Skocz do zawartości
Forum

Rozstanie w ciąży. Podzielcie się doświadczeniami


Rekomendowane odpowiedzi

Opowiem wam krótko mają historię, jeśli możecie powiedzcie jak to widzicie.
Jesteśmy małżeństwem od trzech lat. Ogólnie ja staram się dostosować do sad żony i na wiele spraw choć nie są mi na rękę się zgadzam. Po długich staraniach o dziecko w końcu nam się udało i jest drugim miesiącu ciąży. Ostatnio chciałem jechać na weekend do domu rodzinnego i tam zostać na następny dzień bo wyjazd był po południe więc stwierdziłem że nie opłaca się zaraz wracać, żona nie mogła jechać bo miała popołudniową zmianę. Na co ona mi mówi że mogę jechać ale muszę wrócić (z praktycznych względów nie miało to sensu), zirytowało mnie to strasznie ponieważ jeśli ona miała jakiś wyjazd, czasem kilku dniowy nie robiłem problemów, były to wyjazdy w celach zawodowych ale nie obowiązkowe, wiec jeśli myślał bym tak jak ona to bym protestować. Do dam że tego domu nie jeżdżę często, moja żona jest źle nastawiona do mojej rodziny i za każdym razem ma problem jak tam jadę, chociaż moi rodzice ją bardzo szanują a jeśli coś już jest w temacie mojej żony to zawsze ją w pozytywnym świetle przedstawiam. Tego wieczoru powiedziałem że pojadę i nic nie ma do gadania, ale w gruncie rzeczy postanowiłem że jak jutro rano nie zmieni swojego podejścia to nie pojadę bo wyszyłem założenia że popełnia błąd mówiąc że mam nie spać poza domem skoro ona miała takie wyjazdy 2-3 w ciągu roku tak naprawdę nie wiadomo z kim i gdzie, a ja nigdy nie odwalałem żadnych głupot jeżdżąc do starych. Myślałem że sobie przemyśli i wróci do tematu i powie że nie ma żadnego problemu rozumie, jedź...ale nie ja też nie prosiłem no bo wychodzę z założenie że jakaś symbioza musi być, na zasadzie ty wychodzisz ze znajomymi ja też wyjdę... . Tego dnia ja nie pojechałem, spotkaliśmy się ze znajomymi (jej znajomą) i jakąś tam się wypultała że z kimś tam pisała...i temat urwała, wiedziałem o kogo chodzi ( jej były) ale już nie raz pisała mówiła mi zawsze o tym jakoś mi to specjalnie nie przeszkadzało. Tym razem coś mnie tchnęło i postanowiło sprawdzić rozmowę (dobrze albo i niedobrze), okazało się że ten były na jej pytanie co sądzi o jej mężu powiedział ...że to jakiś frajer...gościa osobiście nie znam w ogóle i tu mnie wylogowało i nie znając hasła nie poznałem dalszej części rozmowy, następne dnia już profil byłego BYŁ usunięty. Oczywiście nic nie mówiła o tej rozmowie, jak zacząłem wypytywać to że nie istotne że jej wykasowało, jak powiedziałem że czytałem to ..ale to co tam takiego było co ci nie odpowiada, na moje słowa że on mnie obraził a ona nie zareagowała, powiedziała że ...ale ja nie drążyłam rozmowy a on też nie wracał do tego (tej dalszej rozmowy ja już nie znam bo nie doczytałem) . Widziałem wcześniej ze jak przewijałem rozmowę do początku to rozmawiali bardzo długo po tej obrazie mnie a nawet następnego dnia.
Nie chodzi mi o to gość mnie obraził tylko o jej podejście do tego...czy uważacie że ja to żle odbieram?
bo moim zdaniem powinna skończyć gadkę z gościem albo go zjebać... Jeśli ktoś kiedyś coś złego mówił na nią ja zawsze reagowałem. Może ktoś wyrazi swoją opinie

Odnośnik do komentarza
Gość Ślepa desperatka

Hej, byłam z facetem 4 miesiące, odeszłam od niego w drugim lub 3 miesiącu ciąży. Byłam po ciężkim rozstaniu, z poprzednim chłopakiem byłam ponad dwa lata. Straciłam pracę itp... No i pojawił się on. Jakby mógł zaglaskalby mnie na śmierć, ale poza tym nie robił nic. Ja spragniony czułości ogarnęłam mu WSZYSTKO. do mieszkania nie dało się wcześniej wejść. Kupiłam mu nawet cześć wyposażenia za swoje ostatnie pieniądze bo było mi go żal. Okazało się że to smierdziel kanałowy, z wiecznymi problemami który bierze wszystkich nawet szefa na litość. Było za późno bo bardzo szybko zaszłam w ciążę. Jak odwiedzał mnie w szpitalu... Było mi wstyd. Chodzaca flegma w smierdzaca chyba butach, włosy prosto z poduszki, tragiczny zarost na twarzy i zero żelazka... Bolał mnie brzuch, ciąża zagrożona a on mimo protestów kładł się na nim bo wiecznie taki zmęczony... Boże. Brało mnie na wymioty jak pomyślałam że byłam tak rozczarowana życiem że poszłam z kimś takim do łóżka. Wszyscy dziwią mi się jak do tego doszło. Jak powiedziałam że nie jestem z nim szczęśliwa to on w kolko gadał tylko o swoim szczęściu. Jak zobaczył że jestem zdecydowana odejść, co go zszokowany bo był pewien że muszę wziąć z nim ślub przez ciążę, to zaczął gadać że go pewnie pozwe o alimenty i będzie tylko zakupy przynosił. Rzygać mi się chciało jak pomyślałam że on chciał mieszkać u mnie taki brudas i dziecko chowaloby się przy takim ojcu. Którego w dodatku czołg by nie obudził. Wolałam nam tego wszystkiego oszczędzić.

