Skocz do zawartości
Forum

Margo32

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Odpowiedzi opublikowane przez Margo32

  1. tak sobie czytam wasze posty odnośnie porodów razem czy bez męża
    ja obydwa razy rodziłam ze swoim M i nie wyobrażam sobie żeby mogło byc inaczej
    u nas nie było jakiś wielkich dyskusji na temat czy M. chce uczestniczyć w porodzie czy nie
    po prostu jak zajechaliśmy do szpitala jak juz sie zaczął poród Julci to sam na izbie stwierdzi ze jak ma stac na korytarzu i sie denerwować to woli byc ze mna przynajmniej będzie miał na wszystko oko
    owszem tez mi sie zachciało kupe juz na łózku porodowym ale przyniesli basen i było po sprawie, nie było to znowuz takie wielkie halo zeby mogło wywoływać obrzydzenie
    za Kubusiem było lepiej bo cała fizjologia dała upust jeszcze w domu i podczas porodu nie było tego typu niespodzianek
    a mój M jest bardzo dumny z tego ze był przy porodach swoich dzieci i teraz na przykład jak rozmawia z Julcia to zawsze mówi że sie popłakał jak sie oboje juz urodzili
    więc to chyba zalezy od podejscia faceta, mój M nigdy brzydliwy nie był, przykrych widoków tez sie nie boi wiec nie było problemu
    a dla mnie było to niesamowite wsparcie ze jest ze mną bo tak to praktycznie jest sie samemu na slai jak zadna nie rodzi w tym samym czasie

  2. asiula84
    Jestem już po wizycie. Niestety cud się nie zdarzył... Jutro idę do szpitala. Muszę przyznać, że ten tydzień w lekkim zawieszeniu oswoił mnie z myślą, że nasze dziecko nie żyje, ale jednak pozostawała ta iskierka nadziei, która nie pozwalała totalnie wszystkiego skreślić. Teraz nadal jest mi okrutnie smutno i cały czas staram się czymś zajmować, żeby mieć zajętą głowę, bo jak tylko mam chwilę wolnego to zaraz łzy same ciekną, ale jestem w miarę spokojna. Zresztą to też trochę "wina" mojego charakteru, że wszelkie zdarzenia raczej na spokojnie przyjmuję. Przeraża mnie jutrzejszy zabieg, ale wiem że dam radę...

    PS.Tak mi ciężko ten suwaczek usunąć...

    Asiula wiem co przeżywasz kochana, u mnie dzisiaj minął tydzień od zabiegu
    ciężko jest ale z dnia na dzień chyba coraz lepiej, dzieci pomagają mi przetrwać jakoś te dni ale w duszy zawsze juz będzie kolejna zadra

  3. Świeżynka81
    Ale tutaj nie chodzi o zwykłą sprzeczkę tylko o to, że w najgorszych momentach mojego życia on był, ale jakby obok, jakby nieobecny, jakby jego to nie dotyczyło. Ale dobra, nie będę się Wam tu nad sobą użalać.

    Świeżynka jakbym siebie czytała, mój M. tez jakby obok tego wszystkiego a mnie normalnie szlak trafia
    moze po prostu faceci tak maja ze nie okazują emocji tak jak my i niby im z tym łatwiej?
    ja jak na razie psychicznie fatalnie więc to pewnie tez taka reakcja obronna mojego M - lepiej nie widziec i udawac ze jest wszystko ok
    a baba i tak sama ze sobą ładu dojdzie kiedyś

  4. ja juz raczej tylko czuję ulge ze sie to wszystko skończyło i ze nie będę musiała dalej zyc w ciągłym napięciu czy z ciążą wszystko ok
    bo nie było od początku a i tak tylko ze sie tyle utrzymało to nie wiem jak to nazwać
    bałam sie ze jeśli to sie utrzyma to możne dziecko będzie jakieś chore albo umrze mi po porodzie?
    także lepiej ze sie to teraz skończyło niżby miało być z tego cos jeszcze gorszego

  5. sama nie wiem co mam już o tym wszystkim sądzić
    niby jest różnica w wielkości jak byłam ostatnio to znaczy że pęcherzyk sie powiększył i ma 7,4 cm a dzidzia w środku ma 7,3 ale nie widać było bijącego serduszka
    jak byłam 2 tyg. temu to było widać pulsujący punkcik a wczoraj niestety nie
    więc mam czekac jeszcze do nast. czwartku i wtedy zobaczymy

