Skocz do zawartości
Forum

MIESZKANIE, ŚLUB, PRACA czyli co zrobić żeby dzidzi było dobrze...


Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkie forumowiczki :)

Słowem wstępu - właśnie do Was dołączyłam, a znalazłam się tutaj z zamiarami zapewne takimi jak każda z Was :)
Myślę, że to dobre miejsce do podjęcia tego tematu, więc do rzeczy:

Jesteśmy z partnerem ze sobą już dosyć długo (ponad 3 lata), niedługo kończymy studia, i... w ostatnim czasie (od ok. roku) obudził się w nas bardzo silny instynkt macierzyński. Oboje bardzo chcemy dzidziusia, BARDZO na niego czekamy! Myślimy o tym już jak wspomniałam od dłuższego czasu, jest to decyzja przemyślana.

Pytanie do bardziej doświadczonych: jak to ze sobą wszystko "pożenić", bo o dzidziusia najchętniej staralibyśmy się od zaraz :D :D (tzn. od sierpnia, bo wtedy minie 3 miesiące od szczepienia p. różyczce - dodam, że wykonałam już za wczasu szczepienia p. różyczce i 3 fazy szczepienia p. żółtaczce, od 4 miesięcy biorę już kwas foliowy i jest to nasza bardzo świadoma decyzja).

Żeby wszystko było po "bożemu" to powinien być najpier ślub, ale to jest jednak sporo formalności i czasu na załatwienie wszystkiego i nie wiem czy na wrzesień/październik byśmy się wyrobili... (a partner nawet powiedział, że wolałby najpierw mieć dzidziusia, bo to jest najważniejszy dar od losu, a w razie czego ślub zorganizujemy potem).
Jesteśmy też dopiero przed podjęciem pierwszej pracy (jakby z dzidzią się udało, to byśmy pracowali od września/października). No i chyba najważniejsze, bo mieszkanie?? Trzeba coś wynająć a to też kosztuje... (teraz mieszkamy u swoich rodziców).

Wiem, że to wszystko jest jeszcze nie połapane, ale z drugiej strony - jeśli tak bardzo pragnie się mieć dziecko, to czy to nie jest NAJWAŻNIEJSZE???? Wiem, że jakby dzidziuś miał przyjść na świat, to dzięki temu szybciej byśmy się zmobilizowali do takich życiowych decyzji. Jak widzę matki z brzuszkiem albo ze swoimi maleństwami to aż mnie w serduchu ściska... :)
Myślicie, że lepiej iść za ciosem i zacząć powoli starania (jak pomyślę, że niektóre pary czekają miesiącami, albo latami, to aż.. :( Czy lepiej wszystko poukładać na spokojnie, i zacząć próbować za rok, 1,5 roku... ? Ale to jeszcze tyle czasu trzeba czekać... :(

BARDZO WAS PROSZĘ KOCHANE O PORADY :* POZDRAWIAM.

Odnośnik do komentarza

Hej:36_2_53: Fajny wątek, tylko co ja mam Ci doradzić. Niby się mówi, że najpierw ślub, praca potem dziecko i to nie tylko dlatego, że tak wypada, ale teraz jest ciężko. Nie tyle z dzieckiem co w ogóle.Mieszkania drogie, płace malutkie. U mnike było tak Wzięłam ślub, pracę miałam, mąż też. Dziecka nie planowaliśmy, bynajmiej na tamten czas. Mieszkaliśmy w jednym pokoju w domu teściów. Było ciężko. Potem pojawiło się dziecko. Wtedy zmobilizowaliśmy się i ciach. Mąż znalazł lepszą pracę, wynajeliśmy mieszkanie. Póki co siedzę w domu z moim Skarbusiem i nie żałuję niczego. Praca będzie lepsza a jak nie, to nic się nie stanie, bo dla mojego dziecka najważniejsze jest to, że to ja z nim jestem. Nie ukrywam jest ciężko. Mieszkanie kosztuje, rachunki, zakupy, pieluszki, zupki, mleczka... ale dajemy radę. Powiem tak: wszystko zależy od tego czego oczekujesz od życia i co jest dla Ciebie najważniejsze

