Skocz do zawartości
Forum

HELP - Nieustające skargi sąsiada na głośne zachowanie moich dzieci...


Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich,

postanowiłam zwrócić się do forumowej społeczności po poradę. Naświetlę pokrótce problem. Mieszkam w 9-piętrowym bloku z lat 70-tych (rama H a nie wielka płyta) na 8 piętrze. Mam 2 dzieci: dziewczynkę w wiek 2 lat i 2 miesięcy i chłopca w wieku 4 lat i 9 miesięcy. Dzieci są na nogach w godzinach 7-8 (zależy jak wstaną) do 20-20.30 (tak kładziemy spać). Syn chodzi do przedszkola, nie ma go w domu w godzinach 8.20-16.10 a mała siedzie ze mną w domku. Obecnie jestem w kolejnej ciąży (28 tc).

Pod nami od jakiś 2 lat mieszkają nowi lokatorzy - starsze, bezdzietne małżeństwo. No i niestety mamy z nimi ciągłe utarczki, na razie słowne... a raczej słowne (skargi przez domofon) i pisemne - listy podrzucane do skrzynki... Sąsiedzi z mieszkania pod nami skarżą się, że moje dzieci za głośno się zachowują, bawią... że biegają, tupią, skaczą. Podobno akustyka w bloku jest fatalna i u nich to wszystko słychać ze zdwojoną siłą. Po części ich rozumiem, ale też niewiele ze swojej strony mogę poradzić. Mnie też przeszkadza ich tupanie, ale:

1. Nie olewam sprawy, zwracam im uwagę, żeby nie biegały a chodziły, najlepiej na paluszkach. Powtarzam to po kilka razy dziennie, ale i tak są momenty, że tak się zapomną we wspólnej zabawie, że hałasują.
2. W każdym pomieszczeniu mam dywan (nawet w przedpokoju), żeby wytłumić hałas.
3. Dzieci chodzą w kapciach, żeby wytłumić hałas.
4. O ile starszy syn już rozumie sytuację, że mieszkamy w bloku i obok nas żyją inni ludzie, tak do małej to nie dociera i nie rozumie, że jej hałas może komuś przeszkadzać... Z resztą ona nie hałasuje specjalnie, nie wali w podłogę kijem / stołkiem tylko sobie czasem biega, tańczy, jak to każde zdrowo rozwijające się dziecko. Czasem się przewróci, czasem coś jej na ziemię spadnie, ale to chyba normalne.
5. Jak syna nie ma to mała jest o wiele spokojniejsza, bo nei ma z kim biegać i harcować. Ze mną głównie czyta książki, ogląda bajki, układa klocki, "pomaga w kuchni". Oprócz tego prawie codziennie ucina sobie 1,5 - 2h drzemkę, więc jest cichutka i spokojna.
6. Teraz jest kiepska pora na wychodzenie z domu, bo straszny mróz no i dzieci mi ostatnio często chorują (np. w styczniu miałam kwarantannę z powodu ospy wietrznej). Jednakże wiosną, latem sporo czasu spędzam z dziećmi poza domem na spacerach i placu zabaw a weekendy wyjeżdżamy za miasto na działkę. Tak więc nie jestem zwolenniczką trzymania dzieci za wszelką cenę w ciasnym mieszkaniu, sama wolałabym być częściej poza domem.

Czemu to wszystko piszę? Bo ten sąsiad znów "zaatakował". Nigdy, może oprócz 1 razu, nie ma tyle odwagi cywilnej by przyjść do nas i porozmawiać, zwrócić uwagę wprost, pożalić się etc. Woli zjechać na dół i "nadawać" przez domofon lub wrzucić list ze skargą do mojej skrzynki. Listy są w coraz bardziej podniosłym tonie i uprzejmych, choć ostrych i moim zdaniem sporo przesadzonych słowach. Przytoczę parę zdań z ostatniego pisma:
" Po wczorajszym (piątkowym) wieczorze mam poważne wątpliwości czy mogę mieć do Państwa szacunek. To już było świadome, celowe, perfidne znęcanie się. Czy nie wystarczy Państwu, że urządzacie nam codzienne pobudki w postaci biegów i skoków i dalej to samo przez resztę dnia? Czy musicie to robić jeszcze przez resztę dnia, kiedy to normalny człowiek chce obejrzeć wiadomości(...). Państwo zdają sobie sprawę, że pogłos skoków, biegów i walenia czymś twardym w podłogę uniemożliwiają jakąkolwiek słyszalność..."

