Skocz do zawartości
Forum

HELP - Nieustające skargi sąsiada na głośne zachowanie moich dzieci...


Rekomendowane odpowiedzi

~cichy sasiad
hmmm... dlaczego to te małe pociechy są takie głośne, a nie rodzice którzy swoją wagę mają? Ja od rana do wieczora 18miesieczna dziwuche słyszę. Sama mam dziecko 8 letnie i nikt nigdy nie skarżył się aby z naszej strony było zbyt głośno. Może warto zająć się dzieckiem a nie wypuszczać na mieszkanie na do buszu? Pracuję na zmiany, spanie po nocce nie wchodzi w grę!!! Jestem ciągle zmęczony, znerwicowany a jak mam wracać do domu to już myślę o tym hałasie!!!! Drodzy rodzice głośno stąpających dzieci - podjęliście się je urodzić to się nimi zajmijcie,ciche zabawy, kolorowanki, TV, rozmowy ...

wszytsko się zgadza, ale dzieci mają taki okres rozwojowy, że własnie bieganie, chodzenie jest najważniejsze i dziecko nie usiedzi na cichej zabawie, tylko będzie biegało...to trwa jakieś dwa, trzy tygodnie, potem oswaja się z nową umiejętnością i jest już lepiej, mozna jakoś zatrzymać...moje dziecko późno chodziło spać w tym czasie, bo koło 22-23, dziecko sąsiadów pod nami dwie, trzy godziny wcześniej, na szczęście byli wyrozumiali:) a u teściów jest takie rozwiazanie: gruby dywan, a w innym pokoju podwójna wykładzina, poza tym można dziecku zdjąć kapcie i założyć antypoślizgowe skarpetki

Odnośnik do komentarza

~agusia20112][quoteMasza2

oczywiście masz prawo do spokoju,ale skąd wiesz jakie będzie Twoje maleństwo,może będzie często płakało(czego nie życzę) i ktoś inny będzie miał dość
niestety mieszkając w bloku jesteśmy narażeni na różne hałasy i nie ma żadnej sankcji na to,jeśli nie naruszamy ciszy nocnej
nie można ukarać kogoś za głośny remont,za ćwiczenia na instrumentach muzycznych,za chodzenie o lasce...i tym podobne

Niestety to co mówisz to bzdury. Nie ma czegoś takiego w polskim prawie jak cisza nocna - są to tylko i wyłącznie wewnętrzne przepisy spóldzielni mieszkaniowych, rodem jeszcze z PRL-u. Cisza nocna nie może stać w sprzeczności z obowiazującym prawem, a według kodeksu wykroczeń ciszy i spokoju można domagać się również w dzień. Innymi słowy, ciągłe imprezy za dnia, nieuzasadnione hałasowanie, ciągłe szczekanie psa - to wszystko kwalifikuje się jako złamanie art. 51 kw i mozna śmiało to zgłaszać.
u nas są łazienki na klatce(dwie) i w nocy jak leci woda to strasznie słuchać,ale nikt nie zabroni nikomu korzystać z łazienki

Odnośnik do komentarza

Może nie ma w przepisach ciszy nocnej ale jest naruszenie spokoju publicznego! - kodeks wykroczeń w art. 51. Stanowi on że: kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.

Oznacza to, że zakłócanie spokoju nie musi mieć tylko i wyłącznie charakteru zakłócania ciszy nocnej w porze nocnej. Może to być również działanie, którego sprawca podejmuje się poza wyznaczonymi godzinami ciszy nocną.

Odnośnik do komentarza

Cebulandia totalna jak czytam odpowiedzi. "Wolnoć Tomku w swoim domku" serio ? Nie potrafisz zapanować nad własnymi dziećmi? Co z Ciebie za matka? Z dziećmi tak samo jak z ciągle ujadającym psem albo uciszysz albo się pozbądź jak nie panujesz i nie ma tłumaczenia nie da się... Współczuję sąsiadom.