http://s8.suwaczek.com/200804274965.png
http://s7.suwaczek.com/201109151762.png

Odnośnik do komentarza

Powiem tak, w tym temacie to jak rozważać nad ważnoscią Swiąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą...
Każdaz kwestii ma swoje argumeny za i przeciw.Najpier slub potem dziecko? najpierw praca czy slub? Najpierw kariera i mieszkanie czy rodzina ?
Zgadzam sie z moja poprzedniczka rachotką - "wszystko zależy od tego czego oczekujesz od życia i co jest dla Ciebie najważniejsze ".
Misia86 musisz postawić sobie kilka waznych pytań.
Jesteś młoda osobą , kończącą studia- jak to sie mówi masz czas na założenie rodziny, choc wiem ze instynkt jest bardzo silny. jednak dziecko potrzebuje opieki nie tylko uczuciowej , ale prozaicznie finansowej- to jest jednak inwestycja- choc to moze strasznie brzmi.
Może wart sprawdzic sie w zyciu, nie mówie tu o robieniu karery,ale moze pracai etat, który zapewni stabilnośc finanswoa ? W obecnych czasach jest cięzko, ale płynnśc finansowa zapewnia bezpieczeństwo, szczególnie kiedy sie jest odpowiedzialnym za małego człowieka.
Rok czy 1,5 to wydaje sie długo, ale kiedy przygotujesz sobie przyszłosc Ty i Twój parner czy mąz bedziecie sie cieszyc w spokoju powiekszajaca sie rodziną.
Następna kwestia zarabiacie - możecie byc na swoim- nie musze mówić jak to jest wazne dla młodego małżęństwa...
Jest też kwestia znalezienia pracy po urodzeniu dziecka- rynek jest brutalny kiedy nie ma sie etatu przed , potem trudno sie wdrozyć , znaeść itd. Kiedy praca jest , po urodzeniu mozn powierzyc opieke babciom opiekunce itp ale jest- zazwyczaj " do czego wracać- mówie tu o pracy z umowa na stałe( to wrian optymistyczny)
Moje zdanie co do ślubu- jest XXI wiek, czasy sie zmieniły, nie wszytsko musi byc po bożemu, zalezy od waszego podejścia.
Mozna by tak rozpartywac wiele wątków z tym związanych.

zadaj sobie pytanie, czego chcesz od życia? co chcesz osiągnąc? co dla ciebie jest wazne?

Kazda z nas , musi to przerobic w swojej głowie :))

Pozdrawiam i najlepszego zyczę
Aga

Odnośnik do komentarza

dziewczyny napisały wszystko to co każda z nas pomyśli czytając Twoje rozmyślania.
Ja dodam od siebie: pomyśl tez co chcesz dać swojemu dziecku! Powołując je na świat w pełni świadoma późniejszych tego konsekwencji musisz pamietać że lepiej będzie jeśli dacie sobie radę z zapewnieniem mu jak najlepszych warunków niż jak będziecie uważać, że jakoś to będzie.... inni mają mniej a dają sobie radę
Nie mówie o kolejnej niepotrzebnej zabawce czy o markowym ciuchu bo bez tego każdy moze sie obejsć ale o tym że lepiej dla Was będzie jak nie będziecie się zamartwiać czy starczy wam do pierszego jak kupicie kolejną paczkę pampersów.....
niektórzy powiedzą że może jestem pesymistką albo ze to już liczygrosik ale ja poprostu jestem realistką! taki świat

Odnośnik do komentarza

Witam Was kochane :)
Dziękuję Wam za Wasze przemyślenia, to fakt, sprawa wymaga spokojnego przeanalizowania wszystkich za i przeciw.

Zgadzam się z Wami, że niestety sama miłość, chociaż to BARDZO wiele, nie wystarczy, bo zawsze pozostaje jednak aspekt finansowy... Niestety nie mieszkamy jeszcze razem, nie pracujemy jeszcze i nawet ciężko stwierdzić mi na ile mogłoby nas stać, na ile bylibyśmy stabililni finansowo, ile zostaje nam na ręke po odliczeniu opłat co miesiąc... Wiem, że to nie takie proste, ale mam takie chyba życiowe podejście na pograniczu realistki z dużą dozą optymistki, i jednak wierzę bardzo mocno w to, że taka wyjątkowa okoliczność bardzo by nas zmobilizowała do tych życiowych działań, tzn podjęcia pracy. Myślę, że nie powinien być to jakiś wybitnie niemożliwy do wykonania cel, działamy w branży budowlanej - przyszli inżynierowie :D więc praca powinna się znaleźć.

Moglibyśmy mieszkać u moich rodziców albo rodziców partnera, ale szczerze mówiąc każdy dzisiaj woli być jednak na swoim i jest to zupełnie zrozumiałe.

A ślub? Fajnie by było, oboje byśmy chcieli, może nawet bardziej ja, bo mam jednak takie przekonanie, że chciałabym żeby w moim życiu wszystko miało swój czas, swój porządek i rozsądek, żeby nie było rzeczy przypadkowych, nieplanowanych (wiadomo, czasem może być to fajne, ale nie w kwestiach o tak wielkiej wadze). Chyba miałabym jeszcze większe poczucie spełnienia, i nie chodzi tu o jakieś papierki, formalności, rodzinę, przymus czy obowiązek. Jestem chyba w tych sprawach tradycjonalistką. Nie chciałabym nieplanowanej ciąży, zaskoczenia, to powinno być zrobione wszystko z głową. Chciałabym mieć rodzinę od A do Z, kochającego męża i gromadkę zdrowych i radosnych dzieci :D (niezłe marzenia, co ;)? Stąd też moje tak wczesne przygotowania, szczepienia, kwas foliowy (choć nie planuję ciąży na już, to wiem że mi on nie zaszkodzi, a lepiej być przygotowaną na każdą okoliczność). Już chyba wszystkie portale o ciąży i o dzieciach przeczytałam, o przygotowaniach do ciąży, więc tak naprawdę tak jak zauważyłyście brakuje tylko tej kwestii finansowej ;/