Dodam, ze w ten wieczór, o którym sąsiad wspomina w liście mieliśmy gości, moją siostrę z mężem i jej 2-latkiem i nasze dzieci się wspólnie bawiły...
Zaczynam się bać, że na takich upomnieniach się nie skończy. Moje tłumaczenia i przeprosiny nie działają, chwilę jest spokój a potem znów to samo. Boję się,że ten cżłowiek doniesie na nas do administracji lub co gorsza na straż miejską / policję. Czy ma do tego jakieś podstawy?

Co ja poradzę, nie przywiążę przecież dzieci do kaloryfera, żeby siedziały w 1 miejscu. Klapsów nie uznaję, no i nie wolno ich dawać w świetle prawa. Tak w ogóle to jeszcze jakieś 1,5-2 lat będziemy tu mieszkać, potem wyprowadzka do domku jednorodzinnego. Na reszcie będziemy na swoim!

Poradźcie, co z tym fantem zrobić. Olać gościa? Odpisać na list? Pogadać "face to face" i próbować tłumaczyć swoje racje?

z góry dziękuję za opinie i porady. A może miał ktoś podobny problem.

Szczerze powiem, że czuję się zmęczona byciem pełnoetatową mamą, zaszczuta i pozbawiona pomocy. Mimo, że jestem w ciąży panuje znieczulica. Praktycznie nikt nie pomoże wnieść wózek z mała, przepuści w kolejce lub ustąpi miejsc a w busie czy choćby przytrzyma drzwi na klatce. Każdy gdzieś pędzi, zapatrzeni w siebie i swoje sprawy. Sąsiadom przeszkadza hałas dzieci, dozorcy ślady od kół wózka na klatce po deszczu, w większości osiedlowych sklepów nie ma podjazdów dla wózków, a między półkami ledwo się z wózkiem mieszczę. O podwyżkach na art. dziecięce, za małej ilości miejsc w żłobkach / przedszkolach nie wspomnę... A niby bije się na alarm, że za mało dzieci się rodzi w Polsce, że nie ma kto emerytów utrzymywać itd. Kraj absurdów :(

PRZEPRASZAM, ŻE SIĘ TAK ROZPISAŁAM... Mam nadzieję, że ktoś będzie w stanie doczytać do końca ;)

http://www.suwaczek.pl/cache/b55836df51.png

http://www.suwaczek.pl/cache/d49c111a6d.png

http://kuchnia.mamopolis.pl

Odnośnik do komentarza

Karolajna... sprawa jest dla mnie prosta OLAĆ!!! nie stresuj się ,bo nie ma czym uwierz mi... Sama dopiero wyprowadziłam się z takiego wieżowca ,ale moi sąsiedzi byli meeega wyrozumiali tylko jeden debil się znalazł z klatki obok :D i też miałam liściki w drzwiach ,w skrzynce z początkiem - "my lokatorzy klatki D ..." tylko jemu chodziło o to ,że pies szczeka na balkonie... Ale to zdarzało się raz na ruski rok jak elektryk przychodził na odczyt ,bo bał się mojego wilka i sam kazał go zamykać na balkonie dopiero mógł wejść, także 2 min i już po krzyku ... Ty przynajmniej wiesz od kogo masz listy ,ja snułam tylko domysły... i co sąsiada spotkałam to od razu mówiłam o tym o listach ,straszeniem strażą miejską itd i głośno mówiłam o tym ,że jak ktoś coś ma niech powie mi to w twarz ,bo nie uznaję tego typu (liściki) konfrontacji..

Przecież dzieci nie zamkniesz w szafie! to są małę dzieci i mają prawo do zabaw, pisków, śmiechów itd ... Normalnie aż mną telepie jak sobie wyobrażę tego gbura z dołu. Jak zadzwoni do domofonu to od razu odkładaj słuchawkę! ale przed odłożeniem powiedz - zapraszam do mnie osobiście i piźnij słuchawką, ja bym tak zrobiła.. liściki wtykaj z powrotem jemu do skrzynki ,albo od razu rwij! i się nie przejmuj! Ty nic złego nie robisz. Jak sobie wiadomości nie może obejrzeć to niech się wyprowadzi z bloku! takie są tego uroki niestety i trzeba się dostosować. A zresztą prawnie cisza nocna obowiązuje od godz 21 nieraz od 22 do 6 rano! także o co to halo???? i pewnie przesadza dureń stary ! na takich to ja mam ciśnienie jak nie wiem.

