Skocz do zawartości
Forum

Tokofobia - paniczny lęk przed porodem


Rekomendowane odpowiedzi

Hej. Jestem teraz w 34 tygodniu ciąży i mam duży problem. Jako dziecko przeszłam operację serca i przez całe życie słyszałam, że albo nie będę mogła zajść w ciążę w ogóle, albo że na bank będzie ona zakończona cesarskim cięciem. Po tej operacji zostały mi blizny nie tylko na ciele, ale i psychice- pamiętam bardzo wiele bólu, cierpienia i bezsilności, przedmiotowego traktowania przez lekarzy itd. Strasznie boję się nawet pobierania krwi czy ukłucia w palec do pomiaru glukozy, jeśli się na takie coś nie przygotuję psychicznie przez kilka dni to po prostu "odlatuję". Póki nie poznałam mojego partnera o ciąży nawet nie myślałam, nie interesowały mnie też historie koleżanek, nie ciągnęło mnie do łapania za brzuszki, roztkliwiania się nad noworodkami itd. Poród naturalny zawsze jawił mi się jako największy koszmar. Zdecydowałam się na ciążę ze względu na to jak mój narzeczony mówił o przyszłości, którą chciałby mieć- my razem, co najmniej dwoje dzieci, dom, rodzina... Postanowiłam wziąć się w garść i odrzucić moje lęki, szczególnie że byłam przekonana, że skoro zawsze mi powtarzano, że będę mieć cesarkę, to nie ma innej opcji. Niestety zaczęły się pojawiać komplikacje- mój gin stwierdził, że on wskazań do cesarki nie widzi, skierował mnie do kardiologa który również ocenił, że nie wymagam cc. Tymczasem zdecydowałam się na ciążę tylko dlatego, że od zawsze "byłam pewna" cesarki. Co najśmieszniejsze, wszyscy inni lekarze traktują cc u mnie jako oczywistą oczywistość, tylko że nie są to osoby decyzyjne w moim konkretnym przypadku... Jestem teraz sparaliżowana strachem, przerażona, bezradna, targają mną najgorsze emocje o jakie bym się nie posądzała (samobójstwo przed pójściem do szpitala lub zagrożenie na oddziale, że się zabiję jeśli będą mnie zmuszać do sn). Okropnie się z tym czuję, nie chcę tak myśleć ale nie jestem w stanie nic na to poradzić. Porodu naturalnego sobie nie wyobrażam, boję się bólu, komplikacji, utraty kontroli, lekceważenia przez personel, a przede wszystkim wątpię żebym dała radę takiemu wysiłkowi z moim chorym sercem i słabą wydolnością. Jestem też na 99,9% przekonana, że po traumatycznym porodzie odrzuciłabym dziecko, popadła w depresję poporodową. Z resztą nawet teraz, w prawie 35 tc, nie jestem w stanie identyfikować się z dzieckiem które noszę, przez paniczny strach i niepewność co do porodu :(. To dziewczynka, ma już imię, mnóstwo pięknych ubranek i sprzętów, narzeczony ciągle mówi jak to nie może się doczekać naszej córuni, a ja... Jestem sparaliżowana i skoncentrowana na strachu czy uda mi się "wywalczyć" cesarkę, skoro "oczywisty" kardiolog nie widzi wskazań :(. Wcześniej leczyłam się na depresję, po której została "tylko" nerwica lękowa, z racji ciąży nie biorę leków i staram się trzymać, jednak ta sytuacja z cc totalnie mnie rozwaliła psychicznie i wiem, że jeżeli mnie skrzywdzą przy porodzie, to mogę się z tego już nie podnieść... Mój gin zna mnie 15 lat i coś tam przebąkiwał, że nikt nie będzie mnie zmuszał do sn skoro tego nie chcę, ale jakoś trudno mi to sobie wyobrazić znając nasze realia. Myślicie, że jako lekarz który zna mnie tyle lat i dobrze wie jaki ze mnie wrażliwiec, może mi wystawić jakieś zaświadczenie i zostanie ono uwzględnione w szpitalu? Do psychiatry śmiało mogę iść, tylko czy na jednej wizycie zostanę potraktowana poważnie? I czy szpital potraktuje poważnie zaświadczenie od psychiatry? Końcówka ciąży, a ja zamiast oczekiwać z radością bobasa myślę o śmierci, ogarnia mnie panika, ciągle płaczę ;(. Bardzo kocham narzeczonego, chcę stworzyć z nim rodzinę, ale tak jak mówiłam- trauma jaką przeżyłabym w szpitalu na pewno by mnie zniszczyła, czyli nas również... Nie chciałabym też, żeby przykrości porodu odbiły się kiedyś na dziecku, mama zawsze mi powtarzała że miała ze mną m.in ciężki poród i może dlatego nie najlepiej było między nami, wciąż mnie te słowa bolą i nie chciałabym skrzywdzić nimi dziecka tak chcianego i wyczekiwanego, jakim jest moje, nie chcę być oschłą matką która patrzy na dziecko przez pryzmat horroru jaki zafundowali jej lekarze... Nie chcę też skrzywdzić partnera, który kocha mnie nad życie, kocha też nasze dziecko, od dawna nazywa ją córunią, zachwyca się ciuszkami... A ja, matka, jestem zupełnie poza tym, omotana przerażającą perspektywą zmuszenia mnie do porodu sn ;(. Wydaje mi się, że ten strach jest naprawdę skrajny i może stanowić zagrożenie życia i mojego, i dziecka. Ech... ;(