Wiem też, że mój wiek pozwala jeszcze na spokojne podjęcie decyzji, ale tak jak napisała Aqoosia, zawsze można rozważać czy najpierw kariera czy rodzina, czy ślub czy dziecko... Ale powiem Wam, że mam takie wrażenie, że im dłużej odkłada się decyzje o macierzyństwie, tym trudniej ją potem podjąć, zresztą im szybciej, tym lepiej znosi się ciążę, lepsza sprawność fiz., a potem zawsze będzie coś... a bo jeszcze z rok kariery, bo będą lepsze płace, a potem dom zaczniemy budować i tak w nieskończoność... Tak sobie myślę, że najlepiej popracować min. parę miesięcy, żeby mieć umowę o pracę, żeby móc spokojnie dostać macierzyński i jak coś to potem wychowawczy. Dobrze myślisz Tysia, bo jednak to zabezpieczenie jest ważne, żeby nie żyć od pierwszego do pierwszego, a taki macierzyński dużo pomoże, bo są 2 wypłaty a nie 1.

Rachotka, fajnie że stanęliście na nogi, że zmobilizowaliście się i poszliście na swoje, lepiej czasem pooszczędzać, a jednak być niezależnym :) (a Maja jest śloczna! i te jej piękne duże niebieskie oczka... :)

I jeszcze jedno: tak czasem planujemy sobie to życie i planujemy, a czasem los zupełnie inaczej zadecyduje, niż byśmy myśleli :) Więc czasem może warto dać sobie luzu, nawet w tym moim (czasem chyba obsesyjnym :D) planowaniu, i myśleć, że jakoś to życie musi nam się ułożyć. Mamy kochających partnerów, mężów, mamy miłość, jej owocem jest dzidziuś, a jeśli go jeszcze nie ma, to napewno niedługo się pojawi :)

Dobranoc i bardzo mocno Wam dziękuję za rady :)

Odnośnik do komentarza

Witam Was,
mam takie pytanie - ile mniej więcej trzeba pracować żeby dostać urlop macierzyński, ale też żeby tej pracy nie stracić i po urlopie móc do niej wrócić (czyli żeby mieć stabilną pozycję w firmie)? Po jakim czasie pracy mogę spokojnie poinformować pracodawcę o spodziewanym dziecku i w którym miesiącu ciąży?
Jak to było w Waszym przypadku?
Pozdrawiam ciepło :)

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkie Forumowiczki :)
Wczoraj byliśmy z partnerem na ślubie naszych dobrych znajomych. I choć to tylko znajomi, to był to najpiękniejszy, najbardziej podniosły i wzruszający ślub na jakim w życiu byłam :') było naprawdę cudownie! kameralna atmosfera, ale pełna miłości, takiej szczerej życzliwości i radości. Oni zawsze eleganccy, pełna klasa, i tym razem wyglądali olśniewająco! A ich wzajemne uczucie pełne miłości dało się wyczuć na każdym kroku, w każdym najmniejszym geście... I tak sobie wczoraj myślałam, że to naprawdę nieliczne chwile w życiu, na które naprawdę WARTO czekać :) Bardzo chciałabym móc przeżyć kiedyś to, co czuli ci najbardziej w tym dniu szczęśliwi :) choć i ja byłam mega wzruszona :D
już Wam pisałam, że ja jednak wole wszystko poukładane, żeby było pokolei, żeby wszystko w życiu miało swój porządek. I tak mam dopiero niecałe 23 latka, to jeszcze z rok mogę na dzidziusia poczekać :) chociaż "czasem" tak bardzo go już chce :D
Wy też miałyście taki instynkt macierzyński w takim wieku jak ja? Bo raczej teraz się odchodzi od wczesnego macierzyństwa, dopiero niby ok. 30stki? Czy coś się w Waszym życiu szczególnego stało, że zapragnęłyście mieć dziecko?
Pozdrawiam ciepło na dobranoc :)

PS. Troszkę (ale tak szczerze, od serca) Wam zazdroszczę, że Wy już macie to wszystko za sobą... ślub, dzieci... Ale czekanie kiedy to się spełni jest chyba jeszcze bardziej... podniecające ;)

Odnośnik do komentarza

co się specjalnego stało?

... pokochałam wspaniałego mężczyznę, wyszłam za niego jest nam razem dobrze i chcieliśmy dziecka - owocu tego wspaniałego uczucia...

Instynkt... sprawa indywidualna. Nie ma takich samych ludzi, każdy jest inny i czuje inaczej.