Także mówie Ci nie denerwuj się! nie robisz nic niewłaściwego ,ale mogę sobie wyobrazić że nerwów ciebie kosztuje każdy dzień skoro nawet dziecko w spokoju nie może się pobawić ...

http://s6.suwaczek.com/200906061762.pnghttp://s6.suwaczek.com/201204141662.pnghttp://s2.pierwszezabki.pl/019/0191959d1.png?2723
:Aniołek:08.07.11

Odnośnik do komentarza

Co do skarg w administracji czy straży miejskiej .... To nie pójdzie ! wyśmialiby go już na wstępie :hahaha: i tak jak pisałam cisza nocna obowiązuje od 21-6 rano i jedynie jak prowadzisz jakieś prace remontowe typu wiercenia, nie wiem wywalanie ścian itd to na klatce powinnaś umieścić informację ,że od takiej do takiej h będą pod tym i pod tym nr mieszkania prowadzone takie prace remontowe ... i tyle!

Gościu się nudzi ,albo nie ma co innego do roboty tylko Was nachodzić.

I nie przepraszaj go ,bo niby za co? za to że masz dzieci? no proszę cię. on pewnie jeszcze się upaja tym ,że może wpędzić Ciebie w poczucie winy. To taki już typ. Postaw się i bądź twarda nic złego nie robisz . i nie daj mu się!!!

http://s6.suwaczek.com/200906061762.pnghttp://s6.suwaczek.com/201204141662.pnghttp://s2.pierwszezabki.pl/019/0191959d1.png?2723
:Aniołek:08.07.11

Odnośnik do komentarza

Szczerze powiedziawszy nie wiem, co Ci poradzić ale gratuluję wielkiej wytrwałości i tego, że jeszcze jesteś w stanie być uprzejma dla tych ludzi...
Jeśli sami nie mają, może nigdy nie mieli dzieci, to nic nie da przepraszanie, tłumaczenie itp.- nie zrozumieją! Jeśli są w 'podeszłym wieku'- tym bardziej... Starsi ludzie chcieliby mieć ciszę i spokój, a tego niestety ale mieszkanie w bloku lub kamienicy nie zapewnia- wiem, bo sama też mieszkam w bloku. Dzieci, to są dzieci, jak sama piszesz- nie są w stanie kontrolować się przez cały czas!
Chyba musicie z mężem przeprowadzić z nimi poważną, długą rozmowę- nie na klatce, tylko w domu. Zaproście ich i porozmawiajcie. Jeśli dalej będą was tak nękać zgłoście to dozorcy albo straży miejskiej/ policji- wy nie łamiecie prawa, nie nękacie ich, nie grozicie... Macie małe dzieci i mieszkacie w bloku, a to jeszcze nie jest przestępstwo!
:rentgen:

http://www.suwaczki.com/tickers/0d1yyx8dpcpxb1ea.png
http://www.suwaczki.com/tickers/dqprpx9itfxz7too.png
http://www.suwaczki.com/tickers/9ltfegz27v1ws8z4.png

Odnośnik do komentarza

Karolajna84
Witam wszystkich,

postanowiłam zwrócić się do forumowej społeczności po poradę. Naświetlę pokrótce problem. Mieszkam w 9-piętrowym bloku z lat 70-tych (rama H a nie wielka płyta) na 8 piętrze. Mam 2 dzieci: dziewczynkę w wiek 2 lat i 2 miesięcy i chłopca w wieku 4 lat i 9 miesięcy. Dzieci są na nogach w godzinach 7-8 (zależy jak wstaną) do 20-20.30 (tak kładziemy spać). Syn chodzi do przedszkola, nie ma go w domu w godzinach 8.20-16.10 a mała siedzie ze mną w domku. Obecnie jestem w kolejnej ciąży (28 tc).

