Skocz do zawartości
Forum

moniska

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Odpowiedzi opublikowane przez moniska

  1. Moja córka ma 4 lata i boi się wszystkiego.
    *Ostatnio poszłam do fryzjerki pofarbować i podciąć włosy.Wzięłam córkę ze sobą,namówiłam ją,że może troszkę podetniemy włoski,to szybciej urosną... Ucieszyła się i wszystkim dookoła opowiadała,że idzie do pani fryzjerki.Poszłyśmy,ja usiadłam na jedno krzesło,ona na drugie,pani fryzjerka założyła nam peleryny,wzięła nożyczki i wtedy moje dziecko powiedziało:Ja chcę swoje włoski na zawsze,nie chcę obcinać.Nie namawiałyśmy jej.Usiadła,oglądała książeczki i patrzyła,jak fryzjerka mi obcina.Spytałam jeszcze raz czy chce ,żeby pani podcięła,to będzie miała mięciutkie,zdrowe włoski,a ona na to,że ma mięciutkie,bo zawsze tak mówię,jak ją czeszę:-)Przeszkoda niepokonana.
    *Pierwszy raz u dentystki był nieudany,choć przygotowywałam ją od kilku tygodni na tą wizytę i codziennie przypominałam że niedługo pójdziemy sprawdzić ząbki.Poszłyśmy,pani dentystka powiedziała,żeby otworzyła buźkę i pokazała ile ma ząbków,a ona zakryła buzię ręką i trzymała tak mocno,że myślałam,że ta ręka przykleiła jej się do ust.Przed drugą wizytą,która odbyła się kilka tygodni później też były tłumaczenia z mojej strony,że pani tylko obejrzy,policzy ile ząbków i zobaczy czy są zdrowe.Powiedziałam,ę w nagrodę kupię jej szczoteczkę elektryczną,którą wcześniej sobie upatrzyła.Poszłyśmy,usiadła na fotel,pani spytała ją jak ma na imię,ile ma lat,a ona już siedziała z otwartą buzią.Byłam w szoku.Okazało się, że ząbki ma zdrowe i śliczne:-)Byłam dumna.Od razu poszłyśmy kupić szczoteczkę.Przeszkoda pokonana!
    *Lekarz rodzinny,to chyba największy strach mojej córki.Nie da sobie zajrzeć w gardło,o badaniu stetoskopem nie wspomnę.Ostatnio trzymałam ją na siłę,żeby doktor mógł ją zbadać i było tyle krzyku i wyrywania się,że aż mi było wstyd.Nie pomagają rozmowy,ani nawet zestaw małego doktora,którym często się bawi z młodszą siostrą.Nie wiem czemu tak się go boi.Dostaje naklejki od lekarza,kolorowanki, a ostatnio nawet lizaka dostała.Nie pomaga.To jest jej największa zmora i nie wiem kiedy w końcu zaliczymy "normalną" wizytę.Przeszkoda niepokonana.
    *Ostatnio moja córka biegała z koleżanką i przewróciła się na chodniku-kolana lekko obdarte i skaleczenie na ręku.Za nic nie chciała oczyścić ręki wodą.Płakała,krzyczała i zaczęła mówić jakimś dziwnym językiem,wszystko na przemian.Chyba pierwszy raz tak się przewróciła.Chciałam jej zakleić ranę plastrem to jeszcze bardziej się darła,że się boi.Zaczęłam spokojnie do niej przemawiać,że zakleimy rankę a w nocy na pewno plaster sam odpadnie jak już rączka się zagoi.Dałam jej malutką paczuszkę żelków i powiedziałam że jak będzie dzielna to będzie mogła je zjeść.Jakoś się udało.Nakleiłam plaster, a w nocy jak spała odkleiłam go.Rano córka zobaczyła,że nie ma plastra i się ucieszyła,że sam odpadł,a ja się zorientowałam,że ona nie tak się bała przyklejenia go co odklejenia:-)Przeszkoda pokonana!
    *Tak jak i plastrów moja córka bała się naklejania tatuaży,ale w wakacje zaprzyjaźniła się z koleżanką sąsiadów,która miała na rękach kilka tatuaży z księżniczkami.Oli się spodobały,więc następnego dnia koleżanka przyniosła tatuaż dla Oli i dla siebie.Zrobiła sobie sama,a Ola się przyglądała...Po jakimś czasie też chciała tatuaż,więc jej zrobiłam.Następnego dnia kupiłam cały zestaw tatuaży i teraz co dziennie chce jakiś nowy,ostatnio nawet zażyczyła sobie tatuaż na plecach.Przeszkoda pokonana!
    *Niektóre przeszkody zostały pokonane z czego jestem bardzo dumna i mam nadzieję,że z wiekiem niektóre jej obawy znikną.Lęk przed komarami,muchami,lekarzami,badaniami...Dużo tego jest,ale wierzę,że z roku na rok będzie coraz łatwiej:-)Ja też bałam się much i biedronek jak byłam mała,więc pewnie coś po mnie odziedziczyła:-)