Nawiązując do tego o czym pisałaś. Moje zdanie jest takie, że aby być z kimś - mieszkać trzeba mieć jak się utrzymać. I nie mam tu na myśli kariery.. Nie wyobrażam sobie aby to rodzice czy teściowie utrzymywali mnie i męża (i do tego jeszcze moje dzieci). Owszem rożnie się dzieje w życiu- mogą pomóc ale nie utrzymywać.
A dziecko to ogromne wyzwanie, które wiele od nas potrzebuje.

http://www.suwaczki.com/tickers/mo89xzdvd9rket27.png
http://www.suwaczki.com/tickers/km5stv73f070vphh.png
http://www.suwaczki.com/tickers/atdcx1hp2gpemcnw.png

Odnośnik do komentarza

wiesz...ja miałam 23 lata jak poznałam swojego męża....w styczniu poznaliśmy się na gg......w marcu poznaliśmy się na żywo...w maju były zaręczyny i wynajęta sala - chociaż wszyscy po jego stronie byli przeciwni...bo ja z miasta on ze wsi.....ja bez hektarów...on z....i znajomść 2 miesiące przed nasz miłością to dla nich coś nienormalnego.....na wrzesień był zaplanowany slub...a my chcieliśmy odrazu wszystko...wiedzieliśmy że damy ade jak tylko się zobaczyliśmy.....na początku lipca byłam w ciąży......dla wszystkich było oczywiste ze z tego wzgledu się pobieramy.....a my pobieraliśmy się ze wszystkich możliwych wzgledów.....nie było dla nas ważne co inni powiedzą....ja majac te 23 lata tak bardzo chciałam dzieka że trudno to opisać......mój maż również.....i urodziła nam się wspaniała córeczka.....byłonam bardzo ciężko na początku ale nie chcielśmy żeby nam ktoś pomagał....to nasza decyzja...i wiesz....to zdziałała miłość....sama zobaczysz......a prawda czekanie na to wszystko jest bardzo podniecające.....:smile_move:


http://www.suwaczki.com/tickers/82docwa1zyg7nb5a.png
http://www.suwaczki.com/tickers/wff2vcqg6w42rjgz.png

Odnośnik do komentarza

Dziękuję Ariadnaa i Yasmelka :)
Masz rację Ariadnaa i zgadzam się z Tobą w 100% jeśli chodzi o kwestię utrzymywania się. Jeśli decdować się na dzidziusia i w ogóle wspólne życie pod jednym dachem (czy z mężem, czy na razie z partnerem), to nie po to, żeby brać od rodziców albo teściów kasę na utrzymanie. Jak chcemy dorosłego życia, to trzeba brać w pełni za to konsekwencje, no nie :)? Zresztą nawet nie wiem, czy byłoby możliwe żebyśmy mieszkali albo u mnie albo u Niego bo chociaż oboje mieszkamy w domkach, to jednak co samemu to samemu :D
Yasmelka bardzo fajna ta Wasza historia :) super że tak się Wam udało i że ta miłość była jednak tak duża, że takie decyzje byliście w stanie podjąć tak szybko :) A potem jeszcze dzidziuś.. :)

Wiecie co, tak sobie myślę, że te parę miesięcy jednak nas nie zbawi, wiem że fajnie byłoby już i teraz :D cały czas jestem pomiędzy: najpierw ślubem, pracą, a pomiędzy ogroooomną chęcia posiadania takiego kochanego małego bobasia :D

Hmmm wiem na razie napewno, że właśnie zaczynają mi się moje ostatnie w życiu beztroskie wakacje (3 MIESIĄCE :D!!!!) właśnie skończyłam ostatni projekt w tej sesji i idę zaraz spać, bo rano trzeba go złożyć i... :D !
Wyśpię się i pomyślę, może znów coś fajnego mi wpadnie do głowy i jakoś fajnie rozplanuje sobie te moje najbliższe latka życia :)

Gratuluję wszystkim szczęśliwym i spełnionym mamom :)

Odnośnik do komentarza

yasmelka
wiesz...ja miałam 23 lata jak poznałam swojego męża....w styczniu poznaliśmy się na gg......w marcu poznaliśmy się na żywo...w maju były zaręczyny i wynajęta sala - chociaż wszyscy po jego stronie byli przeciwni...bo ja z miasta on ze wsi.....ja bez hektarów...on z....i znajomść 2 miesiące przed nasz miłością to dla nich coś nienormalnego.....na wrzesień był zaplanowany slub...a my chcieliśmy odrazu wszystko...wiedzieliśmy że damy ade jak tylko się zobaczyliśmy.....na początku lipca byłam w ciąży......dla wszystkich było oczywiste ze z tego wzgledu się pobieramy.....a my pobieraliśmy się ze wszystkich możliwych wzgledów.....nie było dla nas ważne co inni powiedzą....ja majac te 23 lata tak bardzo chciałam dzieka że trudno to opisać......mój maż również.....i urodziła nam się wspaniała córeczka.....byłonam bardzo ciężko na początku ale nie chcielśmy żeby nam ktoś pomagał....to nasza decyzja...i wiesz....to zdziałała miłość....sama zobaczysz......a prawda czekanie na to wszystko jest bardzo podniecające.....:smile_move:

podobnie jak u nas :36_1_21::36_1_21::36_1_21:

Kinga : 06.03.2006 rok ( 3760g i 55 cm )
Grześ : 29.06.2011 rok ( 3750g i 56 cm )
Sonia : 16.10.2012 rok ( 3860g i 54 cm )
http://emotikona.pl/gify/pic/11wir.gif