Pod nami od jakiś 2 lat mieszkają nowi lokatorzy - starsze, bezdzietne małżeństwo. No i niestety mamy z nimi ciągłe utarczki, na razie słowne... a raczej słowne (skargi przez domofon) i pisemne - listy podrzucane do skrzynki... Sąsiedzi z mieszkania pod nami skarżą się, że moje dzieci za głośno się zachowują, bawią... że biegają, tupią, skaczą. Podobno akustyka w bloku jest fatalna i u nich to wszystko słychać ze zdwojoną siłą. Po części ich rozumiem, ale też niewiele ze swojej strony mogę poradzić. Mnie też przeszkadza ich tupanie, ale:

1. Nie olewam sprawy, zwracam im uwagę, żeby nie biegały a chodziły, najlepiej na paluszkach. Powtarzam to po kilka razy dziennie, ale i tak są momenty, że tak się zapomną we wspólnej zabawie, że hałasują.
2. W każdym pomieszczeniu mam dywan (nawet w przedpokoju), żeby wytłumić hałas.
3. Dzieci chodzą w kapciach, żeby wytłumić hałas.
4. O ile starszy syn już rozumie sytuację, że mieszkamy w bloku i obok nas żyją inni ludzie, tak do małej to nie dociera i nie rozumie, że jej hałas może komuś przeszkadzać... Z resztą ona nie hałasuje specjalnie, nie wali w podłogę kijem / stołkiem tylko sobie czasem biega, tańczy, jak to każde zdrowo rozwijające się dziecko. Czasem się przewróci, czasem coś jej na ziemię spadnie, ale to chyba normalne.
5. Jak syna nie ma to mała jest o wiele spokojniejsza, bo nei ma z kim biegać i harcować. Ze mną głównie czyta książki, ogląda bajki, układa klocki, "pomaga w kuchni". Oprócz tego prawie codziennie ucina sobie 1,5 - 2h drzemkę, więc jest cichutka i spokojna.
6. Teraz jest kiepska pora na wychodzenie z domu, bo straszny mróz no i dzieci mi ostatnio często chorują (np. w styczniu miałam kwarantannę z powodu ospy wietrznej). Jednakże wiosną, latem sporo czasu spędzam z dziećmi poza domem na spacerach i placu zabaw a weekendy wyjeżdżamy za miasto na działkę. Tak więc nie jestem zwolenniczką trzymania dzieci za wszelką cenę w ciasnym mieszkaniu, sama wolałabym być częściej poza domem.

Czemu to wszystko piszę? Bo ten sąsiad znów "zaatakował". Nigdy, może oprócz 1 razu, nie ma tyle odwagi cywilnej by przyjść do nas i porozmawiać, zwrócić uwagę wprost, pożalić się etc. Woli zjechać na dół i "nadawać" przez domofon lub wrzucić list ze skargą do mojej skrzynki. Listy są w coraz bardziej podniosłym tonie i uprzejmych, choć ostrych i moim zdaniem sporo przesadzonych słowach. Przytoczę parę zdań z ostatniego pisma:
" Po wczorajszym (piątkowym) wieczorze mam poważne wątpliwości czy mogę mieć do Państwa szacunek. To już było świadome, celowe, perfidne znęcanie się. Czy nie wystarczy Państwu, że urządzacie nam codzienne pobudki w postaci biegów i skoków i dalej to samo przez resztę dnia? Czy musicie to robić jeszcze przez resztę dnia, kiedy to normalny człowiek chce obejrzeć wiadomości(...). Państwo zdają sobie sprawę, że pogłos skoków, biegów i walenia czymś twardym w podłogę uniemożliwiają jakąkolwiek słyszalność..."

Dodam, ze w ten wieczór, o którym sąsiad wspomina w liście mieliśmy gości, moją siostrę z mężem i jej 2-latkiem i nasze dzieci się wspólnie bawiły...
Zaczynam się bać, że na takich upomnieniach się nie skończy. Moje tłumaczenia i przeprosiny nie działają, chwilę jest spokój a potem znów to samo. Boję się,że ten cżłowiek doniesie na nas do administracji lub co gorsza na straż miejską / policję. Czy ma do tego jakieś podstawy?

Co ja poradzę, nie przywiążę przecież dzieci do kaloryfera, żeby siedziały w 1 miejscu. Klapsów nie uznaję, no i nie wolno ich dawać w świetle prawa. Tak w ogóle to jeszcze jakieś 1,5-2 lat będziemy tu mieszkać, potem wyprowadzka do domku jednorodzinnego. Na reszcie będziemy na swoim!

Poradźcie, co z tym fantem zrobić. Olać gościa? Odpisać na list? Pogadać "face to face" i próbować tłumaczyć swoje racje?

z góry dziękuję za opinie i porady. A może miał ktoś podobny problem.