Odnośnik do komentarza

Ja również cierpię we własnym mieszkaniu z powodu dwóch małych chłopców mieszkających powyżej. Co zauważyłam - kiedy dzieci są pod opieką starszej pani- opiekunki jest w miarę cicho. Pani zabiera ich na plac zabaw, tam się wyszaleją, a w mieszkaniu zachowują się ciszej. Ta pani nieraz zwracała im uwagę na balkonie, aby nie krzyczeli, nie tłukli się po balustradzie bo przeszkadzają innym. Problem zaczyna się gdy do domu wracają rodzice. Dzieci robią taki hałas że trudno normalnie funkcjonowac. Biegają, biją się non stop, piszczą itp. i tak cały czas do 22.00 (!!!) . Rodzice nie reagują... Da się inaczej? pewnie że się da, tylko trzeba się dziecmi zając. Moja rada- jak się uczę i MUSZE się wyciszyc -wkładam w uszy dobre stopery, nawet pomaga ;-)

Odnośnik do komentarza

~Iga34, nie sądzę, że rodzice nie reagują. Chyba, że też zakładają stopery :p Często bywa tak, że po wyjściu opiekunki, bądź po powrocie z przedszkola dziecko odreagowuje. Jest wówczas bardziej ruchliwe, krzykliwe, pobudzone. Wcale nie zwalałabym winy na rodzica, że jest złym rodzicem, bo dziecko ma głośne...
Ja mojemu dziecku milion razy dziennie powtarzam, że w domu się nie gra piłką, bo to przeszkadza sąsiadom, nie krzyczy się na korytarzu, bo... Staram mu się wpoić, że nie mieszkamy sami, a nawet gdyby, to mnie też przeszkadzają ciągłe hałasy... Mimo moich/naszych szczerych chęci, sąsiadka nie rozmawia z nami od dwóch lat. Pomoć z powodu głośnego syna :p (mieszka nad nami, a sąsiedzi, którzy mieszkają pod nami twierdzą, że nas w ogóle nie słychać i podziwiają, że mamy takie ciche dzieci...).
A dziecko, jak człowiek ma swoje gorsze i lepsze dni. Gdy już myślę, że jesteśmy po jakimś skoku rozwojowym i nagle zapanowała sielanka, to znowu pojawiają się dziecięce problemu w stylu "ja dziś nie założe tej czapki! Nie chce czapki! Jest ciepło!" (A na dworze +3'C). Sąsiedzi często nie mają pojęcia, że rodzicom za ścianą też nie jest lekko...a oni nie mają możliwości założenia (jednak) stoperów :p Fajnie, że to innym pomaga ;) Znam kogoś, kto je równieź poleca.
Za czasów studenckich mieszkałam z koleżanką, która je sobie chwaliła, bo jej przeszkadzali głośni studenci z parteru, a ona lubiła chodzić wcześnie (21:00-22:00 spać) ;) Zatem stopery, a także jak się uda to rozmowa przy kawie i cieście z sąsiadami!

Odnośnik do komentarza

Mamy nad sobą od niedawna nowych sąsiadów. Prawie pół roku się remontowali, dzień w dzień wykorzystując cały czas od godziny 6-7 rano, do godzin wieczornych na wiercenie, pukanie, stukanie, wyrzucanie starych mebli przez balkon. Przeżyliśmy to z ledwością, bo mój chłopak pracuje na trzy zmiany.
Od sierpnia po remoncie, który robił mąż, wprowadziła się żona i na oko 3-letni chłopiec. I zaczął się horror. Dziecko codziennie (również w soboty i niedziele) od godziny 5-6 biega po mieszkaniu, skacze, odbija piłkę, rzuca szklane kulki o podłogę, jeździ na jakimś rowerku. Oprócz tego co chwilę słychać szuranie krzeseł, a oprócz tego mam wrażenie, jakby kilka razy w ciągu dnia "przestawiali" meble w domu. Odbywa się to codziennie do późnych godzin wieczornych. Dziecko kładzione jest przez nich najpewniej dopiero między 22 a 23, bo wtedy dopiero robi się cicho.
W tygodniu może by mi to tak nie przeszkadzało, gdybym nie była budzona tupotem stóp lub rzucaniem ciężkich przedmiotów o podłogę około 6 rano, gdy mogę pospać do 7. Nie ma mnie w domu od 8 do 18 i jak wracam po 9 h pracy, to chciałabym odpocząć, a słyszę dudnienie.
I współczuję mojemu chłopakowi, który co trzeci tydzień chce się wyspać po nocce.
Zwracałam sąsiadce już uwagę. Przeprosiła, tłumaczyła że u syna był kolega i było trochę głośniej. A mi sufit walił się na głowę (bo mam pokój pod pokojem jej syna) i płakać mi się chciało z niemocy.
Oczywiście usłyszałam, że to jest dziecko i czy moim zdaniem ma go przywiązać do kaloryfera?
Sama pochwaliła się, że nie mają dywanów, tylko kafelki i panele w całym domu ( no w końcu prawie pół roku robili remont, żeby mieć nowoczesne mieszkanie).
Powiedziałam jej, że wystarczy się dzieckiem zająć a nie pozwalać, żeby robiło co mu się rzewnie podoba i żeby pamiętała, że ma pod sobą sąsiadów.
Usłyszałam znów, że to małe dziecko, ale że się postara.
Minęły jakieś 2 tyg od rozmowy a ja już po 10 min od rozmowy nie widziałam żadnych efektów, bo waliło i skakało jak zwykle.
Co mam zrobić? Może mam im dywan kupić?

