kerocna
-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Odpowiedzi opublikowane przez kerocna
-
-
Natalka na swoim pierwszym balu <3
-
W dniu waszego święta dziadkowie kochani,
życzymy aby świat nie miał dla Was granic.
By szlachetne zdrowie w wojażach dopisywało,
by na wszystkie wasze pasje Wam czasu starczało.
Niech Wasza mądrość nas całych otula,
niech będzie jak lekka wiosenna chmura.
Życzymy Wam miłości do całego świata,
byście z sercem żyli, nie myśląc o tym jak uciekają lata.
By wasze święto cały roczek trwało,
byście świat współczesny odkrywali śmiało.
Życzymy radości i uśmiechu wiele,
by nasze i wasze pokolenie to zawsze byli PRZYJACIELE! :) -
Ref. Żaden bałwan się nie uśmiecha,
zima bez śniegu to żadna uciecha.
Mróz i śnieg za oknem widzieć pragniemy,
nie będziem narzekać - obiecujemy! ;)
1. Jesień w zimie nam dziś króluje,
swe dżdżyste rządy ciągle sprawuje.
Zimie władzy oddać nie ma zamiaru,
liściasta pani nie zna umiaru!Ref. Żaden bałwan się nie uśmiecha...
2. Sanki w kącie smutne stoją,
łyżwy o swój byt co dzień się boją.
Narty z tej nudy grają w karty,
wszystko na opak - już nie na żarty! :)Ref. Żaden bałwan się nie uśmiecha...
3. Zimo, Zimo Śnieżna Pani,
zawitaj u nas znad mroźnych granic.
Na szybach kwiatki iskrzące namaluj,
swą bielą nas wszystkich dzisiaj oczaruj.Ref. Żaden bałwan się nie uśmiecha...
4. Do marca pogodę weź we władanie,
niech zimno i biało wreszcie się stanie.
A w marcu swe rządy obejmie wiosna,
dama kwiecista, ciepła i wzniosła. :)Ref. Żaden bałwan się nie uśmiecha...
-
Uwielbiamy zabawy na dworze bez względu na porę roku :)
-
Na temat witaminy D krąży już tyle informacji, że człowiek może się w tym wszystkim pogubić. Ja uważam, że witaminę D powinno podawać się dziecko od urodzenia aż do momentu przekroczenia wieku największego wzrostu czyli do 7 roku życia. Zaleca się podawać do 18 roku życia ale spójrzmy wprawdzie w oczy - który nastolatek przyjmuje witaminę D? Ja podaję dziecku witaminę cały rok, mimo, że w okresie od maja do września jest wystarczająca ilość słońca by naprodukować jej w odpowiedniej ilości. Ostatnio przeczytałam, że badania dowiodły, że przyjmowanie witaminy D przez dzieci zmniejsza u nich ryzyko zachorowania na choroby autoimmunologiczne i to mnie przekonało. Mam bliską osobę, która choruje na toczeń - wiem jakie to jest paskudztwo i jeśli mogę zrobić cokolwiek by uchronić moje dziecko - zrobię to! Na pewno będę podawać dziecku witaminę D do końca 7 roku życia, dalej w przyszłość nie ma co wybiegać. :) Wiem jedno - witamina D jest bardzo bardzo ważna a ja jako świadoma mama chcę wykorzystać jej potencjał i wspaniałe właściwości.
-
Ulubiona książka naszego maluszka to ponadczasowe wiersze Juliana Tuwima :))
-
Ulubiona książka naszego maluszka to ponadczasowe wiersze Juliana Tuwima :)
-
Najlepsze sposoby wzmacniania odporności są zarazem najprostszymi sposobami. Przyznam, że chyba bardziej moje dziecko dba o moją odporność a dlaczego? Bo motywuje mnie do wielu rzeczy, których, przyznaje, nie chciało by mi się robić. Motywuje mnie do wyjścia na dwór i to niezależnie od pogody. Mieszkamy na północy Polski i tutaj jesienią i zimą wieje praktycznie bez przerwy. Mimo to nie ma dnia abyśmy z córką nie były na dworze. Będąc w domu nigdy nie przegrzewam pomieszczeń - temperatura 21 C jest wystarczająca, a sypialnia jest zawsze przed snem wietrzona i temperatura w niej panująca to 18-19 C. Nie mniejszą rolę odgrywa zbilansowana dieta zwłaszcza owoce i warzywa sezonowe, które mają najwięcej bogactwa. Kapusta, bob, groch - to zdrowotne skarby! Wychodząc na dwór odpowiednio się ubieramy aby się nie przegrzać bo tak naprawdę dziecku, zwłaszcza ruchliwemu, zmarznąć trudno a przegrzanie jest o wiele gorsze w skutkach. Nie należy zapominać o wspaniałych sprzymierzeńcach naszego zdrowia, które znajdują się w każdej kuchni - miód naturalny i cebula - to najlepsi przyjaciele jeśli chodzi o wzmocnienie odporności.