Odnośnik do komentarza

Misia86 nie będę Ci niczego doradzać, tylko napisze jak to było u nas :Oczko: Z moim mężem poznaliśmy się w 2000r. i potem było długo nic. Pracowalismy razem, ale nic między nami nie iskrzyło. No może tak nie do konca, ale oboje bylismy w lepszych lub gorszych związkach i tego się trzymaliśmy. "Dojrzeliśmy" do siebie pod koniec 2002r., zaręczyliśmy się w kwietniu 2003r., a pobraliśmy w lipcu 2004. W tym roku przypada nasza 5 rocznica ślubu (jak my ze sobą tyle lat wytrzymaliśmy??? :Śmiech:) Przed ślubem mieszkaliśmy razem ponad rok i myslę, że to było bardzo dobre - taka szkoła życia. Jednak inaczej jest jak mieszka się osobno i tak do końca nie zna się swojego partnera. W tym czasie dowiedziałam się, że mój wtedy przyszły mąż potwornie chrapie w środku nocy, zostawia 2 krople napoju w butelce schowanej w lodówce, nie znosi wycierania kurzu z monitora i jeszcze wieeeelu innych ciekawostek :Śmiech: Nie zraziło mnie to, choć nie ukrywam, że pewne rzeczy doprowadzały mnie i nadal doprowadzają do furii. On natomiast dzielnie znosił mój PMS, zrzędzenie na bałagan i wieczorne pogaduchy z koleżankami :Oczko: Decyzja o dziecku była bardzo przemyślana i dlatego wstrzymaliśmy się z nią do czasu aż się pobierzemy. Po prostu jest łatwiej jeśli chodzi o formalności, nazwisko itp. Oboje pracowaliśmy, mieliśmy ustabilizowaną sytuację finansową. Mąż nalegał na początku, żebyśmy wstrzymali się z decyzją o dziecku aż uda nam się kupić własne mieszkanie. Potem zmiękł i doszedł do wniosku, że myśląc w ten sposób możemy nie zdąrzyć (biorąc ślub mieliśmy po 27 lat). No i poszło :Śmiech: Miesiąc po ślubie zaszłam w ciążę i Małgosię powitaliśmy w wynajmowanym mieszkaniu. Po 1,5 roku udało nam się znaleźć nasze obecne lokum. Ja w tej chwili nie pracuję, szukam pracy ale nie gwałt. Wiem, że chcę znaleźć pracę docelową, a nie przypadkową czy tymczasową.
Wg mnie decydując się na założenie rodziny (jak to brzmi!) należy mieć na uwadze nie tylko to co będzie jutro, ale przede wszystkim to co może się wydarzyć za pół roku czy za roku. Nie wyobrażam sobie mieszkania z teściami czy rodzicami, bo jednak bądź co bądź różnica pokoleń zawsze wylezie i nikomu nie wyjdzie to na zdrowie...

Życzę Wam wszystkiego co najlepsze i samych trafnych decyzji :Całus:

BĘDĄC MATKĄ NIGDY NIE MÓW, ŻE JESTEŚ NA COŚ PRZYGOTOWANA...

http://lb5f.lilypie.com/ItFmp2.png

Odnośnik do komentarza

Ardhara
yasmelka
wiesz...ja miałam 23 lata jak poznałam swojego męża....w styczniu poznaliśmy się na gg......w marcu poznaliśmy się na żywo...w maju były zaręczyny i wynajęta sala - chociaż wszyscy po jego stronie byli przeciwni...bo ja z miasta on ze wsi.....ja bez hektarów...on z....i znajomść 2 miesiące przed nasz miłością to dla nich coś nienormalnego.....na wrzesień był zaplanowany slub...a my chcieliśmy odrazu wszystko...wiedzieliśmy że damy ade jak tylko się zobaczyliśmy.....na początku lipca byłam w ciąży......dla wszystkich było oczywiste ze z tego wzgledu się pobieramy.....a my pobieraliśmy się ze wszystkich możliwych wzgledów.....nie było dla nas ważne co inni powiedzą....ja majac te 23 lata tak bardzo chciałam dzieka że trudno to opisać......mój maż również.....i urodziła nam się wspaniała córeczka.....byłonam bardzo ciężko na początku ale nie chcielśmy żeby nam ktoś pomagał....to nasza decyzja...i wiesz....to zdziałała miłość....sama zobaczysz......a prawda czekanie na to wszystko jest bardzo podniecające.....:smile_move:

podobnie jak u nas :36_1_21::36_1_21::36_1_21:

bajkowa historia...wielu nam w to nie wierzy....myślą że ich nabieramy z tym netem i prędkością......:o_noo:


http://www.suwaczki.com/tickers/82docwa1zyg7nb5a.png
http://www.suwaczki.com/tickers/wff2vcqg6w42rjgz.png

Odnośnik do komentarza

Misia cieżko tak doradzic co będzie najlepsze bo każdy ma inną sytuacje i to pod nia należy podejmować tak poważne decyzje co do ślubu i posiadania dzieci...