Odnośnik do komentarza

Marek33 myślę że powinniście porozmawiać prawda jest taka że każdy z nas ma coś tam na sumieniu. Widać musi być między Wami głębszy problem którego źródło leży gdzieś długo wstecz dziwi mnie tylko że w takiej sytuacji miedzy Wami staraliscie się o dziecko. Jeśli się rozstaniecie napewno będzie pokrzywdzone mniej lub bardziej... myślę że warto dac sobie szansę kobieta w ciazy też jest dość "wymagającym" okazem to nie jest dobry pomysł zostawiać ja teraz postaraj się ja wspierać i trochę zrozumieć. Z drugiej strony to jej pisanie z jej byłym to prowadzi donikąd napewno nie jest to dobry pomysł i miesza jej w głowie ale to już rozmowa miedzy Wami na dłuższy temat.

https://www.suwaczek.pl/cache/b5f3309fd5.pnghttps://www.suwaczek.pl/cache/c3c879ebfe.png

Odnośnik do komentarza

do ~Marek1986 , jeśli kolego tu bywasz to napisz jak się u ciebie sytuacja rozwinęła.
Trzeba czasem przeboleć że ktoś kogoś przestał kochać, coś porostu pęka, ja nie wiem co moja żona czuje do mnie ja czuję że właśnie coś we mnie pękło...i jedynie dziecko mnie wstrzymuje żeby odejść. Nie wiem co ona czuje do mnie w tej chwili ale

Odnośnik do komentarza

Klara_123 ...trudno odnieść mi się do twojej sytuacji bo żyjesz w kraju o innej kulturze którą znam tylko ze słyszenia, ale podejrzewam że kobieta nie ma tam zbyt wielu praw i twoje odejście mogło by być bardzo źle odebrane i chyba najlepsze rozwiązanie uciec do polski (...to tak jak by odejście, rozstanie było lekarstwem na całe zło..:( ), jednak gdybym tą sytuację twoją przeniósł w polskie realia to ten gość to jakaś dziwak czy mami synek, i podejście rodziców tacy Europejscy!?), dziwie się tym bracią ja nie chciał bym mieszkać już teraz jako dorosły z moim rodzeństwem (spotkać się pogadać czy w domu rodzinnym czy wo gule) a co dopiero z bratem i jego kobitą... Nie wiem jaka sytuacja panuje w tym kraju, jakie macie warunki bytowe ale z togo co piszesz to wydaje mi się że ma pracę i to chyba nie byle jaką. Trudno tu dyskutować w tym temacie bo i dalej w Polsce mieszkają kilku pokoleniowe rodziny, z wielu względów czy to finansowych czy dla wygody a może odkładają bo w kupie taniej, ale co można stwierdzić ...to że jest nie słowny i teraz każdy z nas musie zadać pytanie jak długo mogę to tolerować? jak długo mam ustępować? jak długo mam czekać aż ta druga osoba zrozumie i będzie umiała sama się przyznać do swojego błędu?.
Klara, najgorzej to jest się na coś zgodzić, ja też się zgodziłem na mieszkanie z mojej żony rodzicami, niby spoko nie ma co się zagłębiać, wkrótce ma to się zmienić o ile dotrwamy do tego...ciekawe jak to jest z kredytem po rozwodzie...dziwi mnie też sytuacja że jak ma jakiś zatarg z żoną to otoczenie w tym Mamusia jej twierdzą że przeważnie jest to moja wina...:)
Myślę że powinnaś mu wpłynąć na ambicję że dawał słowo i co on za facet jest..., że ty nie chcesz dalej mieszkać z rodziną czujesz się niekomfortowo i że to nie oznacza że chcesz go rozdzielić, nawet jeśli nie chce być z tobą to normalny facet nie powinien dożyć do siedzenia mamą i braćmi... Nie wiem jak jest w tamtym kraju ale myślę że facet pod każdą szerokością geograficzną myśli podobnie.