http://www.suwaczki.com/tickers/3i49k6nlr0ggvt61.png
http://www.suwaczki.com/tickers/bfarxzdvno02eycm.png

Odnośnik do komentarza

Skoro się boisz igieł i zabiegów, to cesarka nie koniecznie jest najlepszym wyjściem. Ale skoro to siedzi w Twojej głowie, to po prostu załatw ją sobie i cześć. Mnóstwo kobiet tak robi. Zapłać lekarzowi za skierowanie na cc albo najlepiej ordynatorowi na jakimś oddziale położniczym. To zupełnie nieetyczne, ale skoro jesteś w takim stanie, to chyba nie warto się długo zastanawiać. A w szpitalu możesz zażądać cesarki - zacząć krzyczeć, że bardzo Cię boli, symulować omdlenia. Dziwi mnie, że myślisz o tak skrajnych rzeczach, jak samobójstwo, a nie podjelas dosyć powszechnych i oczywistych kroków. Uspokoj się i leć do lekarza prywatnie załatwić sprawę. Może być psychiatra, okulista, ortopeda, ginekolog, kardiolog. Mnóstwo możliwości.

Adam 01.07.2014
Łucja 05.05.2016

Odnośnik do komentarza

Bardzo Ci wspolczuje tego co przechodzisz, zdaje sobie sprawe z tego, ze czasem najtrudniejszym przeciwnikiem jestesmy dla siebie my sami i to co nam siedzi w glowie. Poradze Ci tak, wybierz sie do swojego prowadzacego lekarza i wytlumacz mu na czym sprawa stoi, jesli zna cie tyle lat to nie powinno byc problemu, umow sie z nim na konkretny termin cc. Jesli bedziesz widziala, ze jest nie do konca przekonany udaj sie prywatnie do psychiatry, jemu opowiedz o sytuacji, popros o wypisanie wskazania do cc, mysle ze w kazdym szpitalu powinni je uwzglednic. Pomysl, tez o szpitalu w ktorym chcesz rodzic byc moze skorzystaj z pomyslu Blacky, wybierz taki szpital, gdzie bedziesz mogla zaplacic ordynatorowi za cesarke. Przede wszystkim zacznij dzialac, nie siedz w domu i sie nid zamartwiaj co bedzie. Mysle, ze samo juz dzialanie podniesie cie troche na duchu. Dwa, sprobuj skupic sie na pozytywnych rzeczach, np, swoim fantastycznym narzeczonym. Uwierz, ze nie kazdy facet jara sie cuszkami, mebelkami i mamusinym brzusiem, masz naprawde szczescie z takim mezczyzna. Dodatkowo jego nastawienie do sprawy pozwala wyciagnac wniosek, ze na pewno nie pozostawi Cie samej sobie w razie ewentualnej depresji czy baby bluesa. Moze sprobuj tez porozmawiac z nim o swoich obawach, nie ma nic gorszego, niz duszenie w sobie zlych emocji. No i trzy, zacznij sie psychicznie przygotowywac do cesarki, ktora sama tez nie jest zbyt przyjemna, rowniez jak porod sn wiaze sie z bolem przede wszystkim dluzszym niz po porodzie sn i tez wiele zalezy od podejscia lekarzy i pielegniarek, postaraj sie miec wszystko obgadane i zaplanowane z lekarzami i pielegniarkami, jak bedzie trzeba placic to plac, mysle, ze nie ma innego sposobu jak przygotowanie sobie odpowiedniego gruntu. Trzymam mocno za Ciebie kciuki ;) powodzenia