Odnośnik do komentarza

wendy, przykro mi, że tak Ci doskwierają sąsiedzi.
Nie wiem, jakimi rodzicami są Twoi sąsiedzi. Ale jestem pewna, że lekko im też nie jest. To nie do końca prawda, że jak się zajmą dzieckiem, to będzie ciszej... Jak ja się bawię z moimi dziećmi to akurat jest głośniej...
Miałam taki etap w domu, że co chwilę do syna mówiłam: CIII, SZUUU, nie mieszkamy sami, Sąsiadka!...aż się zastanawiam, czy to normalne.
Do 3.r.ż. owa "sąsiadka" z nami rozmawiała, spotykała się... aż tu nagle cisza. Nie wiadomo co się stało. Ponoć przeszkadza jej hałas. Mieszka nad nami. Sąsiad pod nami mówi, że nie słyszy niczego nadzwyczajnego. A nawet ma wrażenie, jakby w ogóle dzieci nad nim nie mieszkały (choć w to akurat nie uwierzę). Wszyscy mamy kawalerki. Sąsiadka z góry kupiła sobie bieżnie. I biega sobie w pokoju. Mnie się zdaje, że jednak my ją wyraźniej słyszymy, ale mnie to w zasadzie nie przeszkadza. Pobiega sobie, to może humor jej się poprawi. Może znowu kiedyś nas odwiedzi...
Dywany. Ich brak nie musi świadczyć o nowoczesności. Bo gdy komuś zależy na pięknych podłogach, to raczej kupuje dywan, bo zabawki okropnie niszczą zabawki (klocki, auta, wózki itp. ). Jeżeli dziecko ma alergię, to nie powinno się mieć dywanów... A z drugiej strony, łatwiej posprzątać, gdy tego dywanu jednak nie ma. A przy dziecku to się ma czasem wrażenie, że na miotle się za chwilę odleci, bo wciąż w ruchu...
Wiesz, sama chciałabym sobie pospać do 9:00, ba! do 8:00, czy choćby do 7:00...i chociaż w weekend. Niestety nie mam takiego przywileju. Dzieci mi go odebrały. Ale już widzę, że z wiekiem syn jest nieco bardziej opanowany. Zdarza mu się piszczeć. krzyczeć...mnie się zdaje, że "przyniósł" to z przedszkola. Zdarzyło się, że w ciągu miesiąca pospałam już dwa razy do 8:00...to już naprawdę sukces!
Mam koleżankę, która ma 4. dzieci. Dzieci są małe, najstarsze 6lat. To są żywe istoty. Lubią skakać, hałasować, śpiewać, tańczyć, bawić się. Mama prosi, żeby byli ciszej. Mieli sąsiadkę, która przychodziła i robiła miny, bo ona chce się wyspać w południe. Koleżanka była bezradna. Karać za to, że dziecko jest zdrowe? Jestem pewna, że sąsiadka uspakaja, ucisza, prosi dziecko by się "lepiej" zachowywało, przypomina, że nie jest samo, że tuż obok są sąsiedzi. Musi trochę czasu minąć, żeby dziecko to przetworzyło i zapamiętało...2 tygodnie, to trochę mało :/
Moje dziecko miało problem z usiedzeniem w kościele podczas Mszy Św. Już w zasadzie chciałam się poddać. Wszyscy patrzyli na nas, jak na zło. Bo "nie potrafimy" uspokoić własnego dziecka. Na pewno jesteśmy złymi rodzicami i nie potrafimy wychowywać.
Rozmawialiśmy, przekupywaliśmy, groziliśmy, motywowaliśmy, rozmawialiśmy,...nic nie dawało...Po kościele za dzieckiem nie biegaliśmy, bo to nie ma sensu. Ostatnio syn siedzi, gdy inni siadają, stoi, gdy inni stoją, odmawia ojcze nasz ze złożonymi rękami, idzie wzdłuż całego kościoła przekazywać znak pokoju. Ludzie się uśmiechają, chwalą...Fajnie się tego słucha...ale wcześniej nie było tak różowo. Nadal chętnie nie idzie "do kościoła", ale jakiejś ogłady nabrał.
Najwidoczniej dzieci potrzebują czasu... a my dorośli musimy uzbroić się w ogromne pokłady cierpliwości. Czy to rodzice, czy sąsiedzi...OGROMNE! Trzymaj się mocno. Oby się Wam poprawiły relacje! Zagadaj na korytarzu kiedyś do dziecka, wyczaruj z kieszeni batona, powiedz, że lubisz takie maluchy. Pogadaj z...dzieckiem. Z uśmiechem zapytaj, czy może dać godzinkę ciszy. Może to przetworzy i się postara pamiętać nieco dłużej. Z 4latkiem można się fajnie dogadać. Jeżeli jest mówiący 3 latek, to również zrozumie. Będzie powtarzać "Sąsiadka chce cicho" ;) Może chociaż będzie się starał. POWODZENIA!