Odnośnik do komentarza

Ślepa desperatka ...wiesz trochę cię rozumiem ale trochę to wygląda jak takie wylanie pomyj na kogoś za moje nie powodzenia, byłaś po ciężkim związku i od razu weszłaś w następny do tego z facetem który chyba nie mógł ci się podobać skoro teraz tak o nim mówisz, coś musiało być skoro zaczęłaś z nim kręcić czy to tylko to że tak się tobą opiekował ...?Moja żona też podobno z drugim swoim to była tak że by być z kimś po rozstaniu z tym byłym pierwszym z którym to tak sobie ostatnio pisała.
Swojego czasu moja żona bardzo mi imponowała, zaradna uśmiechnięta zawsze pomocna, później okazało się że też dobrze się ukrywała. Bo jakiego stanu psychicznego może być dziewczyna wychowana w domu w którym ojciec za swoje nie powodzenia życiowe lał matkę a pożnie trafia do chłopaka który też ją leje..? to ten były co tak sobie z nim pisze i nie reaguje na to że mnie oczernia.
Cała ta jej przeszłość odbija się na naszym związku, bywało że jak już w kłótni brakowało jej argumentów to i mnie uderzyła (nigdy nie potrafiła za to przeprosić tylko zawsze że ja się nad nią ZNĘCAM), czy rozmowa na argumenty może być znęcaniem się? że ją dręczę ?...Często się wycofywałem, robiłem pierwszy krok, i tak naprawdę wychodziło że to ja jestem winny:D
Kiedyś mi imponowała, czułem że to kobieta na której mogę polegać, ale ta kobieta nie umie przyznać się do błędów, i w tej chwili tak naprawdę to nie wiem co nam zostało
Mam wrażenie że co byśmy nie zrobili my faceci to będziemy zawsze winni...

Odnośnik do komentarza

Zani2407 , dzięki za odpowiedz, ale powiem szczerze że jak byłem w dupie tak jestem dalej.
Mówisz że powinniśmy porozmawiać, minął tydzień praktycznie nie rozmawiając, ona zagadnęła ze 2, 3 zdanie nie w tomacie, jak również ale przy okazji pytając się czy nie ma mi nic do powiedzenia, czy nie powinna czegoś wyjaśnić?. Odpowiedz, że nie ... że jak jej nie przeproszę to nie mamy o czym rozmawiać. Teraz powiem za co mam ją przepraszać; wtedy gdy powiedziała że nie zgadza się żebym po za domem nocował, wkurzyłem się i powiedziałem że jest Idiotką, (bo nie rozumiem jak można tak dysproporcjonować to komu ile wolno, tzn; że ona może jeździć w nieznanymi mi osobami na wyjazdy powiedzmy służbowe, na kilka nocy, a do mnie ma problem jak chcę do starych na jedną noc pojechać. No to albo żadne nie oddala się od wyra albo po równo powinno być). Powód tego niby taki że jest w ciąży, no ale notorycznie jej się również zdarza przespać prawie cała noc w salonie zanim dojdzie do sypialni, czyli co...:)?. Oczywiście następnego dnia dla niej nie było rozmowy tylko tyle że ją wyzwałem. I tego nie odwołałam. Tej nocy zobaczyłem te wpisy co to z BYŁYM KOCHANYM co ją lał tak sobie pisze. Gość z drugiej strony musiał się czuć mocny skoro do mojej żony gadał na mnie (że wyglądam frajera), że było jasne, ona mu odpisała że pozory mylą, i jak powiedziała nie ciągnął więcej tematu, więc pisali sobie dalej przez kolejne dwa dni. Żeby było jasne nie jestem jakimś zazdrośnikiem, nie mam nic jak ktoś nawet z byłym wymieni kilka zdań (jeśli jest tego wart) ale jeśli obraża a ktoś komu ufam nie reaguje...no to trochę wkurwia. Nie mogłem w nocy spać, następnego dnia, ale nie od razu bo koło południa pytam czy nie ma mi nic do powiedzenia..no nie ma...no to z kim w takim razie tak pisała w nocy...z nikim ...no to że chcę zobaczyć rozmowy...no to że jej się wykasowały. I rzeczywiście widziała że chyba czytałem i skasowała rozmowę. Ewidentnie kłamała w tym momencie i czuła że źle zrobiła bo zaczęła się trochę gubić w tym co mówi. No to mówię że widziałem rozmowę i co ona na to...nic się nie stało co cie uraziło?...no mówię jak co, gość mnie obraża a ty nic (...) No i oczywiście że ona nie ma nic do powiedzenia i że to ja ją wyzwałem od idiotek. No to mówię że idiotka a do tego to co teraz zrobiła to można użyć jeszcze wielu EPITETÓW. Dalej twierdziła że nic się nie stało mimo jasnego postawienia sprawy prze zemnie. I tego jak się czuje. Później nie mogąc znieść że nic nie mówi i nie wyjaśnia sprawy, nie podejmuje żadnych prób, wkurwiłem się, powiedziałem że chyba lepiej by było jak bym jej wpierdol robił to najwyraźniej lubi i że to już chyba u niej rodzinne ...no to żonka powiedziała że tu już powiedziałem słowo za daleko. I po tygodniu dalej twierdzi że to jest tylko i wyłącznie moja wina.
Powiedzcie czy w takiej sytuacji nie mam prawa się unieść? i czy taka osoba która jest winna powinna starać się załagodzić sprawę, ja przynajmniej tak mam że jak czuje że przegiąłem to się przyznaję i nie chowam jak dziecko głowy w piasek.