  2. Dwa lata po zakończeniu szkoły średniej dziewczyny z mojej klasy zorganizowały spotkanie klasowe na 27 grudnia.Jakoś nie bardzo miałam ochotę na nie jechać,ale nie mając nic innego do roboty wsiadłam w pociąg i pojechałam.Spotkałam po drodze koleżankę z klasy i razem marudziłyśmy całą drogę,że wcale nie chce nam się jechać.Spotkanie było w pizzerii,gdzie było kilka osób z klasy,2 chłopaków i 8 dziewczyn.Siedząc tam i rozmawiając, coś zaczęło się dziać między mną a kolegą z klasy-Pawłem.Nie wiem co to było,ale było to bardzo miłe i nieoczekiwane...Na wieczór umówiliśmy się do pubu,nie mogłam się już doczekać.Miałam nadzieję,że Paweł też przyjdzie...I przyszedł...Kupił mi piwo z cytryną i cały wieczór nie odstępował mnie na krok.Siedzieliśmy bardzo blisko siebie trzymając się za ręce.Tańczyliśmy razem i uśmiechaliśmy się niewinnie do siebie.Było to cudowne a zarazem dziwne uczucie-przecież był to kolega z klasy.Przez 4 lata wspólnej nauki nic nas nie łączyło,a nagle na spotkaniu klasowym zaczęło iskrzyć:-)Trzeba było jednak wracać...Miałam wtedy spać u babci,więc Paweł mnie odprowadził.Pod blokiem pocałował mnie i wziął ode mnie numer telefonu.Nie spodziewałam się niczego obiecującego,a jednak.Nie zdążyłam położyć się do łóżka,a już dostałam od niego sms"Jesteś cudowna,dziękuję". Nie zdążyłam odpisać, a pojawił się kolejny,i następny,wszystkie były bardzo miłe i romantyczne.Nie mogłam doczekać się następnego spotkania...A odbyło się ono bardzo szybko,bo za 4 dni spędziliśmy razem Sylwestra.Jesteśmy razem 13 lat,sześć lat temu wzięliśmy ślub i mamy dwie cudowne córeczki.Po tamtym spotkaniu klasowym Paweł mi wyznał,że nawet nie miał zamiaru przyjeżdżać,ale pokłócił się tamtego dnia z rodzicami i nie chciał siedzieć w domu,więc przyjechał.Moim zdaniem było to przeznaczenie... gdybyśmy tamtego dnia się nie spotkali może inaczej wszystko by się potoczyło...A jest cudownie i nie chciałabym niczego zmieniać:-)

  3. W niedalekiej krainie,gdzieś pod błękitnym niebem,pośród kwiatów i zieleni mieszkała sobie mała pszczółka,która na imię miała MAJA.Była bardzo pracowita,przyjazna i pomocna.Lato było jej ulubioną porą roku,mimo,że całymi dniami ciężko pracowała zbierając nektar z kwiatków,a następnie pomagając przy produkcji miodu.Maja postanowiła,że każdego dnia będzie robić co innego.Chciała,żeby ten letni,wakacyjny czas minął jej wesoło,żeby zimową porą mogła razem z przyjaciółmi wspominać wspaniałe lato.I tak się zaczął pierwszy tydzień wakacji:
    PONIEDZIAŁEK-Jako że jest to najbardziej nielubiany przez prawie wszystkich dzień tygodnia,Maja postanowiła,że postara się zrobić każdemu jakąś małą niespodziankę.Rozśmieszała każdego,podrzucała jakieś drobiazgi znalezione na łące lub podrzucała piękne bukieciki kwiatków.
    WTOREK-W każdy wtorek urządzany jest pokaz talentów-tańce,śpiewy,konkurs recytatorski.
    ŚRODA-Maja z przyjaciółmi urządzają sobie pokaz mody ekologicznej.Wymyślają i projektują stroje z różnych roślin.Mają przy tym dużo śmiechu i zabawy.
    CZWARTEK-W każdy czwartek Maja urządza zawody sportowe:biegi,latanie,skoki.
    PIĄTEK-Jest to dzień,w którym wszyscy przyjaciele Mai robią łódeczki z liści i pływają.Jest to ich ulubiony dzień, zwłaszcza w upalne dni.
    SOBOTA- Tego dnia Maja i jej przyjaciele zabierają się za porządki.Po całym dniu mają tyle satysfakcji,że ich otoczenie lśni czystością i świeżością.
    NIEDZIELA-To ulubiony dzień wszystkich,ponieważ każdy przygotowuje jakieś smakołyki i przynosi je na wspólne przyjęcie,podczas którego wszyscy zajadają,rozmawiają i cieszą się z bycia razem.
    Każdy tydzień to przygody i świetna zabawa,nie tylko dla Mai ale też dla jej przyjaciół,bo z przyjaciółmi wszystko wygląda inaczej...