Odnośnik do komentarza

Napisałam, że byłam u kardiologa, jestem po operacji serca i nie rozumiem dlaczego miałabym sobie coś "załatwiać" za pieniądze skoro mój stan zdrowia nie jest wyimaginowany, tylko poparty teczką dokumentacji medycznej. Nigdy bym się nie spodziewała że w mojej sytuacji będzie jakiś problem z cc, zawsze mi powtarzano że to oczywistość i względy bezpieczeństwa. Okulista i ortopeda odpadają, bo nie mam żadnych schorzeń z tym związanych, a co do ginekologów to byłam u trzech pracujących w dwóch szpitalach (prywatnie) i odesłali mnie z kwitkiem gdy powiedziałam że jestem po operacji. Na oddziale owszem, mogę zacząć histeryzować i próbować wymuszać, ale nie tak sobie wyobrażałam mój poród, zwłaszcza że tak jak mówiłam, odkąd pamiętam wszyscy mnie zawsze uspokajali, że w moim przypadku nikt nie będzie ryzykował, że to raczej z przeforsowaniem sn mogłabym mieć problemy... Wychodzi na to, że u nas lekarze są tak chciwi, że nawet są skłonni ryzykować życie osoby chorej i jej dziecka jeśli nie zapłaci :( . "Pocieszam się" tylko tym, że w razie gdyby coś mi się stało, to mam świstek od kardiologa że jego zdaniem nie ma potrzeby cc mimo, że miałam poważną operację, i moja rodzina na pewno tego nie zostawi, nie będzie że coś ukryłam itd... Czasu i sił mam coraz mniej, a tu sytuacja zamiast się klarować- komplikuje ;(

http://www.suwaczki.com/tickers/3i49k6nlr0ggvt61.png
http://www.suwaczki.com/tickers/bfarxzdvno02eycm.png

Odnośnik do komentarza

Charlotte- dzięki. Mój lekarz prowadzący dobrze wie jak się sprawa ma, na ostatniej wizycie powiedział coś takiego, że "nikt pani nie będzie zmuszał do sn, bo pani tego nie chce". Trudno mi zrozumieć co miał na myśli, przecież mnie wyśmieją w szpitalu jak powiem, że po prostu nie chcę rodzić naturalnie. Do tego mówił, że w przypadku gdy dziecku nic nie zagraża nie wypisuje się skierowania z konkretnym terminem cc, tylko czeka na skurcze i dopiero stawia do szpitala celem cesarki, tak jak w przypadku sn- również tego nie rozumiem, a co w razie gdyby akcja się zaczęła w nocy, święto, zaszła za daleko itd? Wiem, że wszystko siedzi w mojej głowie, ale niestety jeżeli chodzi o procedury medyczne jestem strasznie słaba, zbyt wiele przeszłam pod tym względem od najmłodszych lat i dlatego nie umiem wziąć się w garść i myśleć pozytywnie o porodzie, który zawsze napawał mnie ogromnym przerażeniem. Dodatkowo bardzo się boję przedmiotowego traktowania przez personel, a to jak wiadomo ma miejsce bardzo często. Nie jest to strach bezpodstawny, bo gdy poszłam prywatnie do jednej z lekarek pracujących w szpitalu (w którym notabene początkowo bardzo chciałam rodzić) usłyszałam m.in., że jak trafię na oddział to nie będę miała nic do powiedzenia, na pytanie o kontakt skóra do skóry dostałam odpowiedź że dziecko dostanę kiedy im się będzie podobało, ale na pewno nieprędko, z jej słów wynikało że jakieś tam standardy opieki okołoporodowej to oni mają w poważaniu... Makabra! I jak tu się nie bać? Zazdroszczę dziewczynom, które mają wyznaczony termin, idą na spokojnie do szpitala i nie muszą się tak stresować. Co dopłacenia, to przede wszystkim nie jestem osobą majętną, nie jestem przygotowana na tego rodzaju wydatek, szczególnie że cały czas żyłam w przekonaniu, że cc to u mnie oczywistość, że lekarze nie będą nawet myśleli o ryzykowaniu zmuszania osoby z chorym sercem do rodzenia sn :(.
Co do narzeczonego, to naprawdę jest wspaniały i jest mi strasznie źle, że to wszystko musi się odbijać także na nim, też jest w szoku że nagle występują tego rodzaju problemy. Także z jego powodu bardzo bym chciała, żeby to wszystko odbyło się bez żadnych niepotrzebnych komplikacji, na dziecko zdecydowałam się ze względu na niego i na nas jako parę, rodzinę- sama nigdy nie czułam chęci bycia matką. Nie chciałabym go obciążać chorobami emocjonalnymi, jakich mogę się nabawić w wyniku traumatycznych przeżyć związanych z porodem, chcę mu przysporzyć szczęścia w postaci wymarzonej rodziny a nie problemów. On dobrze wie jak się boję, staram się mówić o pewnych rzeczach jak najspokojniej ale to jest trudne, szczególnie że w ciąży nie mogę brać żadnych leków na uspokojenie (mam nerwicę lękową) i czasami po prostu wpadam w histerię :(. Bardzo zazdroszczę kobietom z radością oczekującym na pojawienie się dziecka, ja jestem tak omotana przerażeniem i niepewnością, że momentami nie tylko się nie cieszę, ale mam naprawdę złe myśli... Do psychiatry pójdę, mam tylko obawy czy zaświadczenie od niego zostanie potraktowane poważnie w szpitalu. Również u takiego lekarza nic symulować nie muszę, chociaż przykład "oczywistego" kardiologa, który wydał szokującą dla mnie diagnozę, nie napawa mnie optymizmem...