Odnośnik do komentarza

Zani2407 ..masz rację każdy ma jakieś problemy, my też, jesteśmy już dawno za nimi i teraz nie będę tego rozpisywał tu, ale ostatnio od jakiś 4 - 5 miesięcy wszystko zaczęło nam się układać, widziałem uśmiech na twarzy mojej żony, wcześniej miała poważny kryzys, z niczego robił się nie wiadomo jaki problem, wszystko przeciwko niej, jednocześnie ona jest naj...to ona jest tym co o wszystko się stara. Starałem się z nią rozmawiać, ale można się zirytować jak powtarzasz 20 raz że nic się nie stało, że dobrze zrobiła, a ona swoje, rozmawiałem ...ale i tak wyszło że jej nie wspierałem, przyzwyczaiłem się do bycia złym.
Więc byliśmy gotowi na dziecko, tak mi się wydaje.
CO MASZ NA MYŚLI MÓWIĄC, . Jeśli się rozstaniecie na pewno będzie pokrzywdzone mniej lub bardziej... ??

Wiem że kobieta w ciąży może mieć swoje kaprysy :) i niech będą, będę szczęśliwy, oby były w granicach rozsądku...ale chyba nie oto tu chodzi ?
I co, ja ją mam wspierać ja ją mam zrozumieć a co ze mną?
Dla mnie to naprawdę jestem wypalony, tyle razy musiałem ja prosić o wybaczenie, wiele razy mówiłem że otworzyła oczy że zawsze wina jest po obu stronach, i nie mam siły teraz ustępować, i to teraz to wszystko jak wymarzony dzidziuś ma się zjawić :( ::(

Odnośnik do komentarza

marek33 moi rodzice się rozwiedli bardzo dawno temu osobiście uważam że dobrze bo była to może nie patologiczna sytuacja nikt nikogo nie bił ale ojciec nadużywal alkoholu i byloby napewno coraz gorzej ale jako dziecko rozwodnikow sama miałam problemy już w wieku dojrzałym z poczuciem wartości, zawsze wybierałam tych facetów o których ja musiałam się starać a tych którzy starali się o mnie wydawali mi się mdli. Bardzo szybko założyłam rodzine chcąc jak najszybciej znaleźć poczucie bezpieczeństwa i wydawało mi się że to właśnie da mi małżeństwo, to miałam na myśli że dziecko cierpi kiedy nie jest mu dane wychowywać się z dwojgiem rodziców. Za mną wielki kryzys z rozwodem w tle do którego w ostateczności nie doszło bardzo dużo kosztowało nas to żeby ułożyć wszystko na nowo i ciągle jest ciężko ale nie poddaje sie. Nikt nie jest idealny. Wy się pogubiliscie może ktoś na Twoją żonę ma jakiś wpływ jej nastawienie do Ciebie ewidentnie to pokazuje. Przede wszystkim małżeństwo nie może mieszkać z rodzicami, przyjście dziecka na świat raczej nie poprawi Waszej relacji problem będzie się pogłębiać hmmm trudno mi coś konkretnego doradzić ale może rozstanie otworzy jej oczy? Dziwne że to jest teraz kiedy ona jest w ciazy... i ten facet co ja bil i to jej pisanie z nim.... hmmm nie ma dobrego rozwiązania ale jak ona nie wykaże chęci poprawienia Waszej sytuacji to sam nie zdzialasz nic :( bardzo Ci współczuję bo kiedy ta druga osoba nie widzi własnych błędów i nie wykazuje chęci poprawy to jak grochem o ścianę albo musi doznać szoku że nie ma Cię na zawsze? Że Twoja cierpliwość też ma swoje granice?

https://www.suwaczek.pl/cache/b5f3309fd5.pnghttps://www.suwaczek.pl/cache/c3c879ebfe.png

Odnośnik do komentarza

Zani2407, moi starzy też się rozwodzili wracali, w domu nie alkoholu, ojciec matki nie bił, były krzyki o nonsensy, rzucanie talerzami trzaskami drzwiami, do tej pory nie lubię jak ktoś wrzeszczy (np. moja żona)- źle mi się to kojarzy, też czułem się gorszy, i jak ty miałem za nic rówieśników którzy mnie tolerowali a ciągnąłem do tych niby lepszych, co tak naprawdę mieli mnie w dupie. Z moimi starymi mam relacje bez emocji, szanuję ich, sami się trochę pogubili nie każdy jest super zaradny życiowo, nie mogę ich ciągle oskarżać ani wracać do przeszłości, chociaż boli...bo wiele spraw można by załatwić inaczej, ...powiedziałem sobie że ja teraz może czuje że oni są czemuś winni, ale przecież jak ja zdam swój egzamin z rodzicielstwa? ... . Na dobrą sprawę nie mieszkam już długo z nimi i nie mógł bym z nimi się zgodzić pod jednym dachem (mamy po prosty inne podejście do spraw, nie chodzi tu o przeszłość a raczej o to że jestem dość dużym indywidualistą i lubię kierować życiem według mojego widzi mi się, często pod prąd aż się sparzę...ale czasem przynosi to korzyść). Cieszyłem się że moja żona ma tak dobry kontakt ze swoimi rodzicami, że zawsze może na nich liczyć, dlatego zgodziłem się na wspólne mieszkanie(chociaż mi się to nie podobało), gdy bym wiedział jak sytuacja naprawdę wygląda na pewno bym się nie zgodził, uważam że nasze życie też się inaczej ułożyło, nie wiem czy lepiej czy gorzej, żona dopiero po 2 latach powiedział mi jak to było naprawdę (tak zwany DOBRY DOM). I TAK się zastanawiam że co jest lepsze, bieda i niezaradność rodziców jak w moim wypadku, czy życie w ciągłym lenku, gdzie nikt nie podkreśla twojej wartości, jak w przypadku mojej żony. Ja swoje brudy dotyczące mojej rodziny wyprałem na początku, żona czeka z tym bardzo długo. Często z tego powodu też poniżała moich rodziców czy rodzeństwo, jacy to niezaradni są ...itp. Oczekiwała ode mnie jakiś wyjaśnień, dlaczego tak powiedzieli, czy tak anie inaczej zrobili, na co ja nie miałem odpowiedzi, no bo mimo że to moja rodzina, to wszyscy są dorośli i dlaczego ja mam ich tłumaczyć??, każdy dorosły ponosi za siebie odpowiedzialność i uważałem jakiś fakt się zdarzył jakieś słowa i pretensje za taką sytuację nie mogę brać odpowiedzialność, to tak jak bym mówił lub kazał komuś zachowywać się w ten czy inny sposób. Oczywiście jeśli padało że słowo na moją żonę broniłem jej, nawet jak niektóre sytuacje była dla mnie rozbieżne że nie do końca było tak jak żona mówi to i tak stawałem za nią...oczywiście według niej niewystarczająco.