Szczerze powiem, że czuję się zmęczona byciem pełnoetatową mamą, zaszczuta i pozbawiona pomocy. Mimo, że jestem w ciąży panuje znieczulica. Praktycznie nikt nie pomoże wnieść wózek z mała, przepuści w kolejce lub ustąpi miejsc a w busie czy choćby przytrzyma drzwi na klatce. Każdy gdzieś pędzi, zapatrzeni w siebie i swoje sprawy. Sąsiadom przeszkadza hałas dzieci, dozorcy ślady od kół wózka na klatce po deszczu, w większości osiedlowych sklepów nie ma podjazdów dla wózków, a między półkami ledwo się z wózkiem mieszczę. O podwyżkach na art. dziecięce, za małej ilości miejsc w żłobkach / przedszkolach nie wspomnę... A niby bije się na alarm, że za mało dzieci się rodzi w Polsce, że nie ma kto emerytów utrzymywać itd. Kraj absurdów :(

PRZEPRASZAM, ŻE SIĘ TAK ROZPISAŁAM... Mam nadzieję, że ktoś będzie w stanie doczytać do końca ;)
Witaj.
Z tego co piszesz to zrobiliście wszystko ze by wytłumić "hałas" który według waszych sąsiadów robią wasze dzieci, dywany na podłogach, kapcie na nóżkach dzieci itd.
Mnie wydaje się, że oni po prostu są złośliwi i nie nadają się do mieszkania w bloku między ludźmi. Druga kwestia to to że są to tchórze którzy nie maja odwagi przyjść i w prost powiedzieć o co im chodzi.
Z tego co zrozumiałam to podrzucają Ci listy do skrzynki, więc ja bym ich zignorowała i wyjmowała bym list ze swojej skrzynki i wrzucała do ich.
Druga kwestia, możesz zbierać te listy od nich a rozmowy z domofonu nagrywać na telefon i podać ich na policję o zadręczanie.

Ja też mieszkam w bloku i nad nami mieszkają dwie dziewczynki, które w ferworze zabawy tupią skaczą i robią jeszcze inne rzeczy które robi dziecko podczas zabawy i nie robię z tego afery bo to tylko dzieci.

http://suwaczki.maluchy.pl/li-58579.png
http://suwaczki.maluchy.pl/li-72525.png
http://s9.suwaczek.com/20070526560114.png
http://s6.suwaczek.com/200411132441.png

Odnośnik do komentarza

Karolajna ja po czesci rozumiem twoich sasiadów bo taki "hałas" przez cały dzien może czlowieka wkoncu wkurzyc, ale ja bym sie tym nie przejmowała.....
mieszkają w bloku wiec musza sobie zdawac sprawe z tego że dookola mieszkają inni i nie bedą chodzili na paluszkach bo jaśnie panstwu wszystko przeszkadza!! mogli sobie kupic domek jednorodzinny i by mieli spokoj ::):

a poza tym cisza w blokach obowiazuje od 6-22 wiec Twoje dzieci "halasują" w porze kiedy można ::): jedynie remontow ktore sprawiają naprawde ogromny halas mozna "uzywac" do godz 20-stej!!

nad moja siostra (mieszka w 10-cio pietrowym bloku na 8-mym pietrze) mieszka rodzinka z dwojką dzieci, jedna starsze (chyba z 6 lat) drugie ma jakos 8 czy 9 m-cy i niedawno dostalo chodzik!! w mojej siostry w domu slychac jak ona w tym chodziku popierdziela w tą i spowrotem, slychac ze w nie robi tego po dywanie tylko raczej po panelach lub po kafelkach (w przedpokoju), po skosie w dół mają sasiadow ktorzy chyba cale zycie remontują albo uspokaja ich włączona wiertarka :lol:

a u mnie (tez mieszkam w bloku) nad nami sasiadka pilnuje wnuczki o 8-16 i w tych godzinach jest masakra, mała biega, kula po podlodze jakby kulkami metalowymi (bo taki dziwny odglos jest), a do tego sąsiedzi strasznie glosno mowią, mam czasmai wrazenie że siedzą u mnie w szafie i prowadzą dyskusje :lol:

To są tylko dzieci, nie zmusisz ich do siedzenia na tyłku cały dzien ani do chodzenia na paluszkach bo masz wrazliwych sąsiadow. Ja bym tego do siebie nie brala....