http://www.suwaczki.com/tickers/3i49k6nlr0ggvt61.png
http://www.suwaczki.com/tickers/bfarxzdvno02eycm.png

Odnośnik do komentarza

Nikt Cię nie zmusi do niczego. Na wszystko muszą mieć Twoją pisemną zgodę w dokumentacji szpitala. Cesarskie rzadko się teraz umawia - czeka się na akcję, żeby była pewność, że dziecko jest donoszone i gotowe do wyjścia. Nie chcesz, to nie płać. Ale z skoro z Twojej pierwszej wiadomości wynika, że myślisz o samobójstwie, to opcja z zaplaceniem nie powinna być brana pod uwagę. Nie wiem jakiej innej porady oczekujesz - chcesz mieć cc, to załatw skierowanie. To naprawdę nie jest dziś duży problem. Skoro masz całą teczkę dokumentów to w czym w ogóle problem? Bierzesz ją, załatwisz skierowanie i idziesz z tym i z tym do szpitala. Nie nakręcaj się niepotrzebnie.

W święta i noce też się rodzi i robi cesarki w trybie pilnym, przecież nikt nie da dziecku czy matce umrzeć, bo jest sobota. Wybierz najlepiej szpital położniczy i bedziesz miała pewność, że zawsze specjalista jest na miejscu. Po cc raczej rzadko jest kontakt z matką skóra go skóry, czasem tata może kangurować. I pamiętaj, że nie jest to zabieg w znieczuleniu ogólnym.

Adam 01.07.2014
Łucja 05.05.2016

Odnośnik do komentarza

Co do płacenia, to (pomijając fakt, że po prostu mi się nie przelewa) przede wszystkim jestem oburzona, że miałabym wykładać kasę pod stołem za coś, co mówiąc kolokwialnie "należy mi się" i jest rozsądnym wyjściem dla mojego i dziecka bezpieczeństwa. Jestem po operacji serca, mam orzeczenie o trwałej niepełnosprawności z tego tytułu, rentę, moja wydolność jest słaba i bardzo szybko się męczę, po wysiłku zawsze mam kłucia w sercu i bóle w plecach po lewej stronie utrzymujące się czasem kilka dni. Moja teczka dokumentów i opis dolegliwości nie przekonały jednak kardiologa, też byłam pewna że to wystarczy ale jednak okazało się, że jakiś problem jest... Jeżeli ten lekarz chciał kasę za skierowanie, to widocznie liczy się z tym, że jeśli mi się coś stanie, to pod opinią że nie wymagam cc jest pieczątka z jego nazwiskiem i w razie czego moi bliscy będą wiedzieli gdzie się zgłosić "z pretensjami".
Piszę tutaj nie tyle po poradę, tylko dlatego że już nie wiem co ze sobą zrobić, wychodzę z siebie, mam złe myśli, a otoczenia nie chcę bez przerwy zadręczać, nie tylko już mi głupio ale cóż ten mój biedny narzeczony może mi pomóc, i tak jest wystarczająco zestresowany samą moją ciążą plus komplikacjami jakie się nagle zaczęły pojawiać...
Co do kontaktu skóra do skóry, to wiem że rzadko jest możliwy po cc, zapomniałam dodać że moje pytanie do tej lekarki dotyczyło także kangurowania przez ojca (na czym bardzo mi zależy) i otrzymałam odpowiedź jak wyżej... Przerażające, z dwojga złego cieszę się że do niej poszłam, przynajmniej wiem że to miejsce trzeba omijać szerokim łukiem :/

http://www.suwaczki.com/tickers/3i49k6nlr0ggvt61.png
http://www.suwaczki.com/tickers/bfarxzdvno02eycm.png

Odnośnik do komentarza

Tu mam radę - przy cc czuje się wszystko co robią, każde szarpniecie, ale nie ma bólu. Moja koleżanka zaczęła krzyczeć, że ją boli. Nie wiem czy ja bolało faktycznie (w końcu każdy inaczej reaguje) czy tylko czuła to szarpanie, ale zaraz ją uśpili. Tylko to nie jest niestety najlepsze dla dziecka.

Adam 01.07.2014
Łucja 05.05.2016

Odnośnik do komentarza

Cotca najlepiej było by porozmawiać z położną że szpitala w którym chcesz rodzić. Są skrajne przypadki, każdy jest inny. Przy naturalnym porodzie jest ból, ale on schodzi po ok 2h później tylko tyłek boli, przy cesarce ból jest odczuwalny nawet kilka miesięcy po porodzie bo znieczulenie podawane jest w "kręgosłup". Jeżeli bardzo się boisz to na prawdę polecam przyjść do szpitala, a nawet umówić się na spotkanie z którymś z lekarzy i porozmawiać o swoich obawach. Na prawdę to nie jest tak, że przy CC 10min, dziecko na świecie i wszystko cudownie. CC to operacja, szwy ciągną, masz problem by dziecko wziąć na ręce, potrzebna jest pomoc drugiej osoby, na sali jest kilku lekarzy, kilka pielęgniarek, może się okazać że dopiero zaczniesz panikować!

