
bbbbbb21 • • wpis edytowany
Witam moja żona za niedługo rodzi i chce żebym był obecny przy porodzie. Ja mam mieszane uczucia co do tego. Nie wiem czy sobie poradzę. Prosze o wasze opinie.
bbbbbb21 • • wpis edytowany
Witam moja żona za niedługo rodzi i chce żebym był obecny przy porodzie. Ja mam mieszane uczucia co do tego. Nie wiem czy sobie poradzę. Prosze o wasze opinie.
Odpowiedzi znajdują się poniżej
Ulla •
Myślę, że strach ma wielkie oczy. Spokojnie powiedz o swoich obawach swojej żonie, porozmawiajcie, przejdźcie się razem do szpitala byś lepiej wiedział jak co wygląda. Mój m. był mi potrzebny by kontrolować mój oddech, dane z tętna dziecka. Był przy mnie i to było pomocne a potem przy dziecku.
--to dobrze, że żona chce mieć Cię blisko przy sobie w tym czasie, jeśli boisz się asystowania, to może warto pomyśleć o szkole rodzenia lub przyśpieszonym kursie rodzenia, położna opowie Ci, jakie są zadania dla taty w tym czasie, zobaczysz salę porodową i będziesz wiedział, co masz robić, a czego nie
--http://www.rodzicenaczasie.pl/
Angus9 •
Polecam bycie przy porodzie. Niezapomniane doznania. Ja byłem zachwycony.
kuchnaii •
Spokojnie powiedz o swoich obawach swojej żonie, porozmawiajcie, przejdźcie się razem do szpitala byś lepiej wiedział jak co wygląda. Mój m. był mi potrzebny by kontrolować mój oddech, dane z tętna dziecka. Był przy mnie i to było pomocne a potem przy dziecku.??
______________
GUL
pilirun •
Zachowuj się jak mężczyzna. Skoro Cię potrzebuje, to tam po prostu bądź
Dokładnie, przecież nawet kiedy okażesz chwilę słabości nic strasznego się nie stanie ;)
--antala •
hm... masz przy niej byc a nie sobie radzic, ona odwala wieksza robote....
--http://www.suwaczki.com/tickers/gannskjogzq16vzp.png
Krokiet •
Byłem i absolutnie nie żałuję. Wzruszenie niesamowite.
Faktycznie jednak część nie wytrzymuje w trakcie (np. mdleje) lub ma później blokady psychiczne - do impotencji włącznie. Ważne byś był świadom po co tam idziesz (stanowić wsparcie) i że to nie jest sielanka. Musisz wiedzieć jak przebiega poród (do haseł "nacinanie krocza" czy "rodzenie kupy" włącznie), oraz jaką rolę pełnisz. Moja żona do pewnego momentu martwiła się o... mnie - że może się źle tam czuję i to ją blokowało. Ja też nie wiedziałem jak najbardziej jej pomóc. Jak wyjaśniliśmy sobie wszystko - było OK. Niestety w kluczowym momencie mnie nie było, bo były komplikacje (próba vacum, ostatecznie kleszcze) i lekarz poprosił, żebym wyszedł a i ja nie chciałem przeszkadzać personelowi. To oczekiwanie było mimo wszystko stresujące, choć wiedziałem o tych wszystkich procedurach. Jak tylko jednak synek się dał z siebie głos - znowu wszedłem. Miał wydłużoną główkę, ale tu znowu edukacja pomagała - wiedziałem, że tak może być przy vacuum. Akurat u syna to był efekt długiego porodu. Byłem więc spokojny.
I najważniejsze - tak szczęśliwej żon y nie widziałem nigdy!!! Po tak ciężkim de facto porodzie w oczach było samo szczęście :) i troska o syna. Żadnego narzekania, marudzenia - tylko uśmiech. Dopiero później - pod wpływem rozmów z innymi kobietami (?) - mówiła jakie to było straszne.
Dlatego jeżeli żona chce i ktoś się czuje na siłach - powinien przy tym być :)
Seba_76 •
O masakra ja bym nie dał rady. Gratuluje :)
--leczenie raka piersi Katowice http://www.sanivitas.pl/ http://piotrbednarski.pl/Moja_strona/Witam.html
Krokiet •
Jeszcze raz podkreślam - najważniejsze jest być świadomym. Szkoła rodzenia czy podręcznik dla "zielonego" tatusia to podstawa. Ja mimo że przeszedłem już to, teraz i tak wybieram się z żoną do szkoły rodzenia. W końcu wiele mogło się zmienić z podejściu (np. kwestie znieczulenia).