Odnośnik do komentarza

Zani2407, no i właśnie o to nie wystarczająco dziś poszło ...kazała mi się wynosić...powiedziałem że czekam jutro na badania i się wyniosę ...
Zani , mówisz o urazie, może o to chodzi ...żona dziś wróciła do sytuacje z przed trzech lat, gdzie taka moja ciotka coś tam podobno bąknęła do kogoś z rodziny na temat mojej żony, było przy okazji tak zwanych rodzinnych świąt, ciotka jest dość wpływową osobą w naszej strony rodziny. ale na nie te wpływy nie działają, nie mając zazwyczaj wsparcia o rodziców zawsze musiał oddzielać ziarno o plew i wybierać właściwą drogę.
W każdym razie co ta ciotka do kogo i co powiedziała to tak naprawdę nieniemy, przynajmniej ja, była gęsta atmosfera jak już się spotkaliśmy, czuć było że coś jest nie tak, ale nikt mi nic w prost nie powiedział, nie wypucował się. Żona moja za to niby wie że czego oni tam nie nagadali że nastawili wszystkich przeciwko nam i wo gule że ją obrazili i całą jej ŚWIĘTĄ rodzinę. Jak to przy weselach ten taki ten źle stanął, ktoś coś tam bąknie (afera gotowa), w sumie normalne przy tego typu zjazdach i tak naprawdę nie powinno to wyjść poza pewien krąg i już. W każdym razie powiedziałem żonie że jest nie w porządku to co robią czy mówią i zgadzam się moją żoną i wcale nie musimy tam jeździć że do niczego nie są nam potrzebni a moi rodzice jak chcą się z ciotką spotykać no to przecież nie mogę im zabronić, ich indywidualne sprawa. Generalnie mojej matce bardzo zależało na tych spotkaniach bo to rodzinka z jej strony a moja mamuśka jest dość podatna na to co inni gadają czy myślą, może tamci ja jakoś podkręcili - nie wiem, w każdym razie jest to nie w porządku że matka chce zostawić swoje dzieci (mnie i zonę) i jechać tam, no bo my nie chcieliśmy jechać, no ale ja jestem przyzwyczajony do takich zachowań więc dla mnie to właściwie nic nowego. Tamte ciotki może też nie podobało im się że nowa weszła do rodziny i chce wszystko ustawiać, co się co powiedzieli tego nie wiem i jak pytałem matki to twierdzi że nic ciotka nie mówiła. Z samą ciotką też nie miałem okazji pogadać (to może trochę tłumaczenie bo okazję można zawsze znaleźć) no ale tak naprawdę CO MIAŁEM JEJ WYGARNĄĆ, a może by się uśmiała że sobie coś wymyśliłem albo wyparła się, bo wychodzę z założenie że skoro nic mi nikt nie powiedział w prost ani nikt konkretnie (jakiś świadek) nie mówi że taka sytuacja miała miejsce, ... no to co tak naprawdę można zrobić ?? Moja żona mówi że nie dbam o swoją rodzinę, że jestem tchórzem że powinienem opierdzielić ciotkę ...sam nie wiem czy tak powinienem zrobić czynie ?
No i dzisiaj mi mówi że mogę lecieć do ciotki, na co ja mówię że jej nie rozumiem o co jej tak naprawdę tam wtedy chodziło, no to wpadła w szał, widziałem że już miała ochotę zacząć mnie lać, rzuciła jakimiś przedmiotami i powiedziała że jak wróci ze szkolenia ma mnie już nie być...

Odnośnik do komentarza

Zani ... to ile jesteście małżeństwem ? ...uważam że w naszym wypadku dużo by się zmieniło gdybyśmy za mieszkali osobno, ale obawiam się że nie dotrwamy ...a ja zraniony i odrzucony nie lubię drugi raz wchodzić do tej samej rzeki.