CC może być jeszcze większa traumą niż SN.

Jaś 24.07.2016

Odnośnik do komentarza

Odnośnie kardiologa, poród SN jest męczący dla serca, ale nie podawane są silne leki. Przy CC może być później problem np z wybudzeniem lub działaniem znieczulenia bo serce może być przeciążone lekami. Znieczulenie ustala anestezjolog i nie każdy chce podać leki przy CC.

To nie sredniowiecze, idź do szpitala i ustal z nimi jak mogą Ci pomoc.

Jaś 24.07.2016

Odnośnik do komentarza

Eve no cóż jeśli chodzi o CC to masz troche racji.. ja nie wspomiam jakoś źle cesarki, ale nie mam też takich problemów jak Cotca. Cewnikowanie bylo okropne, to, że kazali mi przemaszerować z tym cewnikiem cały oddział, bo zabiegowy gdzie zakładali mi cewnik na jednym końcu a łóżko na którym zawozili na sale na drugim, nikt się mną specjalnie nie przejmował, samo leżenie na sali przed CC też niezbyt miłe, stół z tymi przyrządami i lekarze ubrani jak do świniobicia.. różne rzeczy mogą przerażać i nie dam sobie głowy uciąć, że dobrze zaplanowany i zorganizowany poród sn nie jest lepszy.
Cocta nie rozumiem do końca, bo mówisz, że "wszyscy" Ci zawsze mówili, że będziesz miała cc, twój lekarz prowadzący też, to ja nie widze problemu.. dodatkowo jeśli masz teczkę dokumentów, które są wskanianiem do cc po prostu zabierz ją ze sobą. A jeśli chodzi o skierowanie od kardiologa to jeśli ten jak mówisz oczwisty nie dał mi skierowania to wez swoją dotyczasową dokumentację i wybierz się so innego kardiologa.
A z tym uwawianiem wcześniej na cc to się z Blacky nie zgodzę, bo moja bratowa w zeszłym roku rodziła i miała umówiony termin z lekarzem, pojchała i zrobił jej cc.

Odnośnik do komentarza

Chciałam się zachować elegancko i nie robić "łapanki" na korytarzu, więc poszłam na wizyty prywatne do trzech lekarzy z dwóch szpitali jakie brałam do niedawna pod uwagę. Jeden był naprawdę super, ale zasugerował żebym jednak wybrała szpital z oddziałem kardiologicznym skoro jestem po operacji serca. Udałam się więc do pozostałych dwóch lekarzy (obu pracuje w szpitalu z kardiologią)- jeden mnie po prostu spławił, druga to ta lekarka o której pisałam wcześniej. Planuję więc wrócić do tego pierwszego z wynikami badań, skoro zdaniem kardiologa jestem taka zdrowiutka to III stopień referencyjności mi niepotrzebny (dziecku również, miało robione 2 razy prenatalne echo serca i wszystko jest super).
W tym wszystkim najtrudniejsze dla mnie jest to, że przez całą ciążę byłam spokojna, "pewna" i w pewnym sensie przygotowana psychicznie do porodu przez cc, aż tu nagle na sam koniec wychodzą takie kwiatki. Nie lubię zmian ani niespodzianek, nawet tych pozytywnych (skutek depresji i nerwicy), a co dopiero mam czuć w sytuacji, gdy wszystko co słyszałam całe życie nagle okazuje się być nieprawdą :( . Mówicie, że to nie średniowiecze- niestety wielu pracowników służby zdrowia zatrzymało się na jego poziomie, np. wspominana lekarka, której wyraźnie nie w smak nowoczesne dyrektywy związane z porodem... W tej desperacji myślałam już nawet o wzięciu kredytu na poród w prywatnej klinice (wiem, w takich przyjmują tylko zdrowe osoby, ale przecież mam świstek od kardiologa że nic mi nie jest ;))- niestety te oferujące bardziej przyziemne ceny są oddalone po kilkaset km od mojego miasta, jak sobie pomyślę ile to problemów i komplikacji...

http://www.suwaczki.com/tickers/3i49k6nlr0ggvt61.png
http://www.suwaczki.com/tickers/bfarxzdvno02eycm.png