  6. wiecie ja sie nie nakręcam, to juz moja któraś z kolei ciąża więc wiem co sie z czym je
    problem w tym ze czuję sie zmęczona strasznie i stąd te moje pesymistyczne mysli
    poza tym wole sie nie nastawiać że wszystko będzie ok a jak nie będzie to tym boleśniej to przeżywać
    mam juz dwójke wspaniałych dzieciaków i jeśli nie zasługuje juz na więcej to trudno
    jakoś sie z tym pogodzę a na pewno nie bedzie kolejnych prób bo po prostu nie mam na to juz siły

  7. Witajcie
    od wczoraj siedem światów - zaczełam plamić, wprawdzie był to jednorazowy incydent i jak sie sam zaczął tak sie sam skończył ale było tego sporo
    dzisiaj juz nic ale czuję sie jakby mnie wszystko bolało od środka w szczególności plecy w krzyżu
    nie wiem czy to wpływ stresu czy co?
    na jutro jestem umówiona do swojej gin i zobaczymy
    szczerze powiedziawszy nie wierzę juz że uda mi sie utrzymac tą ciążę

  8. Gunia113
    termin porodu mam 10 czerwca, więc zaczynam teraz 3 miesiąc? Tak sobie wydedukowałam, bo przecież miesiąc to nie 4 tygodnie. Gdybyśmy w ten sposób liczyły to ciąża trwałaby 10 miesięcy a nie 9. Czy ja coś źle liczę Margo bo nie wiem o co chodzi:):):)??

    w sumie to sama nie wiem czego ja sie czepiłam :P
    znalazłam taką stronkę o tyg. ciąży i po poczytaniu to ja zaczynam 3 miesiąc a ty to juz w nim jesteś :P

  9. Ulla
    MArgo mam cichą nadzieję, że tym razem zakończy się wszystko dobrze, wierzę w to

    ja nie wiem czy ja jeszcze w to wierzę, wczoraj przewyłam cały wieczór jak już dzieci poszły spać po to żeby jeszcze córci nie stresować bo ona bardzo wszystko przezywa jak się coś ze mną dzieje
    nie wiem czemu ale jakoś załamałam sie tą wiadomością że maleństwo nie rozwija sie tak jak powinno
    a jak stracę tą ciążę to już na pewno nie będę sie starała kolejny raz bo nie mam na to siły
    marcelinna nie ma szans zebym miała owu później bo cykle mam jak w zegarku i wiem kiedy mam owu bo mnie jajniki bolą okropnie i wtedy we wrześniu też tak było

  10. Wiecie co wczoraj to był chyba jakis przeklęty dzień
    u mnie też nie jest dobrze, dzidzia jest za mała do terminu wg. OM który powinien byc na 18 czerwca a z usg wyszło dopiero na 4 lipca
    niby czytałam ze to we wczesnej ciązy może tak być ale tak miałam za 1 razem i wiecie jak się to skończyło
    za dziećmi tak juz nie miałam chyba że nie pamiętam po prostu
    więc jestem przygotowana na najgorsze i chyba nie spodziewam się już niczego dobrego w związku z tą ciążą

  11. A teraz chociaż to moja 4 ciąża to powinnam być bardziej wyluzowana a tu nie stres taki sam jak za pierwszym razem
    wizytę mam dzisiaj na 16:40 i już od rana mam znajomy ucisk w żołądku z powodu stresu
    z objawów ciązowych to nie mam praktycznie rzadnych, może tylko piersi mnie lekko pobolewaja no i oczywiście gazy to takie mam że chyba mogłabym latać jakby sie tak dało :P

  12. Witam się i ja dzisiaj przed wizytowo
    marcelinna przynajmniej już wiesz na czym stoisz bo ta ciągła niepewność jest gorsza jak co
    ja tez tak miałam za 1 razem, zarodek przestał sie rozwijać po prostu, na usg był zawsze za mały i skończyło się łyżeczkowaniem
    potem za Julą w ciąży też lekko nie było ale sie udało i teraz mam dwójke wspaniałych dzieciaczków
    także jestem najlepszym dowodem na to ze wszystko będzie dobrze

  13. ja do szkoły rodzenia tez nie chodziłam, bo u nas najbliższa to pewnie 50 km. trzeba by było jechać
    za Jula to nie wiedziałam nawet ze do porodu jadę, zdenerwowałam sie bo w moczu miałam białko i myslałam że te skórcze to nerwowe ale do szpitala pojechalismy, na porodówce okazało sie ze juz 5 cm.: 3 godz. 1 fazy i 10 min drugiej i Jula była na świecie malutka była bo tylko 2710 i 51 cm
    synek był troszkę większy bo 3350 i 52 cm a z porodem wyglądało podobnie tez 3 godz. 1 fazy i 5 mni. drugiej

×
×
  • Dodaj nową pozycję...