Skocz do zawartości
Forum

Radzicie sobie sami czy z pomocą rodziców?


Rekomendowane odpowiedzi

Dzisiaj jak szłam z dzieckiem na spacer zastanawiałam się jak to w życiu innych jest. Niby człowiek jest już dorosły, zarabia, ma własną rodzinę etc. ale bardzo często korzysta z finansów rodziców. Czy u was też tak jest?
Ja nie ukrywam że mi przykro że moich teściów ani rodziców nie stać by np. sprezentować mi 10 tys, złotych nie mówiąc np. o sprzedaży jakieś nieruchomości i wręczeniu mi 90 tys. Ja muszę zarabiać, kombinować, starać się by utrzymać rodzinę, dom, samochód, i niech na wakacje jeszcze zostanie. O remontach mogę jedynie pomarzyć. A jak u was jest?

http://www.suwaczki.com/tickers/w5wq3e5en5kuzrs6.png

http://www.suwaczki.com/tickers/3jvz3e5eqgubclqa.png

Odnośnik do komentarza

Ula ciężki temat :) u mnie jest tak że od rodziców otrzymaliśmy z mężem działki trochę tego jest bo prawie 2 ha mieliśmy gdzie pobudować dom i już nie myśleliśmy o kupnie działki ale domu i wszystkiego innego dorobiliśmy sie sami, nikt nam nie pomagał, nie sprzedaliśmy też ziemi trzymamy ją dla naszych dzieci może im będzie bardziej potrzebna taka pomoc

Odnośnik do komentarza

Ula u mnie jest tak: od mamy mogę się spodziewać ziemi, bo mamy działki budowlane, tylko jest to wartość w mojej rodzinie nie tylko finansowa, ale też emocjonalna, moi dziadkowie są rolnikami, ja sama dużo pomagałam i nadal pomagam w polu (przy dzieciach to wiadomo, że mniej), więc jeśli sama się tam nie pobuduję (a wolałabym nie), to trudno bedzie to sprzedać, rodzice męża sami dostali pieniądze na mieszkanie od jednych rodziców, samochód od drugich, ale teraz nie za łatwo im, sami wychowali troje dzieci i nie pomagają nam finansowo (poza tym, że przed ślubem pomogli w remoncie mieszkania), za to pomagają czasem przy dzieciach, są takie tygodnie, że prawie codziennie dzieci są u babci, albo ona u nas, albo takie, że widzimy się tylko w niedziele, bo mają swoje zajęcia i mamy taki układ, że to oni przychodzą kiedy chcą, a ja się nie narzucam:) znam takie młode małżeństwa, ze rodzice pomagają w spłacie kredytu lub dają nowe mieszkania, wysyłają systematycznie kasę, ja nie zazdroszczę, jestem na to obojętna, nie oceniam.

Odnośnik do komentarza

My wszystko sami - nie mamy mieszkania od rodziców ani ziemi, ani żadnej innej pomocy finansowej. Sami na wszystko musimy zarobić i baaardzo ale to bardzo cieszymy się z tego, że nie zawdzięczamy nic innym i przynajmniej nie ma kłótni w rodzinie, że jeden z rodzeństwa coś dostał a inny nie - każdy jest zdany tylko na siebie. Może dzięki temu jesteśmy bardzo samodzielni i odpowiedzialni i nie rozkładamy bezradnie rąk kiedy np trzeba zmienić pracę, bo wiemy że jesteśmy zdani tylko na siebie i musimy się ogarnąć.
Oczywiście czasem wzdycham kiedy słyszę, że ktoś dostał kilkadziesiąt tysięcy ze sprzedaży działki rodziców, albo mieszkanie po babci, bo na pewno ma dużo łatwiej w życiu bez kredytu hipotecznego.

"Jeżeli wiesz wszystko, to znaczy, że zostałeś źle poinformowany" - przysłowie chińskie.