Odnośnik do komentarza

Charlotte- owszem, mam teczkę dokumentów, ale jak się okazuje akurat dla lekarzy orzekających o moim stanie zdrowia nie stanowią one wskazania do cc. Wydaje mi się, że w moim przypadku lekarze po prostu boją się wystawić jakiekolwiek zaświadczenie, czy to za czy przeciw, bo w razie jakichś komplikacji będzie na nich. Znowu wspomnę panią doktor- oznajmiła mi, że w ich szpitalu niedawno zmarła i kobieta mająca problemy z sercem, i jej nowo narodzone dziecko, co zapewne w połączeniu z jej ogólnie opryskliwym zachowaniem miało mnie zniechęcić do wyboru tej placówki. Naprawdę pokrzepiające, że tak się zachowuje lekarz ze szpitala o takiej referencyjności i renomie, jaką kreują media... Cóż z nowoczesnych sprzętów i super technologii, skoro tak ważna kwestia jak czynnik ludzki zawodzi :( . Zupełnie inaczej byłoby, gdyby szło się do szpitala z przeświadczeniem, że tam pracują ludzie z powołaniem, wyrozumiali i pragnący nieść pomoc- no ale cóż, pomarzyć dobra rzecz (przynajmniej w PL).
Jeżeli chodzi o termin cesarki, to również byłam zdziwiona słowami mojego gina, bo wszystkie koleżanki mające cc w trybie "nieawaryjnym" po prostu dostawały skierowanie do szpitala na określony dzień. To że mam czekać na skurcze zamiast dostać konkretne wytyczne spowodowało u mnie panikę i od tego zaczęło się pogorszenie mojego nastroju (diagnoza kardiologa była następna, a z tej strony byłam pewna korzystnych wieści i to mnie jako tako trzymało w kupie). Pisałam na początku o obawach związanych z tym, że mogę trafić do szpitala w złym czasie... Taka niepewność to już mnie naprawdę przerasta ;(

http://www.suwaczki.com/tickers/3i49k6nlr0ggvt61.png
http://www.suwaczki.com/tickers/bfarxzdvno02eycm.png

Odnośnik do komentarza

moim zdaniem jak człowiek chce to znajdzie sposób. ja mam do szpitala w swoim mieście z 5 min spacerkiem, jednak nie zdecydowałam się na poród w nim i od początku moją ciążę prowadzi ordynator szpitala z miasta oddalonego 50km. jest to lekarz z którym można się "dogadać" i znam przypadki że osoby leżały tydzień wcześniej i czekały oby jak najdłużej przenosić ciążę i miały wykonywane cc.

http://www.suwaczki.com/tickers/1usadf9h5fcv095m.png

Odnośnik do komentarza

Cotca, mówisz i złym czasie na poród. Serio!? Każda z nas chce dojechać w odpowiednim momencie, ale nie ma szans by wpaść w panikę bo to szkodzi dziecku.
Nie wiem o jakiej łapance mówisz w szpitalu. Dzwonisz do położnej lub ordynatora, umawiasz się na rozmowę i przedstawisz sytuację. Serio, sama już się nakręcasz, a pamiętaj robisz krzywdę dziecku. Zastanów się czy CC to lek na wszystkie wątpliwości. To już końcówka i na pewno masz położna, ona również może Ci pomoc. Dajemy jakieś rozwiązania ale i tak jesteś negatywnie nastawiona.

CC na termin jest ustawiane jeżeli ciąża jest zagrożona, w normalnych przypadkach czeka się na akcję, ponieważ znacznie szybciej hormony wracają do normy, dziecko ma szansę oczyścić płuca itp.

Jeżeli taka ilość lekarzy mówiła że nie ma potrzeby CC to może warto pójść do psychologa... Może nie chodzi o sam poród, ale przerasta Cię wizja bycia matką a poród to tylko jeden z wielu czynników. Chodziłaś do szkoły rodzenia, dowiedzialaś się dokładnie o procedurze CC i SN, może nasluchalaś się jakiś traumatycznych historii i sama wpadasz w panikę?
Mam znajomą która miała problemy we wzrokiem (kilka operacji), również nikt nie chciał wypisać skierowania na CC. Urodziła naturalnie i po 2h była jak nowo nagrodzona, nie czuła żadnego bólu, a w sali obok były pacjenki po CC. Serio, ja im wspolczulam i nie rozumiem jak można czekać na cesarkę i się o nią prosić. To jest operacja, która organizm przeżywa nawet latami.

Jaś 24.07.2016

Odnośnik do komentarza

Ja miałam pierwsze cc, a teraz sn i polecam sn. Osobie, która boi się lekarzy, igieł i przedmiotowego traktowania szczególnie. To jest okropny zabieg i nikt nic nie tłumaczy. A jak ma się dobrą położną, to rodzi się tylko z nią i mężem i poród idzie dobrze - bardziej intymnie i można prawie zapomnieć, że to szpital. U mnie wszystko poszło niezgodnie z planem, było mnóstwo stresu i oczywiście ból, a i tak polecam sn. Rekonwalescencja też o niebo łatwiejsza, krótszy pobyt w szpitalu. Jak nie ma wyjścia, to nie ma, ale kiedy jest wybór, to warto spróbować. Zawsze jak coś nie pójdzie i tak zrobią cc.