Odnośnik do komentarza

marek33 jesteśmy małżeństwem 8 lat przez 5 lat mieszkaliśmy z jego rodzicami i uważam to za podstawowy błąd, żyjesz nie z żoną tylko z żoną i jej rodzicami. Żona jest na swoim pewnym gruncie a Ty jesteś tym "obcym" ani ona ani Ty nie macie okazji zobaczyć jak to jest liczyć tylko na siebie potem przyjdzie dziecko na które będą mieć wpływ dziadkowie a rodzicom wtedy trudniej o zabudowanie autorytetu...Ale to później... wiesz nie chce tutaj wywlekac moim prywatnych spraw sytuacja była jednak bardzo podobna. Mieszkamy 1400 km od rodziców i musielismy zacząć się uczyć żyć jak małżeństwo na nowo, przykra przeszłość naszego związku ciągle się za nami ciągnęła kiedy powiedziałam mężowi że odchodze najpierw była kłótnia potem płacz potem ugoda i kiedy zaczęliśmy układać plan wychowawczy naszego dziecka ponieważ chcieliśmy ustalić wszystko między sobą a nie sadownie otworzyliśmy oczy na to co dla nas najważniejsze i co prawie straciliśmy ale do tego trzeba dwojga z jednej strony chciałabym Ci radzić bys się nie poddawal a z drugiej strony myślę że może żona powinna dostać co co chce i zobaczyć jak to jest żyć samej z dzieckiem dla którego Ty będziesz ojcem i nikt Cię w tej roli nie jest w stanie zastąpić. Myślę że warto spróbować budować rodzinę na neutralnym terenie gdzie każde ma równe prawa. Nie jestem pewna tylko czy jesteś w stanie znaleźć w sobie tyle siły żeby to zrobić sądząc po Twoich postach hmm na to wszystko musisz sam sobie odpowiedzieć nikt nie da Ci dobrego rozwiązania każdy przypadek jest indywidualny. Życzę Wam dużo dobrego i przede wszystkim żebyście się odnaleźli na nowo.

https://www.suwaczek.pl/cache/b5f3309fd5.pnghttps://www.suwaczek.pl/cache/c3c879ebfe.png

Odnośnik do komentarza
Gość Ślepa desperatka

Marek33 z ojcem dziecka byłam kilka miesięcy, a niemal od razu zaszłam w ciążę co było ogromnym zaskoczeniem przy moim stanie zdrowia. Będąc z kimś tak krótko naprawdę można się strasznie pomylić. I sama sobie nie wierzę że mogłam z kimś takim... I co straciłam. Czułam że moje życie się skończyło nim się zaczęło. Wcześniej wychodziłam do ludzi, dużo tworzyłam... Żyłam. A z tym... Szkoda już słów. Były chłopak wpadł w depresję i ja też nie lepiej... Ciąża uświadomiła nam że nie potrafimy zapomnieć i się z tym pogodzić. Jednak dziecko innego faceta w moim brzuchu to dla niego mur chiński. Szykuję się na samotne życie jako kobieta, ale mam nadzieję że będę szczęśliwą mamą i ojciec dziecka nie będzie nam zatruwac życia. Niestety jest pasozytem który zweszyl zaradna babkę i nie potrafi się odczepic. Wstyd mi przed własnym dzieckiem w łonie i przed wszystkimi za niego.

Odnośnik do komentarza

Czesc dziewczyny- jestem z chlopakiem( 26lat) 3 lata. Spodziewamy sie dziecka na zime. Poznalismy sie spory czas temu. Mieszkamy juz razem 2 lata.Niestety on wciaz sledzi na internecie swoja byla dziewczyne z ktora byl przede mna ponad 2 lata i rozstal sie podobno z powodu jej zdrady :sprawdza jej portale spolecznosciowe kilka razy w miesiacu.kiedy zapytalam czemu to robi i reaguje gniewem kiedy to zauwaze odpowiada ze z czystej ciekawosci.wielokrotnie zwracam mu uwage ze przeszkadza mi to.rani mnie jednak nic sobie z tego nie robi.ze mna wstydzi sie nawet miec zdjecie wspolne na facebooku.wszedzie hasla,blokady. Czy jestem przewrazliwiona czy powinnam sie zastanowic czy chce z kims takim wychowywac dziecko?

Odnośnik do komentarza

Sonia BYŁE są zawsze kulami u nogi i ciężko się ich pozbyć z życia. Jesteście ze sobą 3 lata niedługo przyjdzie dziecko na świat więc trochę późno na zastanawianie się nad sensem wspólnego życia ale taka sytuacja napewno daje trochę do myślenia... nie wiem ja najpierw zwalczyłam była laske a potem myślałam o dziecku i tak było trudno. Myślę że facet zachowuje się nie w porządku wobec Ciebie ale blokady itd to nie dowód zdrady myślę że gdzieś tam była dla niego bliska a fb ma to do siebie że z ciekawości kogoś się obserwuje nie masz do tego dostępu dlatego że wie jak slusznie na to reagujesz . Zacznij przegladac swoich byłych :) wyluzuj trochę i myśl o ciąży staraj się go w to angazowac niedługo nie będzie miał czasu na przeglądanie fb obserwuj dyskretnie, co ma być to będzie a Twoje zakazy poteguja jego ciekawość spróbuj na ten czas trochę odpuścić i zobaczysz może zmiana taktyki zmieni jego postawę:)

https://www.suwaczek.pl/cache/b5f3309fd5.pnghttps://www.suwaczek.pl/cache/c3c879ebfe.png