Odnośnik do komentarza
Gość korzenci

Powiem tak!
Pracuję z dziećmi i wiem jakie są. Dziś mamy jedno wytłumaczenie... dziecko jest energiczne i spokój. Kiedyś było to nie do pomyślenie. Mimo, iż mieszkałam kiedyś zawsze na parterze w moim domu się nie biegało. Dzisiaj jednak rodzice są wygodni. Zamiast pójść z dzieckiem na spacer, czasem godzina wystarczy, lub 30 min, zamiast wyjść zagrać w piłkę, pójść na rower, to jest tak. Dzieciak wraca do domu po przedszkoli, siedzi tam cały dzień, również w krzyku i wrzasku, w domu dostaje lub już po drodze do domu, solidną porcję słodyczy, aby nie krzyczało w aucie, że jest głodne. Poziom cukru sprawia, że dziecko jest nie do opanowania, na dzieci cukier działa jak na dorosłych ekstaza. Po czym w domu włącza mu się bajki, a jak to nie pomaga to niech lata, aż padnie, co tam sąsiedzi! Ja może nie mam dzieci, ale mam takich sąsiadów. Mają panele więc wszystko się nosi i krew człowieka zalewa. Rano pobudka bieganiem, po przedszkolu od 15 do 22 bieganie non stop a wszystko dlatego, że rodzice nie używają mózgów. Jak widzę, że moje dziecko ma tyle energii nie ma problemu. Ja mieszkam w dużym mieście, basenów, parków, placów zabaw, boisk jest od groma... ale co? one są puste. Lenistwo rodziców. Niestety ktoś kto nie ma czasu dla swoich dzieci nie powinien się o nie starać. A swoją drogą moi sąsiedzi przyłączają się do swoich dzieci i razem z nimi bawią się w ganianego... CODZIENNIE!!! To nie spontaniczność to głupota do potęgi ętej.

Odnośnik do komentarza
Gość jacekkrol

Ja niestety mam nad głową dwójkę hałasujących dzieciaków, od 7 rano do 22, a czasem i do 23. Pierwsza rozmowa nic nie dała, na drugiej usłyszałem, że nie zawsze można zapanować nad dziećmi. No to sąsiadka usłyszała, że jak sobie nie radzi z dziećmi, to załatwię jej wizytę z pomocy społecznej, tylko niech uważa, bo oni często odbierają dzieci, znajdując jakieś problemy w rodzinie. Od tygodnia rozkoszuję się ciszą...

Odnośnik do komentarza

Ci którym przeszkadza głośne zachowanie cudzych dzieci najwidoczniej nie mają swoich. Ludzie, dajcie spokój. Dzieci to dzieci, kiedy będą biegać, wrzeszczeć, hałasować? Jako dwudziestoparolatki? Argument osoby która pisze że u niej w domu się nie biegało nie przekonuje mnie, w dodatku osoba ta pisze że pracuje z dziećmi- szczerze im współczuję. A straszenie kogoś pomocą społeczną-poniżej krytyki.