Adam 01.07.2014
Łucja 05.05.2016

Odnośnik do komentarza

Agaa86- żaden z tych w miarę blisko położonych szpitali państwowych mnie nie przekonuje, a do prywatnych na jakie mogłabym sobie pozwolić mam 200 lub 400km. Gdyby rozchodziło się o 50km, to nawet bym się nie zastanawiała.
Evee- pisałam, że byłam na trzech wizytach prywatnych, z resztą za poradą położnych z którymi rozmawiałam będąc "na rozpoznaniu" w obu szpitalach (wskazały konkretnych lekarzy decyzyjnych i doradziły żeby iść prywatnie zamiast ganiać po oddziale). Również wydawało mi się, że to będzie prosta sprawa- przedstawię sytuację, pójdę na parę odpłatnych wizyt i będzie ok... Takie wyjście na podstawie własnych doświadczeń podpowiadały mi dziewczyny których się radziłam, nie mam pojęcia dlaczego im poszło jak z płatka, a w moim przypadku same porażki :/ . Co więcej, od początku byłam pewna cc, więc ani nie chodziłam do szkoły rodzenia, ani nie "mam" położnej- chcąc się zapisać uzyskałam informację, że to ma uzasadnienie tylko przy porodzie sn, poza tym pracowałam aż do 33tc i najzwyczajniej w świecie nie wyrabiałabym się czasowo na spotkania i sił by mi nie starczało... Oczywiście gdybym miała cień podejrzeń, że pojawią się takie komplikacje, postępowałabym inaczej, ale całą ciążę byłam przekonana, że robię wszystko tak jak trzeba, byłam z siebie dumna że nie histeryzuję, a teraz to wygląda tak, jakbym coś zaniedbała- nie rozumiem tylko co :( . Nawet mojej szwagierce jest teraz głupio, że mi tak "źle" doradziła, ale przecież ona robiła dokładnie tak samo- państwowy lekarz do 30tc, od 30tc prywatne wizyty u lekarza decyzyjnego z wybranego szpitala i planowane cc z wyznaczonym terminem, żadnej szkoły rodzenia czy wizyt u położnej...
Co do moich lęków, to dotyczą one raczej mojego nadmiaru doświadczeń ze służbą zdrowia i braku zaufania do jej przedstawicieli, niż strachu związanego z byciem matką. Poza tym tak jak pisałam koszmarnie przeżywam choćby pobieranie krwi (nawet mam w karcie ciąży adnotację że mdleję, wpisaną czerwonym długopisem przez położną od mojego lekarza po tym, jak jej odleciałam i musieli mnie reanimować). Wiem, że byłoby mi łatwiej gdybym znała osoby pracujące w szpitalu, gdybym wiedziała czego mam się spodziewać, i głównie dlatego byłam na tych trzech niewydarzonych wizytach prywatnych, które w efekcie zamiast rozwiać moje wątpliwości, jeszcze bardziej je pogłębiły...
Blacky- zdarza mi się myśleć o sn i wydaje mi się, że mogłabym to przeżyć w sytuacji, gdyby otaczały mnie życzliwe osoby, a ja czułabym się bezpieczna. Chętnie bym nawet w domu rodziła, w wannie! Niestety nie jestem w stanie przewidzieć na kogo trafię w szpitalu, położną pewnie byłabym w stanie "wykupić" ale co do obecności partnera, to mój narzeczony powiedział szczerze że nie chciałby być przy porodzie, że źle by się czuł i ja to szanuję, poza tym nawet gdyby zmienił zdanie, to u nas w szpitalach do porodów rodzinnych trzeba mieć ukończoną szkołę rodzenia. Jeszcze inna sprawa to moja bardzo kiepska wydolność, naprawdę się obawiam czy podołałabym wysiłkowi sn, nie darowałabym sobie gdybym zaszkodziła dziecku przez opadnięcie z sił... I to nie jest brak wiary w siebie, tylko realna obawa czy mój stan zdrowia pozwoli na taki wysiłek, w końcu ja siebie i swoje możliwości znam lepiej niż kardiolog optymista.

http://www.suwaczki.com/tickers/3i49k6nlr0ggvt61.png
http://www.suwaczki.com/tickers/bfarxzdvno02eycm.png

Odnośnik do komentarza

Cotca nie mam teraz czasu czytać całego watku, ale przejrzałam kilka pierwszych postów.

po pierwsze - do psychiatry migiem - ginekolog i szpital muszą uwzględnić jego opinię. Znam dziewczyny, które miały cc z powodu traumy porodowej - wskazania od psychiatry lub psychologa

druga sprawa - skonsultuj sie z innym kardiologiem i weź opinię na piśmie (koniecznie) nieależnie co ci powie. Jak mają cos podpisać, to sie dwa razy zastanawiają

Skonsultuj się też z innym ginekologiem - sa tacy, którzy umawiaja się na termin, szczególnie w twojej sytuacji zdrowotnej nie powinni ryzykować i ustalić termin cc w okolicach planowanej daty porodu.