U mnie było tak... Całe studia 'przechodziłam; z chłopakiem. Na 4 roku sie oswiadczył. Rok po studiach mieliśmy zarezerwowaną sale na wesele. Studia sie skonczyły. Poszłam do pracy, on nie mógł jej znależć wiec przesiadywał/wrócił do domu rodzinnego. Nasze drogi zaczęły sie rozchodzić. W pracy poznałam mężczyzne...On też miał 6 letni zwiazek, w którym nie czuł sie szczesliwy. Zaczęliśmy sie spotykać i oszukiwać 'tamtych'. W końcu stwierdziliśmy DOŚĆ. Zerwałam zaręczyny, on rozstał sie z dziewczyną.
Po miesiacu znajomości zamieszkaliśmy razem- to był grudzień 2006. W czerwcu 2008 wzieliśmy ślub a w pazdzierniku spodziewamy się naszego maleństwa... Jest tak jak sobie wymarzyłam, mam meża który jest całym moim światem!!! Kazdemu tego życzę!

Teraz mam 27lat...Całe studia balowałam i sie bawiłam. Niczego w życiu nie żałuję. Nie potrzebuję juz rozrywek ani uniesień. Dorosłam do posiadania rodziny do dania życia dzieciatku. W wieku 23 lat miałam całkiem inne priorytety.... I nie załuję, że nie podejmowałam tak poważnych decyzji wtedy. Bo dopiero teraz czuję, że naprawde do tego dorosłam

Jestem wychowana bardzo tradycyjnie- najpierw zaręczyny, potem ślub potem dziecko. I tak było. I uważam, że jest to bardzo zdrowe podejście, przemyslane- bo decyzja o dziecku nie może być podjęta ot tak!!! A przede wszystkim mamy ustabilizowana sytuacje finansową bo nie wyobrazam sobie brania pieniędzy na pieluchy od rodziców- byłby to dla mnie wstyd...

Także życzę mądrych i przemyślanych decyzji!!!

http://www.suwaczek.pl/cache/e87b98cf69.png

http://www.suwaczek.pl/cache/8cb5d0cb4a.png

http://www.suwaczek.pl/cache/7a700c8404.png

Odnośnik do komentarza

Witajcie :)
Dzięki AnnaWF za Twojego posta, fajnie, że tak korzystnie wszystko Ci się ułożyło, tak, jak faktycznie sobie zaplanowałaś, pomimo takich radykalnych zmian w życiu (z poprzednim partnerem mieliście już zaplanowany ślub itd...) Widocznie tak po prostu miało być.

Coraz częściej przekonuję się, że w życiu nic nie dzieje się bez powodu, niby pewne rzeczy mają czasem dla nas małe znaczenie, a potem urastają do rangi decydujących momentów w naszym życiu.

Prawdopodobnie, moje tak poważne podejście do tak ważnych decyzji w życiu wiąże się z tym, że za rok kończąc studia i rozpoczynając pełnoprawne życie zawodowe (bo i tak teraz pracuję praktykując, robiąc małe zlecenia), wkraczam w zawód będący tzw. "zawodem zaufania publicznego". Zdaję sobie z odpowiedzialności, jaka na mnie ciąży, jest to odpowiedzialność bezpośrednio za dobro wspólne i ludzkie życie, i moja rola, choć to może zabrzmi lekko egoistycznie i górnolotnie, nie jest dla ludzi nieodpowiedzialnych i przypadkowych. Całe studia, zamiast "szaleć", chodzić co tydzień na imprezy i balangować całe noce, bardzo przykładałam się do mojego wykształcenia.
Dlatego wykształciłam w sobie chociaż część tej odpowiedzialności, jakiej trzeba młodej mamie. W dodatku mam cudownego, odpowiedzialnego i dojrzałego emocjonalnie partnera, a owocem tej miłości chcielibyśmy aby było... :)

Ale zdaję sobie sprawę, że jeszcze troszkę nam trzeba do tej całkowitej samodzielności i mimo wszystko warto aby w naszych głowach gdzieś już się powoli rodziły plany macierzyńskie :)

A jak już chyba pisałam wcześniej - fajnie jak to wszystko w naszym życiu postępuje wg pewnego planu na życie, jak wszystko ma swoją kolejność i miejsce :)

Odnośnik do komentarza

aha :) a chciałam Wam powiedzieć, że takie znowu mnie naszły refleksje, bo jak są "wakacje", to korzystając z okazji praktykuję w różnym firmach i zdobywam doświadczenie zawodowe, i jestem znów kolejny krok do podjęcia decyzji o stałym zatrudnieniu. Wy to pewnie wszytskie dawno doświadczone w tej dziedzinie, ale ja się bardzo cieszę, że jestem w takim fajnym momencie w życiu, że zeraz praca, wspólne mieszkanie pod jednym dachem, upragniona rodzinka... :) strasznie mnie to nakręca pozytywnie, do kolejnych zadań :)