Odnośnik do komentarza

Matek jak sytuacja Twoja???
Współczuję sytuacji stresu i zmarnowanego po części tak bardzo cennego czasu który już nie wróci...
Ja też jestem w ciazy z moim partnerem ,wcześniej byliśmy 3 lata razem ale mieszkamy osobno każdy z nas ma swój dom ,on ma dziecko z poprzedniego małżeństwa (żona zmarla)
Wiecie co myślałam że jak ktoś tyle w życiu przeszedł ile on ... pochowal matkę swoją, żonę, wychował samotnie dziecko to będzie najwspanialszym człowiekiem na świecie... No i tu się pomyliłam... pomimo iż z ludźmi pracuje , jestem dobrze finansowo ustawiona w przeciwieństwie do niego do teraz wiem że zrobiłam ZYCIOWY BLAD !!!
dziecko było moim marzeniem i kocham go bardzo, czekam na jego przyjście, rodziców mam świetnych którzy pomogą ale boli mnie strasznie że nie potrafimy się dogadać... on się leczy bierze leki na bóle ale leki przypisuje psychiatra są to psychotropy i tak się zastanawiam czy właśnie tu nie jest problem iż nie panuje nad swoimi nerwami...
Ciężko żyć że świadomością iż niedługo narodzi się nowe zycie ,Szczęście na ktore czekalam 40 Lat A nie można się cieszyć...
Dużo przez 3 lata razem przeszliśmy gdyż nasze wspólne dziecko też pochowalismy półtorej roku temu ,ciężko było.mi powstać ale dalismy radę. Nie nie mówię iż on tylko jest winny myślę że wina leży po połowie, szukam rozwiązania i najgorsze jest to że to nie widzę i nie znajduje ....

Odnośnik do komentarza

Witam
Hmm chyba odpisuje tu jako jedyny facet :)
Nie chce odpowiadac za to jak inni faceci traktuja was ciezarne.Sam pewnie wedlug was bende uwazany za nieodpowiedzialnego chama.Moje kochanie jest obecnie w 33tygodniu ciazy a ja bije sie z myslami by od niej odejsc.Zapewnilem jej wszystko dla dziecka nie zalowalem kasy na lekarzy itp.Moje kochanie ma 18letnia corke z poprzedniego malzenstwa ktora rownierz pokochalem jak swoja.Problem polega na tym ze czuje sie jak mebel w ich zyciu widza mnie jak cos chca,potrzebuja codziennie staralem sie wspierac w trudnych chwilach znosilem humory i pretensje o wszystko.Wkurzalo mnie od zawsze pranie brudow wsrod obcych jaki ja to zly tyran jestem.Rozmowy grozby nic nie daja.Obecnie lezy w szpitalu a ja zamierzam szybki remont przeprowadzic a po rozwiazaniu chce oddac jej klucze od mieszkania i sprobowac dogadac sie jak ludzie by dziecko nie ucierpialo na naszym roztaniu.Cos juz we mnie peklo i poprostu nie chce juz tego ciagnoc.Jak juz wspomnialem mozecie chejtowac ale my faceci tez mamy uczucia tez chcemy czuc sie kochani i potrzebni nie tylko gdy cos chcecie.Czasem tez powinnyscie nas wysluchac a nie ciagle tylko ja ja ja.Wiem ze ciaza to ciezki okres w waszym zyciu ale wcale z wami tez nie mamy latwo

Odnośnik do komentarza

Cześć wszystkim, 

Trafiłam na ten wątek, ponieważ sama szukam dla siebie pomocy. Potrzebuję wsparcia, może jakiejś oceny sytuacji osób trzecich...  

Jestem w końcówce ciąży, za parę dni rodzę i przeżywam rozstanie z partnerem. Nie byliśmy długo w związku, bo tylko 1,5 roku, wpadliśmy. To był dosyć burzliwy związek, częste kłótnie, raczej z jego strony, za każdym razem starałam się go "ugłaskać" , jego negatywne emocje tłumaczyłam przepracowaniem. Często dostawałam sprzeczne sygnały, np. Mówił, że to już koniec, wysyłał w pracy sms abym wynosiła się z jego życia, a potem znowu się schodziliśmy i "wielka miłość"  i tak w kółko. Wokół tego była też historia z jego byłą. Na początku, przez kilka miesięcy nie podejrzewałam niczego. Później zaczęłam się domyślać  że nie jest do końca szczery, odkryłam, że mają ze sobą stały kontakt, ona pisze mu "kocham Cie"  , jego wiadomosci byly kasowane.  Tłumaczył mi to tak, że ona ma obsesje na jego punkcie. Najgorsze jest to, że i ja zaczynałam świrować, bo za każdym razem jak był w pracy dzwonili i pisali do siebie. A ja byłam oszukiwana. Już nie wiem dlaczego tak zawziecie brnęłam w ten zwiazek, cierpiałam. Kiedy juz dotarło do mnie, że to prawdopodobnie nie jest osoba, z którą ułoże sobie życie, dowiedziałam się, że jestem w ciąży z nim. Byliśmy wtedy na wyjeździe w Pradze. Powiedziałam mu, a on się bardzo ucieszył, ulżyło mi. Powiedział swojej rodzinie o tym , wszystko było dobrze, jak zwykle do czasu.... pamiętam to doskonale. Obudził się, już w złym humorze, starałam się z nim porozmawiac, to bylo na nic. Zadzwonil do swojej siostry i zaczal na mnie opowiedac złe rzeczy, nie zrozumiałam co dokładnie, bo mówili w swoim ojczystym języku. Wyszłam. Nie odzywalam się przez weekend.  Naopowiadał wszystkim jaka jestem zła, każdy mu doradził, żeby ze mną zerwał i Znowu się pogodziliśmy... tym razem on zabiegał o kontakt. (Potem wyszło tez na jaw, ze jego byla przyjechala na weekend do pobliskiego miasta, w którym on byl, ale ze sie podobno nie spotkali) 

