadrobić (poziom był baaardzo zróżnicowany).
Miałam chlopca, któy wg mnie miał w sobie duży potencjał. Był bardzo bystry, ale łobuziak. Z domu powiedzmy sobie "trudnego". Zakumplowaliśmy się, starał się robić te trudniejsze prace domowe i naprawde sobie radził. Podczas gdy pewnego dnia przyszła mama, dlaczego daję mu trudniejsze zadania, skoro tamta pani dawała mu łatwiejsze. Odpowiedziałam, że dlatego, że on potrafi zrobić te trudniejsze idzie mu dobrze stara się, jest zaangażowany, zyskał u mnie dużo plusów za aktywność, widać było, że te dziecko z lekcji na lekcję się zmienia i zaczyna inaczej patrzeć na naukę, na pracę domową itd, bo nie karałam go za brak czegoś ale nagradzałam za to co robił. Niestety do mamy nie przemówiło to, że jej dziecko jest ambitne, radzi sobie i przecież chcę dobrze, bo po co, skoro mogę dać mu łatwiejsze zadanie np. na 3 - zda? Zda, a mniej czasu będzie siedział, bo teraz siedzi za długo przy pracy domowej i mniej jej pomaga przy młodszym dziecku a ona sobie nie radzi bo nie ma czasu też siedziec z młodszym bo popołudniu sobie dorabia.
Wiecie co - nie bardzo wiedziałam, co mam powiedziec.
Ta sprawa ma jeszcze pare wątków pobocznych, tak w skrócie to przedstawiłam i nie odnosi się to do zajęć religii, ale napisałam o tym w nawiązaniu do tego, co MarDeb napisala - szkoła a dom to często dwie różne rzeczywistości i dwie różne moralności.
Religia w klasie a religia przy kościele też może być różna. Bo ta pierwsza może być traktowana na zasadzie że jest to jest i spoko niewiele ode mnie wymaga. Ale ta przy kościele może wymagać wiecej i choc wymaga większego zaangażowania, większego wysiłku to może właśnie przez to bardziej ambitnie by się do niej podchodziło, bo ja w podstawówce chodziłam na religię na ktorej pani wychodziła z klasy z płaczem. Potem przyszedł ksiadz i też wcale nie radził sobie lepiej.

http://s2.suwaczek.com/201404304578.png

Odnośnik do komentarza

Ulla
marzen@ często jednak szkoły nierzadko prześcigają się w ilości zajęć dla dzieci co by miały zorganizowaną każdą chwilę w przedszkolu

Masz rację, ale to od rodzica zależy, czy wybierze przedszkole, gdzie dziecko się tylko "edukuje" czy takie, które daje zarówno czas na edukację, jak i na swobodną zabawę, rozwijanie własnych umiejętności i zainteresowań. Jak we wszystkim trzeba zachować umiar i równowagę.

Odnośnik do komentarza

marzenko w państwowych tak a w prywatnych nierzadko dziecko uczestniczy w wielu zajęciach czy tego chce czy nei bo całymi dniami przebywają tam a przedszkola by się wykazać wymyślają coraz więcej rzeczy
czy to dobrze - hmmm zależy dla kogo ale w większości sytuacji im więcej tym niekoniecznie lepiej

http://www.suwaczki.com/tickers/w5wq3e5en5kuzrs6.png

http://www.suwaczki.com/tickers/3jvz3e5eqgubclqa.png

Odnośnik do komentarza

Najwidoczniej taka jest potrzeba rynku, czyli tego chcą rodzice. Moja chodzi do niepublicznego i nie maja jakiegoś przeładowania zajęciami dodatkowymi. 300 metrów dalej jest inne p-kole i tam, jak zobaczyłam listę zajęć dodatkowych to się za głowę złapałam. Dla mnie to przerost formy nad treścią. Ale każdemu wg potrzeb. W niepublicznych p-kolach rodzice z reguły maja więcej do powiedzenia niż w publicznych, gdzie często jest podejście "dostałeś się to się ciesz i nic nie gadaj". Jeśli zażądają od prowadzącego placówkę żeby ograniczył ilość zajęć dodatkowych to taki raczej się dostosuje. A skoro rodzice się nie skarżą, a często wręcz wyszukują p-kola z jak najbogatszym zestawem zajęć dodatkowych to oznacza, że tego chcą dla swoich dzieci.
A do tego przecież trzeba realizować podstawę programową. Więc kiedy te dzieciaki mają się ze sobą swobodnie pobawić? A za kilka lat będzie zdziwienie, że dziecko nie umie samo sobie zajęcia znaleźć, ale kiedy miało się tego nauczyć?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...