http://www.suwaczki.com/tickers/km5sjw4ztyz9vlop.png

Odnośnik do komentarza

No to ja też się wyłamię i przyznam. :-) Nam rodzice od początku pomagali. Mój tata -jako jedynej córce- urządził mi wesele. Po ślubie wprowadziłam się do domu męża, zgarnęliśmy dużo pieniędzy z wesela, ale na wszystkie remonty by nie starczyło- kuchnię i piękne meble do salonu sfinansowali teściowie. Mój tata wymalował nam prawie wszystkie pokoje. Teściowa uwielbia nasze dzieci i raz na miesiąc dostajemy od niej paczkę z Pampersami, akcesoriami dla dzieci, mnóstwem słoiczkowych obiadków i deserków, od czasu do czasu kupuje też dzieciom ubranka. Przed wakacjami dostajemy od mojego taty i teściów "małe co nieco" na wakacyjne wyjazdy. Uważam że jeśli rodzice chcą i są w stanie pomagać młodym to nie ma w tym nic złego. Oczywiście nie mówię tu o rodzicach którzy mają nędzną emeryturkę i ledwo sami są w stanie się utrzymać, albo biorą kredyty na potrzeby młodych i potem latami je spłacają. Ja na początku broniłam się przed pomocą finansową, zwłaszcza teściów, ale po tym jak się obrazili za odmowę wzięcia pieniędzy na jakiś tam remont musiałam zmienić zdanie. Są bardzo dobrze sytuowani, wiem, że pomagają też pozostałym swoim dzieciom. Nie rozumiem czemu miałyby się dziewczyny nie przyznawać do pomocy rodziców? Czy to coś złego że rodzice jeśli mogą chcą nam pomóc? Czy to wstyd taką pomoc przyjmować? Nie musi to być zaraz pomoc materialna, ale np. praca fizyczna przy remoncie, budowie, opiece nad dziećmi. Rodzice chcą przecież dla dzieci jak najlepiej.

Odnośnik do komentarza

Ulla, nie wiem czy to nie wstyd nie korzystać z oferowanej pomocy, wiem za to że na początku było to przyczyną niejednej kłótni między mną a mężem. Ja nie chciałam godzić się na pomoc finansową teściów, tym bardziej że dokładali się bardziej niż mój tata, ale teściowie obrażali się, a ja ciągle kłóciłam z mężem. Dla dobra naszego małżeństwa musiałam ustąpić. Większość naszych znajomych korzysta z pomocy rodziców. A to mieszkanie dostaną, a to rodzice do samochodu się dołożą, sfinansują obóz wnuka itp. A jak babcie latami zajmują się wnukami to nie jest pomoc? Myślę że wielka i często niedoceniana, a jaka to przecież oszczędność na opiekunce czy żłobku. U nas pracuje tylko mąż, ja do pracy pójdę dopiero wtedy gdy młodsze dziecko pójdzie do przedszkola, a więc bez pomocy nie moglibyśmy sobie na różne rzeczy pozwolić. Oczywiście można by latami remontować czy składać na meble lub się zapożyczać a tak to uwinęliśmy się z gruntownym remontem i urządzaniem domu raz dwa i mamy spokój. :-) Wiem że nikt się nie zapożycza by nam coś dać, rodzice dobrze zarabiają, mają wszystko, podróżują itp. i jak mówią: "pieniędzy i tak do grobu nie zabiorą". Moja teściowa mówi też, że dziś oni nam pomagają a jutro my im pomożemy. Lata lecą, kiedyś być może będą potrzebować naszej opieki, wsparcia. Mieszkają niedaleko więc pewnie tak będzie że będziemy ich "doglądać".

Odnośnik do komentarza

Mój partner nie ma rodziców,ja mam tatę,który żyję z renty,musi utrzymać mieszkanie,samego siebie,mieszkamy od siebie 600 km,raz do roku się widzimy ,to owszem daje wnukowi pieniążek,moja babcia,która mieszka w miejscowści gdzie tata,też zawsze coś ma dla prawnuczka.Partner sam pracuję,utrzymuje nas,nie narzekamy ale wiadomo,mogloby być lepiej.Dla porównania-w Norwegi ojcowie pracują matki też-ich zawód to MATKA do trzeciego roku życia dziecka ,gdy mama jest w domu z dzieckiem,dostaje pieniążki[na Polskie jest to kolo 2,5-3000]potem dodatek do przedszkola,my mamy rodzinnego 77 zl.W niektórych krajach rodzina jest szanowana,jakoś państwo wie jak trudno jest utrzymać rodzine,Dbają o przyrost naturalny,a u nas,dużo rodziców pozostaje przy jednym dziecku,bo co dalej?Teraz afera podsłuchów,ale że są rodziny które ledwo wiążą koniec z koncem,zaciskaja pasa,dzieci chodzą nie dojedzone,z tego nikt nie robi afery-bo to jest na porzdku dziennym,to co tu nagłaśniać-OT POLITYKA

Odnośnik do komentarza

kolejny przykład polityki prorodzinnej właśnie siostra mi powiedziała że weszła ustawa która zakazuje sprzedaży = promowania mleka modyfikowanego z 1 i teraz szukaj wiatru w polu bo z hipermarketów są wycofywane mleka jedynkowe (te do 6mc życia) ot polityka
a co do zasiłków to już mi słów brakuje

http://www.suwaczki.com/tickers/kjmn20mmu0okh9gs.png
http://www.suwaczki.com/tickers/9o2zvhpgkhvwrq18.png

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...