Tyś moje dziecie, ja Twoja mama!!:wink:

Tyś mój mąż, ja Twoja żona!! :mdr:

Odnośnik do komentarza

Karolajna przeciez ty robisz wszystko, żeby wytłumić hałas. Zresztą jaki hałas, to zupełnie normalne, że dzieci czasem biegają lub skaczą. Nie przejmuj sie tym, że facet pójdzie na policję/straż miejską, bo ty nie robisz nic niezgodnego z prawem. Za to liściki od tego pana zbieraj (nagrywac rozmów bez zgody nagrywanego raczej nie można) i po miesiącu poinformuj go uprzejmie, że jeszcze jeden list/domofon, a ty pójdziesz z tym na policję. Gdybyś nie miała dzieci, to pewnie ty też byś chodzeniem panu przeszkadzała, albo spuszczaniem wody w toalecie :D Cóż, mieszkacie w bloku słabo wyciszonym i nic więcej nie możesz zrobić.
Jesli sąsiadowi nie odpowiadaja odgłosy z innych mieszkań to niech pomyśli nad wyprowadzką do leśniczówki w puszczy białowieskiej albo cos w tym stylu :D

Odnośnik do komentarza

Dzięki dziewczyny za mega szybki odzew i podtrzymanie na duchu... Mam podobne odczucia do Was, więc się trochę uspokoiłam. Generalnie niestety jestem mało asertywną osobą, za bardzo przejmuję się opinią innych. Wiem, że nic złego nie robię, ale jak ktoś w kółko powtarza mi i skarży się innym sąsiadom z klatki, że ja (a właściwie moje dzieci) specjalnie, perfidnie, złośliwie im spokój całymi dniami zakłócam, to po trochu czuję się winna i mi głupio. Bywa, że ten sąsiad lub jego żona udają, że mnie nie widzą lub nie usłyszeli mojego "dzień dobry" i nie odpowiadają... Głupio mi. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji. A całe życie mieszkam w bloku. Sama mam 2 rodzeństwa i nie pamiętam, żeby kiedykolwiek ktoś z bloku moich rodziców się skarżył z tego powodu. Z resztą to inne czasy były, lata 80-te / 90-te, inne stosunki sąsiedzkie panowały, więcej zrozumienia i życzliwości było...

Pozdrawiam

http://www.suwaczek.pl/cache/b55836df51.png

http://www.suwaczek.pl/cache/d49c111a6d.png

http://kuchnia.mamopolis.pl

Odnośnik do komentarza
Gość aldonka23

Karolcia jestem za Rorita...olac ich
nic nie tlumacz!
przeciez ty sama w ciazy i z mezem tam nie skaczesz-jakas paranoja!
a wyrzucic nie moga!
co za ludzie=chamstawo chamstwo i jeszcze raz chamstwo!
porazka porpostu co sie dzieje!
masz im plastrami usta pozaklejac?
zwiazac moze?
co z aludzie!:36_2_16:ale wiesz co?
macie jakiegos dzielnicowego tam?poradz sie co masz robic i powiedz co i jak! zawsze beda juz wiedziec o co chodzi!

Odnośnik do komentarza

aldonka23
Karolcia jestem za Rorita...olac ich
nic nie tlumacz!
przeciez ty sama w ciazy i z mezem tam nie skaczesz-jakas paranoja!
a wyrzucic nie moga!
co za ludzie=chamstawo chamstwo i jeszcze raz chamstwo!
porazka porpostu co sie dzieje!
masz im plastrami usta pozaklejac?
zwiazac moze?
co z aludzie!:36_2_16:ale wiesz co?
macie jakiegos dzielnicowego tam?poradz sie co masz robic i powiedz co i jak! zawsze beda juz wiedziec o co chodzi!

Z tym dzielnicowym to dobry pomysł.

http://suwaczki.maluchy.pl/li-58579.png
http://suwaczki.maluchy.pl/li-72525.png
http://s9.suwaczek.com/20070526560114.png
http://s6.suwaczek.com/200411132441.png