I w wiązku z tym mam chyba trochę niedyskretne pytanie :D ale co tam - pytam :D
A mianowicie: Jaka jest taka optymalna miesięczna wypłata, aby skromnie, ale na przeciętnym poziomie móc się samemu utrzymać? Mówię o np. parze jeszcze bez dziecka? Aby opłacić mieszkanie, przeciętne wyżywienie, codzienne potrzeby...
Myślałam, że po studiach będę zarabiać w okolicach przeciętnej krajowe, czyli marne pareset złotych, a ku mojejmu pozytywnemu zaskoczeniu, dzisiaj w firmie dowiedziałam się, że osoby 3 lata po studiach zarabiają w granicach 3000-3500zł :) ja nie liczę od razu na takie pieniądze, ale może niedługo zacznie się zarabiać także w Polsce przyzwoite pieniądze.
Czy możecie chociaż podać przedział, np. 1500-2000zł, 2000-2500zł?

Odnośnik do komentarza

Hmm watek fajny, ja powiem jak bylo u mnie,

Mam 21 lat, poltora roku mieszkam juz w wynajetym mieszkaniu z narzyczonym,(planujemy slub 2011 ale zobaczymy jak to bedzie, najpierw chcemy dziecko) jak sie wyprowadzalam zmienilam prace,( poznalam mojego M w bylej pracy i po 5 miesiacach razem zamieszkalismy) teraz pracuje u przyszlego tescia( z tym mialam duze szczescie) w tamte wakacje postanowilismy ze kochamy sie bez zabezpieczenia jak bedzie to bedzie :) ale okazalo sie ze to nie takie hop siup, staramy sie do tej pory i nic :( bylismy u lekarza leczymy sie oboje, wiec ja postawilam w sumie na dziecko, bo teraz robimy wszystko zeby sie udalo, i napewno dla mnie dziecko i rodzina bedzie na 1 miejscu, o prace sie nie martwie bo tesc mnie nie zwolni;) i kiedy bym chciala wolne to mam, troszke o mieszaknie nie tylko martwie, bo za rok konczy sie umowa wynajmu, i niewiem co wtedy bedzie, ale mysle ze moi jak i tesciowe pomoga nam, a jak sie juz uda zajsc, bede najszczesliwsza osoba na swiecie, a wtedy juz nie bedzie dla mnie zadnych przeszkod :)

Pozdrawiam i powodzenia:)

Aniołek 6 tydz

:Płacz:
http://www.suwaczki.com/tickers/mhsvhdge54fl2flm.png
Odnośnik do komentarza

misia86

I w wiązku z tym mam chyba trochę niedyskretne pytanie :D ale co tam - pytam :D
A mianowicie: Jaka jest taka optymalna miesięczna wypłata, aby skromnie, ale na przeciętnym poziomie móc się samemu utrzymać? Mówię o np. parze jeszcze bez dziecka? Aby opłacić mieszkanie, przeciętne wyżywienie, codzienne potrzeby...
Myślałam, że po studiach będę zarabiać w okolicach przeciętnej krajowe, czyli marne pareset złotych, a ku mojejmu pozytywnemu zaskoczeniu, dzisiaj w firmie dowiedziałam się, że osoby 3 lata po studiach zarabiają w granicach 3000-3500zł :) ja nie liczę od razu na takie pieniądze, ale może niedługo zacznie się zarabiać także w Polsce przyzwoite pieniądze.
Czy możecie chociaż podać przedział, np. 1500-2000zł, 2000-2500zł?


To zalezy od wielu czynnikow. Np w jakim miescie chcecie wynajac mieszkanie. Czy chcecie mieszkac sami czy z jakąs inna parą, no i jakie ma to byc mieszkanie. Przykładowo w Krakowie za wynajęcie kawalerki (nie w centrum) na przyzwoitym poziomie trzeba zaplacic około 1000 zl. czasem mniej czasem więcej. Osobno rachunki. Bilet miesięczny to dalsza kasa, około 80 zł (caly czas mowie o Krakowie, wiadomo co miasto to inne kwoty).
Jak jest u nas szczerze powiem ze nie mam bladego pojęcia. Nie liczymy ile kasy wydajemy miesięcznie. Znaczy ze nie jest źle :)

Odnośnik do komentarza

Mieszkam na śląsku, a dokładnie w Bielsku Białej, czyli w jednym z największych miast na południu. Przewiduję wynajem jakiegoś małego mieszkania (kawalerki), ale bez osób trzecich, czyli jakiejś dodatkowej pary, skoro mielibyśmy stać się niedługo rodziną to chce żebyśmy mieszkali jak rodzina a nie z kimś na boku ;/ sprawdzam na bieżaco ceny i niestety poniżej tej granicy 1000 zł mało jest ciekawych ofert (tzn. oczywiście są, ale standard jest poniżej przeciętnej, albo gdzieś daleko od centrum). Tak w ogóle, 1000 zł co miesiąc dawać komuś w łapę za sam fakt pomieszkiwania na czyimś mieszkaniu - trochę dobijające, co? lepiej wziąć kredyt i się pobudować; cena za m2 stanu surowego to ok. 2500-3000 zł. Więc przy trochę wyższych zarobkach można jakoś wyjść na prostą...
Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

ja jestem z moim Danielem od roku...
mieszkamy razem od tego własnie czasu... nie wiem czy jestem w ciąży czy nie bo testy wychodzą przeróżnie...
ale wiem kilka rzeczy... ja obecnie jestem bez pracy, Daniel pracuje na czarno...
jeśli jestem w ciąży, to wiem, że damy radę mimo, że jest cholernie ciężko i że planujemy zacząć starania legalne( :D ) dopiero w marcu, kilka miesięcy przed ślubem.