A te hasła "nikt Pani do iczego nie bedzie zmuszać" mozna sobie między bajki włożyć - dużo zależy na kogo się trafi, tym bardziej, że twój ginekolog nie chce wypisac ci wskazań do cc.

Odnośnik do komentarza

marzen@, bardzo prawdopodobne że pójdę jeszcze do innego kardiologa, we wtorek mam wizytę u gina i zobaczę co powie na pisemną opinię jaką dostałam od tego u którego teraz byłam (bo świstek z "brakiem wskazań do cc" oczywiście dostałam). Teraz sobie myślę o tym lekarzu- siwy pan chyba nawet pod 70, może po prostu za jego czasów nie było takich "fanaberii" jak cesarki bez zagrożenia życia i dlatego tak do mnie podszedł? W każdym razie na początku wizyty bardzo bawiło go to co mówię, np. że u mnie nie mierzy się ciśnienia i pulsu w lewej ręce, bo aparatura go nie wyczuwa lub pokazuje wartości jakbym była prawie martwa- póki na ciśnieniomierzu 3 razy nie wyskoczył "error". Twierdził też, że moje puchnięcie i sinienie nóg gdy nie jestem w ciąży na pewno nie jest spowodowane zaburzeniami krążenia (pierwszy raz ktoś zakwestionował taką wydaje się oczywistą rzecz), poza tym musiałam go upomnieć gdy zobaczyłam na monitorze, że w zaświadczeniu wpisuje jakobym "nie zgłaszała żadnych dolegliwości" (nawet o nie nie zapytał). Uznał, że np. to że mam trudności z wejściem na powiedzmy II pięto gdy nie jestem w ciąży jest normalne, bo widocznie nie mam kondycji, a jako ciężarna to tym bardziej... Zbagatelizował również info, że w zeszłym tygodniu zasłabłam po męczeniu się w toalecie (miewam zaparcia, po których jestem totalnie wyczerpana fizycznie).
Albo ja mam pecha do lekarzy, albo tylu jest konowałów, i jak tu się nie bać rodzić :/

http://www.suwaczki.com/tickers/3i49k6nlr0ggvt61.png
http://www.suwaczki.com/tickers/bfarxzdvno02eycm.png

Odnośnik do komentarza

Witam Cię. Jestem w 31 tygodniu ciąży. Ja też mam stwierdzoną tokofobię, do tego od dziecka mam zaburzenia obsesyjno - kompulsywne (tzw. nerwica natręctw), kilka late temu leczyłam się na depresję, a w ciąży powróciły stany lękowe, które teraz są związane z porodem. Nie mam żadnych wskazań medycznych do cc, ale mimo to znalazłam świetnego lekarza, który zagwarantował mi cc. Wie w jakim stanie psychicznym byłam i nie chce zmuszać mnie do rodzenia sn, bo wie, że to może zaszkodzić zarówno mnie jak i dziecku. Nie zgodzę się kimś kto pisał tu, o braku gotowości na dziecko. Ja jestem 4 lata po ślubie, o dziecko staraliśmy się przez ponad rok (leczyłam się na PCOS). Bardzo pragnęłam dziecka, ale od zawsze wiedziałam, że za nic nie urodzę naturalnie. Gdy zaszłam w ciążę ta myśl paraliżuje mnie jeszcze bardziej. Znajdź dobrego lekarza i psychiatrę, który wystawi Ci zaświadczenie o tokofobii. Spróbuj nie martwić się na zapas. Ja jestem w gorszej sytuacji, bo nie mam wskazań medycznych :) ale mój lekarz to cc mi zagwarantował. Ty też potrzebujesz dobrego lekarza, który zrozumie Twoje obawy i problemy. Co do znieczulenia ogólnego, to przy kłopotach z sercem możesz się nie obudzić. Ja też wolałabym zasnąć i obudzić się, kiedy już będzie po wszystkim, ale niestety tak się nie da. To bardzo niebezpieczne.

Odnośnik do komentarza

CC bardzo rzadko wykonuje się w znieczuleniu ogólnym, to są skrajne przypadki, zazwyczaj wymagające natychmiastowej interwencji podczas porodu sn. CC "na chłodno" wykonuje sie w znieczuleniu miejscowym, pacjentka jest cały czas przytomna i wie co sie dzieje.
Cotca doczytałam, że w twoim szpitalu nie wpuszczają osoby towarzyszącej, jeśli nie skończyła szkoły rodzenia - to jest niezgodne z obowiązującym prawem. Masz prawo do opieki osoby bliskiej (partner, matka, siostra, koleżanka czy kogo tam byś chciała) podczas porodu sn i jeśli się na taki zdecydujesz, to nie daj się, a raczej osoba, która z toba pójdzie niech nie da się wyrzucić.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...