Odnośnik do komentarza

Karolajna nawet nie wiesz jak Cie dobrze rozumiem . MOjej bylej sasiadce przeszkadzal moj syn ,ktory wtedy jeszcze nie skonczyl 6 miesiaca zycia . Dodajac ,ze ona mieszkala nade mna ,bo ja mieszkalam na parterze . Prezszkadzalo jej wszystko ,dokuczala w kazdy mozliwy sposob np. wysypujac ziemie z doniczek na moj balkon . NIe moglismy TV po 22 ogladac ,bo jej cisze nocna rujnujemy i jej wnuczek nie moze spac - no cyrki byly . BYla tak bezczelna ,ze pukala do nas w nocy ,ze cos jej przeszkadza- dodajac ,ze nasz nowo narodzony syn spal w najlepsze . Wkoncu uslyszala co o niej mysle i naszczescie za 2 tygodnie sie z tamtad wyprowadzilam ,bo bym tego babska niezniosla . Duzo wiedzialam na temat jej rodziny ,wiec jak bym musiala dluzej tam mieszkac to by uslyszala jeszcze co nieco. Dodajac ,ze wczesniej wynajmowala studentom mieszkanie i jej studencikow musialam znosic przez 3 lata ... Dlatego uwazam ,ze jesli Twoje przeprosiny nie przynosza skutku to ich nie przepraszaj tylko powiedz co TY o nich myslisz ,ze np.nie umia zyc w spoleczenstwie. MOim zdaniem takie przytakiwanie im tylko pogorsza Twoja sytuacje ,bo oni czuja sie pewnie i wiedza ,ze moga "jezdzic" i wyzywac sie na tobie . Ja to bym do nich poszla osobiscie !!!

http://alanek1.aguagu.pl/suwaczek/suwak1/a.png
http://laura1.aguagu.pl/suwaczek/suwak2/a.png
:Aniołek:19.06.10

Odnośnik do komentarza

Karolajna84
Dzięki dziewczyny za mega szybki odzew i podtrzymanie na duchu... Mam podobne odczucia do Was, więc się trochę uspokoiłam. Generalnie niestety jestem mało asertywną osobą, za bardzo przejmuję się opinią innych. Wiem, że nic złego nie robię, ale jak ktoś w kółko powtarza mi i skarży się innym sąsiadom z klatki, że ja (a właściwie moje dzieci) specjalnie, perfidnie, złośliwie im spokój całymi dniami zakłócam, to po trochu czuję się winna i mi głupio. Bywa, że ten sąsiad lub jego żona udają, że mnie nie widzą lub nie usłyszeli mojego "dzień dobry" i nie odpowiadają... Głupio mi. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji. A całe życie mieszkam w bloku. Sama mam 2 rodzeństwa i nie pamiętam, żeby kiedykolwiek ktoś z bloku moich rodziców się skarżył z tego powodu. Z resztą to inne czasy były, lata 80-te / 90-te, inne stosunki sąsiedzkie panowały, więcej zrozumienia i życzliwości było...

Pozdrawiam

A ja jestem taki typ ,że innym sąsiadom gadałabym o nich ,że jedno dziecko w przedszkolu i tylko mała w domu a Ci wymyślają różne hałasy, też się skarż a co :D

I w dupie ich mniej! też traktuj jak powietrze ! niech spadają!

i przy kolejnej "pogawędce" powiedz żeby wezwał policję ,straż ,wojsko co tylko chce :D

u mnie na klatce jest nr do dzielnicowego może i na Twojej jest? zadzwoniłabym ,naświetliła sytuację i niech powie co o tym sądzi... To oni powinni się wstydzić ,a nie Ty!

http://s6.suwaczek.com/200906061762.pnghttp://s6.suwaczek.com/201204141662.pnghttp://s2.pierwszezabki.pl/019/0191959d1.png?2723
:Aniołek:08.07.11

Odnośnik do komentarza

Szczerze mówiąc nigdy nie potrzebowałam pomocy / porady straży miejskiej, tak więc nie mam pojęcia gdzie dokładnie urzędują. A na patrolach ich nie bardzo widzę. Teraz za zimno ;) Nawet o dziwo nie chodzą z rańca i mandatów nie wlepiają za złe parkowanie, żeby łatać dziurę budżetową. Generalnie mam o nich mało pochlebne zdanie. Ale to już zupełnie inna kwestia.

http://www.suwaczek.pl/cache/b55836df51.png

http://www.suwaczek.pl/cache/d49c111a6d.png

http://kuchnia.mamopolis.pl

Odnośnik do komentarza

Karolajna- przede wszystkim współczuję upierdliwych sąsiadów
Na Twoim miejscu skontaktowałabym się z dzielnicowym. jeśli nie ma do niego nr w gablocie na klatce to z pewnością w necie coś znajdziesz. Biorąc pod uwagę warunki pogodowe oraz Twój obecny stan, myślę że dzielnicowy powinien Was odwiedzić w domu. opowiesz mu jak się sprawy z sąsiadami mają a przy okazji będzie miał szansę osobiście sprawdzić czy Twoje dzieci robią aż tyle hałasu jak to przedstawiają sąsiedzi. rozmowy przez domofon również ucinałabym krótkim:"zapraszam na górę" a liściki zbieraj, można pokazać dzielnicowemu. może sprawa i błaha ale po co masz tracić nerwy przez sąsiadów?