najważniejsze, by miec cokolwiek by zapewnić dziecku stabilność, Daniel ma mieszkanie, mieszkamy z jego babcią u niego a babcia to dobry duch domu, ugotuje czasami i dla nas, wrzuci pranie do pralki, ja zaczynam nową pracę od października...

jest też taka prawda, że jeśli będzie sie cały czas kalkulowało, żeby kasy było wystarczająco na dzidziusia, to nigdy prowdopodobnie by sie nie na nie nie zdecydowało świadomie :)

mysle, że najpierw wazne jest byście sami się ustatkowali, pomyśleli o mieszkaniu i o pracy...
by dziecko nie czuło potem Twoich i męża lęków...
i życze wszystkim wpadki, takiej nieprzemyslanej do końca decyzji, bo skoro jest miłość, to pieniadze też się znajdą.... choćby na podstawowe rzeczy.
ciuszki i wózek, łóżeczko mozna kupić tanio uzywane... a w super stanie.

powodzenia :)


"I tylko jedno może unicestwić marzenie - strach przed porażk

Odnośnik do komentarza

Syrenka
ja jestem z moim Danielem od roku...
mieszkamy razem od tego własnie czasu... nie wiem czy jestem w ciąży czy nie bo testy wychodzą przeróżnie...
ale wiem kilka rzeczy... ja obecnie jestem bez pracy, Daniel pracuje na czarno...
jeśli jestem w ciąży, to wiem, że damy radę mimo, że jest cholernie ciężko i że planujemy zacząć starania legalne( :D ) dopiero w marcu, kilka miesięcy przed ślubem.

najważniejsze, by miec cokolwiek by zapewnić dziecku stabilność, Daniel ma mieszkanie, mieszkamy z jego babcią u niego a babcia to dobry duch domu, ugotuje czasami i dla nas, wrzuci pranie do pralki, ja zaczynam nową pracę od października...

jest też taka prawda, że jeśli będzie sie cały czas kalkulowało, żeby kasy było wystarczająco na dzidziusia, to nigdy prowdopodobnie by sie nie na nie nie zdecydowało świadomie :)

mysle, że najpierw wazne jest byście sami się ustatkowali, pomyśleli o mieszkaniu i o pracy...
by dziecko nie czuło potem Twoich i męża lęków...
i życze wszystkim wpadki, takiej nieprzemyslanej do końca decyzji, bo skoro jest miłość, to pieniadze też się znajdą.... choćby na podstawowe rzeczy.
ciuszki i wózek, łóżeczko mozna kupić tanio uzywane... a w super stanie.

powodzenia :)

Dzięki Syrenko :*
Wątek trochę przystarzały, bo nasze plany nieco uległy zmianom... Do rzeczy: Mamy mieszkanie, tzn. będziemy mieć za ok. 1 miesiąca (wynajmowane, ale za nieduże pieniądze). Jak na początek myślę, że spokojnie wystarczy, kasę będziemy mieć ze stypendium i drobnych prac, stałej pracy mieć nie możemy, bo jeszcze studiujemy dziennie. My ślub planujemy, ale na razie w rozmowach, dzidzię też. Ale myślę, że to samo jakoś się ułoży, może za jakiś czas po prostu przestaniemy się zabezpieczać w dni płodne, może jeśli 'zaskoczymy' to zmobilizuje to nas do wzięcia ślubu... Na razie myślimy o zakończeniu studiów, ale coraz bardziej przekonuję się do tego, że ten jeden papier wcale nie jest najważniejszy... Czasem z niektórych rzeczy warto poluzować, żeby móc cieszyć się innymi, o wiele ważniejszymi w życiu :) a tym właśnie jest szczęśliwa rodzinka :) nie ma nic piękniejszego...!!!!!

Pozdrawiam i dzięki wielkie za posta :)

Odnośnik do komentarza

Aha :)
No i oczywiście gratuluję dzidziusia w brzuszku :D !!! Jeśli to faktycznie 'to' :D

Ja też sobie życzę "kontrolowanej wpadki" ;) myślę, że pieniążki zawsze się znajdą, mniejsze czy większe, wiem że to ważne... może to nie będzie gwarantowane 5 tys zł co miesiąc, może troszkę mniej, ale uważam tak jak Ty, że cały czas może nie przychodzić odpowiednia chwila, bo mamy za mało, bo jeszcze jeden awans, bo jeszcze większe mieszkanie... i tak w nieskończoność. Chyba bardzo podobnie myślimy :)

Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...