-
Wymarzony smak - poziomka. Ale taka najprawdziwsza, pachnące słońcem i naturalną słodyczą. :)
-
Nasza córcia nie chce kłopotać rodziców z samego rana sprawami takimi jak śniadanie i dziarsko szykuje je sobie sama oczywiście pod czujnym okiem mamy! :)
-
Nasz sposób na przyjemną kąpiel już od pierwszych dni życia jest dość niezwykły. Naszego sposobu nie można kupić w sklepie, ani dostać od położnej czy pielęgniarki przy wyjściu ze szpitala. Jest on jedyny w swoim rodzaju i składa się z dwóch elementów - prawej i lewej :) Nasz sposób to ręce taty :)
Gdy pierwszy raz kąpaliśmy naszego okruszka, trzymał i mył go właśnie tata i tak dzień za dniem mijał a to się nie zmieniało. Po jakimś czasie zauważyliśmy, że gdy dziecko czuje znajomy dotyk jest odprężone i spokojne. I tak jest do tej pory. Przyszedł czas na "przeprowadzkę" do dużej wanny i również tata był spokojem i opanowaniem w całej tej sytuacji. Teraz gdy nasza córka jest już większa i trzeba umyć głowę - czego bardzo nie lubi niestety - gdy jest tata to nawet to mycie głowy idzie sprawnie. Tak że u nas piana, zabawki i kaczuszki nie zdziałają tego co spokojne, silne i bezpieczne ręce taty. :) -
Domino to świetna sprawa, już kiedyś takowe wykonałam na kartonie, ale było to niestety nietrwałe. Dlatego teraz postanowiłam wykorzystać to co jest chyba w każdym domu - klocki :) Na każdy klocek nakleiliśmy taśmą dwustronną nazwę i obrazek - w naszym przypadku owoców. I efekt jest świetny, nic się nie niszczy, nie odfruwa, a małym rączkom wygodnie jest przekładać takie domino. :)
-
A my łapiąc ostatnie promyki słońca stworzyliśmy taką oto Ellę :)
-
Uwielbiam Maję i Gucia za ich prostotę. W dobie zabawek, które bardziej straszą niż bawią i bliżej im do potworów niż przytulanek właśnie Maja i Gucio są sympatyczni, nieskomplikowani i tacy normalni.
-
Ja wybrałabym na początek kolorowy talerzyk i kubeczek aby moje dziecko z radością i chęcią wstawało i zajadało śniadanie, aby mieć siłę na cały aktywny dzień. :) Wybrałabym również legginsy, które dla nas są uniwersalne, czy to na zwykły dzień szkolny, czy na galę lub na wycieczkę. A na koniec padłoby na piżamkę, aby dziecko w wygodzie wypoczywało i sił na nowy dzień w komforcie nabierało. ;)
-
Ciasto szpinakowo-dyniowe przedzielone rodzynkami
Składniki na ciasto 1:
- 250g mrożonego szpinaku,
- 3 jajka,
- 1/2 szklanki cukru
- 1,5 szklanki mąki
- 1 opakowanie cukru wanilinowego
- 2 łyżeczki sody oczyszczonej
- 1/2 szklanki oliwy z oliwekSzpinak rozmrażamy, następnie bardzo dokładnie odciskamy i mieszamy z połową oliwy z oliwek. Jajka rozbijamy, oddzielamy białka od żółtek i ubijamy je na sztywną pianę. Cały czas ubijając dodajemy po troszkę cukru i wciąż ubijamy. Gdy uzyskamy konsystencję bezy dodajemy cukier wanilinowy oraz po jednym żółtku i dalej ubijamy do białości. Do tego dodajemy resztę oleju oraz mąkę wymieszaną z sodą i mieszamy wszystko łyżką. Na końcu delikatnie dodajemy szpinak i mieszamy do uzyskania jednolitej masy. Brytfannę smarujemy margaryną i obsypujemy bułką tartą i wlewamy do niej ciasto szpinakowe. Przygotowujemy drugie ciasto.
Składniki na ciasto 2:
- 1/2 szklanki cukru
- 2 jajka
- 100 ml oliwy z oliwek
- 250 g surowej dyni
- 2 świeże brzoskwinie
- 50 g wiórków kokosowych
- 200 g mąki
- 1 cukier wanilinowy
- 1 łyżeczka sodyMąkę zmieszać z sodą i wymieszać. Oddzielić białka od żółtek i ubić je na sztywną pianę. Następnie stopniowo dodawać cukier aż do uzyskania jednolitej konsystencji. Cały czas ubijając delikatnie wlewać oliwę. Do ciasta dodać startą na jarzynowej tarce dynię, wiórki kokosowe i starte brzoskwinie. Delikatnie dodać mąkę z sodą i wymieszać.
Ciasto 1 włożyć do piekarnika nagrzanego do 170 C na 3-4 minuty aby wierzch się ściął. Wyjąć, posypać grubą warstwą rodzynek i wylać ciasto dyniowe. Włożyć do piekarnika i piec około godziny.Smacznego!
Konkurs "Szukamy z maluchami pierwszych oznak wiosny!"
w Konkursy
Opublikowano
Pierwsze oznaki wiosny kojarzą mi się z przebiśniegami, ale tak się złożyło, że w tym roku te urocze kwiatuszki nie miały się przez co przebijać :).
Spacery to nasz żywioł. Pewnego dnia właśnie na spacerze spotkaliśmy naszą sąsiadkę panią Bożenkę, która niosła w ręce solidny pęk przepięknych bazi. Te właśnie bazie odmieniły w tej sekundzie priorytety mojego dziecka. :) Nieważny stał się plac zabaw, rower czy piaskownica - najważniejsze było szukanie bazi. :) Znalazłyśmy kilka miejsc, z każdego zbierałyśmy i mamy już dorodny bukiecik, który suszy się w kotłowni, a który to za kilkanaście dni posłuży nam jako baza do wykonania Wielkanocnej palmy. :) Małe bazie - wielka radość! :)