  4. Kolejne medale wykonane przez Olę, 4 latka i przeze mnie.Pierwszy medal zrobiony jest z tekturowego kółka owiniętego folią bąbelkową.Dookoła Ola przyczepiła swoje spinki do włosów,a w środku ozdobiła cekinami i kwiatkiem.
    Drugi medal zrobiony jest ze sznurka,który przykleiłam na tekturowe kółko.Na środku przykleiłyśmy cyfrę 1 z guziczków i kwiatki.Cały medal jest ozdobiony dookoła kolorowymi tasiemkami.

    monthly_2014_05/konkurs-dziecko-na-medal_11518.jpg

    monthly_2014_05/konkurs-dziecko-na-medal_11519.jpg

    monthly_2014_05/konkurs-dziecko-na-medal_11520.jpg

    monthly_2014_05/konkurs-dziecko-na-medal_11521.jpg

    monthly_2014_05/konkurs-dziecko-na-medal_11522.jpg

    monthly_2014_05/konkurs-dziecko-na-medal_11523.jpg

  5. Ola, 4 latka,zrobiła smaczny medal,który niestety zniknął w mgnieniu oka.Medal powstał z wafla ryżowego posmarowanego Nutellą,oczka i nos to M&M's,uśmiech to gumisie,dookoła medalu-uśmiechu córka poukładała białe groszki i cały medal posypała wiórkami kokosowymi.Jest to medal za jej piękny uśmiech,który widzę każdego dnia.

    monthly_2014_05/konkurs-dziecko-na-medal_11408.jpg

    monthly_2014_05/konkurs-dziecko-na-medal_11409.jpg

    monthly_2014_05/konkurs-dziecko-na-medal_11410.jpg

    monthly_2014_05/konkurs-dziecko-na-medal_11411.jpg

    monthly_2014_05/konkurs-dziecko-na-medal_11412.jpg

  6. Kostkę zrobiła Ola (4 latka) z moją niewielką pomocą,która polegała na owinięciu kartonika folią aluminiową.Ola sama wycinała różne figury z kolorowych papierów,które następnie przyklejała tak by zgadzało się z prawdziwą kostką,każda ścianka ma odpowiednią ilość figur.

    monthly_2014_04/konkurs-kosci-opowiesci_9724.jpg

    monthly_2014_04/konkurs-kosci-opowiesci_9725.jpg

    monthly_2014_04/konkurs-kosci-opowiesci_9726.jpg

    monthly_2014_04/konkurs-kosci-opowiesci_9727.jpg

  7. Budzę się...otwieram oczy...i widzę pierwszą oznakę wiosny.Na suficie siedzi sobie pająk.Pomyślałam sobie-No tak już się zaczyna,nieproszeni goście będą teraz codziennie do nas wpadać...Za chwilę uśmiechnęłam się i znowu pomyślałam- A niech tam sobie wpadają,skoro już pierwszy pająk się pojawił,to znaczy,że wiosna tuż,tuż!Z okazji odwiedzin porannego gościa wybrałyśmy się z córeczką na spacer w poszukiwaniu kolejnych oznak wiosny.Spacerowałyśmy i spacerowałyśmy,a słoneczko zaczęło przebijać się przez chmury,wreszcie było czuć powiew ciepłego powietrza...Niedaleko domu zobaczyłyśmy z córcią krokusy i gdzieniegdzie było widać małe stokrotki,z których córcia zrobiła mały bukiecik,po czym mi go wręczyła.Wokół nas śpiewały ptaszki i wydawało mi się,że nawet widziałam lecącego bociana w oddali.Trochę zmęczone,ale zadowolone usiadłyśmy na ławce,żeby odpocząć.I nagle córcia woła:"Mamo,mamo,patrz-biedronka!"Rzeczywiście-po ławce chodziła mała biedronka.Szczęśliwa córeczka chciała,żeby biedronka weszła na jej rączkę,próbowała ją wziąć,aż w końcu biedronka odfrunęła.Po tych poszukiwaniach obydwie zgłodniałyśmy,a w torebce miałam tylko jedno jabłko,więc dałam córci.W pewnej chwili zauważyłam,że jakiś owad kręci się koło nas.Myślałam,że to mucha,ale okazało się,że to pszczoła,którą chyba przyciągnął do nas zapach jabłka.
    Córka wystraszyła się pszczoły,więc powoli szłyśmy do domu,wdychając świeże,wiosenne powietrze i ciesząc się promykami słoneczka.Poszukiwania były bardzo udane,a my wróciłyśmy do domu szczęśliwe,że wiosna już do nas zawitała.Było ją czuć już w powietrzu.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...