PS. że też im się chce dymać na dół do domofonu skoro wystarczyłoby wejść parę schodów do góry. ciekawe czy tak chętnie lataliby na skargi do domofonu gdyby się winda zepsuła:wink:

podaruj 1% dla Tomka http://fundacja-sloneczko.pl/apele/pokaz_opis.php?ida=120/C

http://s7.suwaczek.com/20090221310117.png

http://s1.suwaczek.com/200910201962.png

Odnośnik do komentarza

Karola dokladnie tak jak dziewczyny mowia, znajdz telefon do niego i popros o wizyte w domu. i bac sie nie musisz bo to sasiedzi lamia prawo zastraszajac cie to mobbing jest tak wiec liscikow nie wyrzucaj...powodzenia

Trzy serca, jeden rytm
Kjære Gud, hvis du ikke kan gjøre meg tynn....
så vær så snill å gjør mine venner tykkere
:na:

Odnośnik do komentarza

Rorita ma racje... olej albo nasikaj na to jak tam wolisz :D
Mój były chlopak był poprostu terrorystą mieszkającym w bloku, za ścianą rodzina z 2giem dzieci ale też w godzinach dziennych chałas normalnej zabawy. Cisza nocna zawsze przestrzegana a ten idiota robił halo że pracuje codziennie a w weekendy nie może pospać do 9.00 bo od 7.30-8.00 rano dzieci się bawią, przeszkadzało mu nawet że sąsiedzi stawiają auta na parkingu na niby jego miejscu bo on akurat rano sobie to miejsce odśnieżył a potem pojechał do pracy na 8 godzin a po powrocie tam stało inne auto. Takie zachowanie sąsiadów jest karygodne nie bierze się to z tego że dzieci chałasują Oni po prostu są samolubami i czerpią przyjemność z uprzykrzania innym życia.
Dodam jeszcze że Marcin (były) był w administracji i powiedziano w prost "jeśli cisza nocna nie jest zakłucana to my nic w tej sprawie nie możemy zrobić" :D

Odnośnik do komentarza

jeśli sąbezdzietni, to pewnie zazdroszczą i w ten sposób wyładowują emocje, a może warto się do nich przejść z dziećmi, kawką i herbatką i załagodzić sytuację??? jeśli cię wpuszcząi pogadają, to będzie ok, a jeśli ich to jeszcze bardziej wkurzy, to trzeba olac i na wszelki wypadek zbierać listy i nagrywać to, co mówią przez domofon, kto wie, moze się kiedyś przyda

Odnośnik do komentarza

Kochana hałas dzieci zawsze będą robiły i nie mamy na to wpływu że akustyka w bloku jest słaba...a jeżeli pan będzie ciągle atakował to proszę zachowaj te listy i koniecznie skonsultuj się z radcą prawnym....bo nic innego zrobić nie możesz otrzymasz tam wiedzę, co robić w sprawach prawnych z takim szykanowaniem z jego strony

http://www.suwaczki.com/tickers/w5wq3e5en5kuzrs6.png

http://www.suwaczki.com/tickers/3jvz3e5eqgubclqa.png

Odnośnik do komentarza

A ja w zadne kawki sie z nimi bym nie bawila moze to ludzie podobni do Czubaszek dzieci nie lubi dzieci im przeszkadzaja. Zapytalabym sie kogos czy mozesz nagrywac rozmowy przez domofon i zbieralabym "listy"
Dzieci to dzieci wybiegac sie musza
Ja co prawda mieszkam w blizniaku a nie w bloku ale przez sciane mieszka kobieta z depresja halas jej przeszkadza ale nigdy mi nie powiedziala ze moje dziecko jest za glosno za glosno biega albo ze krzyczy na podworku albo ze placze
Natomiast mojej sasiadce z naprzeciwka przeszkadza wszytsko m.in bawiace sie dzieci na podworku bo za glosno skacza na trampolinie za glosno sie bawia i skadaja skargi mierza poziom halasu Ktos w zlym miejscu zaparkowal samochod albo obeznie trzeba rozgrzac samochod tezim przedszkadza
To dla mnie jest chore

Unfortunately, my daydreams about being skinny are always interrupted by the sound of my own chewing.

http://suwaczki.maluchy.pl/li-57644.png

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...