Przywędrowałam za Anulką ;-)... szukac gdzieś nadziei w stogu siana :( U nas to chyba jeszcze inna bajka. Oliwia poszła do przedszkola w styczniu. kiedy miała dwa latka i 3 miesiące, zaklimatyzowała się od pierwszego dnia, i nie było żadnych problemów z niczym, ani też ani jednego dnia płaczu. Do przedszkola chodziła jeszcze cały lipiec, nie zdarzyło się jej płakać. W czerwcu mąż wyjechał na 3 miesięczny kurs i przyjeżdza do domu raz na dwa tygodnie, Oliwia jest z tatą bardzo mocno żżyta, zaczynająć od kąpieli, zakończywszy na spaniu. Od penewgo czasu Oliwia popłakiwała przez dzień już w sierpniu, że ona chce iść do taty, ale tłumaczyłam tuliłam itsd we wrześniu poszła do przedszkola, pierwsze dwa dni były cudowne jak poprzednie, od środy pojawił się koszmar, w czwartek Oliwia wyszła w ogóle z sali, kiedy ją odprowadziłam i wyszłam ona po chwili uciekła Paniom, był straszny płacz, krzyk a ja płakałam razem z nią, w piątek zanim weszła do sali próbowała uciekać z przedszkola, w czwartek tłumaczyłam jej całe popołudnie że przedszkole jest fajne,że rodzice też chodzili przypominała jej fajne chwile z zeszłego sezonu, nie wiem jak będzie w poniedziałek, ale już się boję. Na samą myśl odprowadzenia młodej do przedszkola źle się czuję i serce chce mi pęknąć. Oliwia teraz jest w innej grupie niż była w zeszłym roku, są tam nowe dzieci, i nie ma nikogo z kim była poprzednio, jedynie została sala którą przecież bardzo dobrze zna, Panie również zna.Już sama nie wiem co robić :(