Na początku września planowalismy wspólne mieszkanie. Juz bylo wszystko ustalone. Kilka dni przed znowu się pokłóciliśmy, zablokował mnie, zniknął na tydzień. Akurat rodzice byli u mnie na urlopie i widzieli co przeżywam w ciąży. Doradzili mi zebym z nim nie mieszkała, że źle mnie traktuje. Znowu się pogodziliśmy. 

Zamieszkaliśmy razem.  Na poczatku bylo lepiej, nowe mieszkanie, nastawiłam się na otwarcie nowego działu. Teraz musiało juz byc dobrze. On obiecał mniej pracować i zerwać kontakt z byłą. Wyjechaliśmy na urlop do Egiptu... on uparł się na Afryke, bo lubi morze, ciepły klimat, słońce, ja się tego obawiałam, ze wzgledu na ciaze. Pierwszy trymestr byl dla mnie bardzo ciezki. Teraz bylam w drugim trymestrze. Mimo wszystko cierpialam na gastryczne problemy, bałam sie bardzono dziecko, wiedzialam, ze popełnilam błąd. Dodatkowo on nie ułatwiał mi pobytu. Codziennie był zły,  niezadowolony: bo kelnerzy nie tacy, bo to złe... a ja ledwo potragilam cokolwiek zjesx.... Doszlo do tego, ze był tsk zazdrosny i zły, że wybił szybe stopą. Rozciął palec, na szczescie slonczylo sie na szyciu. Przeżyłam okropny stres. Na koniec powiedzial mi, teraz widzisz co robi ze mna zazdrosc. Chyba wtedy przezyłam traume, chciałam wrocic jak najszybciej do domu, a nie mogłam, byłam chora, w ciąży, strachu i z nim, który ciągle był zły. Jak wrocilismy do domu.... byłam wdzięczna za wszystko co mam, byleby byc w domu. Przez 2 miesiace był "spokój" . Tzn. Nie było klótni, ale znalazłam swoje notatki z tamtego okresu, stresowałam się tym, w jakim humorze wróci wäz pracy. Pamiętam, że dostałam jakiejś chandry... Nie miałam ochoty i siły wychodzić z domu do ludzi. On to widzai i byl z tego niezadowolony, staralam sie to ukryc.  Codzeinnie siedzieliśmy po jego pracy w domu, codzeinnie obiadek  jakis film,  ksiazka i tak w kółko. Z jednej strony bylo mi z tym dobrze, ze w koncu był  spokój,  z drugiej strony on upominal  sie ze marnuje swoj czas. Zauważylam, ze śpimy ze sobą duzo rzadziej, on to tłumaczył strachem i obawą  przed zaszkodzeniem ciąży. Na szczęście mój dzidziuś rozwijał się prawidłowo, wszystko było dobrze  pomimo tych ciężkich przeżyć. Od grudnia zaczynałam powoli przygotowania dla dziecka, porodu, itd. Byłam wtedy w 6, 7 miesiącu ciąży. Wtedy zaczeły się spowrotem kłótnie. Od poczatku  grudnia znowu zaczely sie intensywne kłótnie, chwiejne nastroje, przapracowanie  ja mialam dosc  ze zajmuje sie w wiekszosci domem  on mi niewiele pomagal, ja robilam sama zakupy, co tez mnie obciazalo, i przede wszystkim ja myslalam o przygotowaniach dla dziecka, do porodu. W styczniu wyrzucil mnie z domu... zs ktory rowniez płace i jestem najemcą. Powiedzialam, ze tak byc nie moze, ze on ma sie wyprowadzic, bo ja jestem w ciazy. Na poczatlu zgodzil  sie, ale to tylko bylo zwodzenie. W kłótniach tłukł przy mnie talerze, krzyczal, az w koncu wyjechal na tydziem i powiedzial mi ze nie chce mnie i dziecka....  bylam załamana, ale spakowalam jego rzeczy i wystawilam na korytarz. 

Od jakiegos czasu zaczal sie odzywac...  co mam robić?  

Byłam u Psychologa, stwierdził ze to przemoc psychiczna i emocjonalna.... dlaczego w takim razie mam nadzieje na jego zmiane? 

 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...