Odnośnik do komentarza
Gość ARKADIUSZ

Nie macie racji.Dzieci mają sie zachowywać stosownie,a rodzice mają tego dopilnowac.Kto mówi ze dzieci mają się wydzierać i wyć na podwórku pod oknami sąsiada jest ignorantem i idiotom o małej kulturze osobistej.Przychodzę z pracy i chcę w spokoju spędzic resztę dnia.Moje dziecko się nie darło jak matoł pod oknami sąsiadów i wyrosło na normalnego obywatela.

Odnośnik do komentarza

Czytam to forum i właśnie mam podobny problem z sąsiadem z dołu cały czas ma jakiś problem a zaczęło się od tego że chciał odemnie flaszkę za wprowadzenie się do nowego mieszkania. Kiedy go olałem miałem 3 interwencję policji i skargi do spółdzielni. Przychodnie do nas do domu i pouczenie że dzieci powinny się bawić na dworze nie w domu, że w domu się chodzi w kapciach a nie na boso, że Rolety wieczorem opuszczamy itd. Kupiłem mieszkanie wyremontowalem i teraz dopiero widzę że zaczął się problem. Co najciekawsze że przychodzi mnie o 20.00 pouczać mnie ze jestem za głosno a następnego dnia robi imprezę do 24.00. Mi mówi że głośno chodzę a sam słucha głośno muzyki do 22.00
Nie wiem co mam zrobić czuje się zaszczuty i ograniczany. Czy mogę mieć przez niego jakieś problemy. Co mogę z nim zrobic

Odnośnik do komentarza

Na samym wstępie chciałam poinformować wszystkie zbulwersowane mamuśki,że to nie Wy macie problem tylko Wasi sąsiedzi. Jesteście bezczelnymi,pozbawionymi empatii istotami, które jeszcze mają czelność żalić się na wykończonych przez Was ludzi. Życzę Wam z całego serca, aby na Waszych sufitach biegały,skakały,tupały,jeździły chodzikami "urocze" dzieciątka. :) Droga mamusiu...Wyobraź sobie teraz,że jesteś non stop budzona przez dudnienie,nie możesz spokojnie oglądać telewizji,przespać się,poczytać,zjeść bez stresu posiłku,rozmawiać, bo nad głową ganiają dzieci. Twoi sąsiedzi nie mają domu - nie mają gdzie wracać,aby wypocząć,spędzać bezstresowo czas - Ty natomiast masz do nich żal... Żal do ludzi, którzy mają zniszczone przez Ciebie życie. Wszystko kręci się wokół Ciebie i Twojej rodzinki, sąsiad jest dla Ciebie wariatem, który wymaga "niemożliwego"...On chce tylko mieć spokój,który należy się każdemu człowiekowi- tak,tak,każdemu!-nie tylko Tobie!Jeśli ktoś nie ma wpływu na dziecko to po co się rozmnaża?

Odnośnik do komentarza

Tez mam takich samych sąsiadów nad sobą, do których nie dociera nic. A nie administracja nie pomogła a nie policja. Po prostu ludzie jeżeli tak ich można nazwać nie liczą się z nikim. Z rana biją w podłogę , prze cały dzień i do nocy . Ciekawe jak długo można to cierpieć i być wyrozumiałym. We własnym domu nie mieć spokoju. Powinnaś znałeś zajęcie swoim dzieciom zainteresować ich czymś ze by było to dla nich ciekawe. A nie walenie w podłogę i bieganie od ściany do ściany. Mieszkanie w bloku jest ciężkie, bo nie zawsze trafia się kulturalny i z wyobraźniom sąsiad. Mieszkała byś pod tym sąsiadem to tez tobie przeszkadzało to walenie od rana do nocy.

Odnośnik do komentarza

A ja bym radziła kupić domek i wyprowadzić się , a tam spokojnie rozmnażać się. I dać spokój sąsiadom.

za niedlugo urodzisz kolejnego dzidziusia to im bedzie płacz przeszkadzał.....wiec ja bym jednak radziła jakos naswitlic te sprawe np wlasnie dzielnicowemu.[/quote]

Odnośnik do komentarza

Jak czytam Wasze niektóre komentarze to jestem w szoku. Wasza tępota nie zna granic. Po pierwsze to nie osoba, u której słychać hałas powinna sobie wyciszyć sufit, tylko osoby, u których jest generowany hałas powinny sobie wyciszyć podłogi, bo wyciszanie sufitu tu nic nie da. Poza tym te wszystkie osoby, ktore tak gorliwie bronią tych rodziców ktorzy zamiast zająć sie wychowywaniem dzieci wolą frymarczyć sobie d...y przy kawce, a dzieci robią co chcą biegają, halasują i walą nogami w podloge są tego tez pokroju. Mala rada dla takich ludzi: jak juz machnęliscie sobie dzieciaka to go wychowujcie interesujcie sie tym co robi.

Odnośnik do komentarza

Słuchajcie, ja mam właśnie problem z moimi dziećmi i sąsiadami. :(
Mam dwóch chłopców małych (2,5 i 4 latka), ciągle siedzimy w domu, bo maluchy chorują. Nudzi im się niestety, bo ile można siedzieć w domu. Dzieci czy chore, czy zdrowe mają zawsze potrzebę biegania. No i jeszcze wiecznie się kłócą o wszystko, wyrywają sobie zabawki, płaczą. Jak jestem w domu to nie mam niestety gosposi, muszę sprzątać, prać, gotować, itp... nie mogę siedzieć i pilnować, żeby były cicho i grzecznie.
Moja sąsiadka niestety tego nie rozumie. Na początku, kiedy chłopcy byli jeszcze mniejsi było znacznie gorzej, bo mniejszy miał kolki i strasznie płakał. Teraz już się potrafią ładnie bawić, ale wiadomo, kilka razy dziennie wybuchają awantury o jakieś zabawki, inne rzeczy. Ostatnio jak mnie sąsiadka dorwała to cały czas powtarzała tylko, że oni nie muszą tego słuchać. Z tej bezsilności mówię jej, że jak chce, to niech wzywa policję.
Cóż ja mam jej jeszcze powiedzieć? Fakt, nie mam dywanów i słychać bieganie, jeżdżenie autkami, ale to planuję zmienić w najbliższym czasie. Nie lubię dywanów, ale trudno. Rozumiem, że autka na panelach słychać baaardzo głośno. Tylko co mam zrobić z tym, że mali się kłócą? To są chłopaki - będą się kłócić jeszcze pewnie długo. Rozmawiam z nimi, uczę ich, że hałas innym przeszkadza, że powinni się dzielić. Ale to na nic. Pamiętają przez godzinę, później jest to samo.
Najciekawsze jest jednak to, że sąsiadka ma 3 nastoletnie córki, które biegają jak stado bizonów, wrzeszczą na siebie (słynne już wołanie na cały regulator z WC: "Ej, okresu dostałam, przynieś mi podpaski"), puszczają głośno muzykę, trzaskają drzwiami. Ja się już do tego przyzwyczaiłam. Dopóki mi się dzieci nie budzą w nocy przez to - nie rusza mnie to. Wolno im, mieszkamy w bloku i nic się na to nie da poradzić. Tylko ja już w stresie żyję, że sąsiadka tak ciągle napiera na mnie (a w zasadzie tego hałasu to ma góra 3h dziennie, bo dzieci o 20 są grzecznie w łóżeczkach, a ona wraca z roboty po 17) i żąda absolutnej ciszy.

Liczę na to, że przyjdzie lato i chłopaki się wybiegają wreszcie i będą siedzieć cichutko jak trusie ;) Poza tym będziemy mogli czas spędzać na powietrzu i nikomu nie przeszkadzać w oglądaniu TVNu ;P

@~wiki229:
Nie masz pojęcia o czym piszesz. A co mają zrobić rodzice dzieci np. chorych na różne odmiany autyzmu? Wiesz jak te dzieci potrafią hałasować? I wiesz, że możesz im gadać i gadać i niewiele z tego zrozumieją? Nie obrażaj ludzi, proszę. Pomyśl o tym, że część pewnie faktycznie olewa dzieciaki, ale wiele rodziców wychodzi z siebie, żeby było dobrze, a i tak nie jest :(

Odnośnik do komentarza

A ja jestem sąsiadem takie rodzinki z dwojgiem dzieci i mieszkam pod niemi . Wyobraż sobie , że jak twoje aniołki biegają to na dole jest taki łomot jakby się kamienica waliła i tak od rand do nocy . Nie pomagają prośby , zatyczki , leki uspokajające , nie pomaga już nic . Jak się ma dzieci i muszą biegać nad kimś ( mnie rodzice uczuli od małego , nie biegaj bo nie jesteś sam w domu , nie krzycz bo nie mieszkasz sam itd )Teraz wolno wszystko kosztem innych . Pomyśl trochę jak to by byś mieszkała pod tymi dziećmi . Nie da rady żyć ani pracować

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...