Skocz do zawartości
Forum

Żeromski czy Rydygiera?


Gość wertels17

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,
termin mam na styczeń, niestety będę musiała mieć cc.
Zastanawiam się nad szpitalem Rydygiera i Żeromskiego. Czy któraś miała cc z osobą towarzyszącą? Słyszałam, że w Rydygierze może być za opłatą mąż przy cc, a planowaliśmy wcześniej poród rodzinny. Czy któraś z Was wie, jak jest w tych szpitalach, czy dziecko od razu jest z mamą do końca pobytu w szpitalu? Jak długo tata może zostać po cięciu w szpitalu? Jeśli ktoś może to proszę o opis całego pobytu w tych szpitalach ( ile przed cc trzeba sie zgłosić do szpitala, jak wyglądają kolejne "etapy" cc) pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza

Nigdy Rydygiera! Z opowieści koleżanek polecają Żeromski. Sama leżałam na Rydygiera. W 10 tyg ciąży mi powiedzieli że w sumie to nie jest jeszcze dziecko w brzuchu, jeszcze nie wiadomo ja to się rozwiąże. Na zachodzie nie zajmują się opieką tak wczesnych ciąż no ale mnie zbadaja. Dr król stwierdził że nie muszę zostawać w szpitalu i że mogę już iść ale na wypisie w którym dopisywal jeszcze 3 razy coś w drodze powrotnej na SOR było napisane że nie wyrażam zgody na zostanie w szpitalu. Ja nie mogłam tego rozszyfrować a jak spytalam co jest napisane to powiedział toco ustalilismy. Dopiero dr z soru mu uświadomił że źle robi i zostałam. Byłam na sali z dziewczyna która była w 34 tyg dziecka 2 kg i jej powiedzieli że w każdej chwili może urodzić i ma czekać?! Od razu powinna dostać skierowanie do szpitala który ma 3 kategorie. O porodowce żeromskim nie słyszałam złego slowa

Odnośnik do komentarza

Wiem, że post stary, ale piszę, bo może ktoś nadal szuka odpowiedzi:)
Ja rodziłam w 2011 w Żeromskim i - choć wiem, że to głupio zabrzmi - było super:)
Przyjechałam do naturalnego porodu, ale okazało się, że dziecko przestało się ruszać - decyzja o cc była NATYCHMIAST, nikt się nie zastanawiał, nie czekał, nie debatował. I dobrze, bo okazało się, że młoda była przyduszona.
Męża na salę operacyjną nie wpuścili, ale w sumie nie dziwię się - to była interwencja, nie planowy zabieg.
Położne jak anioły. Co 15 minut przychodziły pytać, czy dobrze się czuję. Cały czas środki przeciwbólowe, położne przychodziły i mówiły, że jak tylko trochę zaczyna bolec - od razu prosić o ketonal i nie przejmować się niczym. Codziennie rano przyjeżdżała pielęgniarka z eleganckim wózeczkiem i mówiła: "Dzień dobry Paniom, witam! Czy któraś z Pań życzy sobie zmianę opatrunku? A może zmianę pościeli? A może pomóc pod prysznicem? " Za pierwszym razem wywaliłam oczy ze zdziwienia, potem się przyzwyczaiłam:)
Postawiły mnie do pionu po 8 godzinach od cc - miałam znieczulenie pp. Mąż był ze mną każdego dnia od 10.00. do 21.00. albo do 20.00. - nie pamiętam dokładnie. Jeśli chodzi o dokarmianie - faktycznie, dokarmiają, ale wiecie co, dziewczyny, czy to znowu aż takie ważne, żeby o to toczyć boje? Pewnie, ze karmienie piersią korzystne, ale znowuż nie za wszelką cenę. Moją córkę dokarmiali, a po przyjście do domu i tak rzucała się na pierś, jak wygłodniały hipopotam:) Inna sprawa, ze ważyła ponad 4 kg. - permanentny głód został jej do dziś:)
Po tych wszystkich superlatywach chciałabym jednak przypomnieć, że poród... boli, a żadna porodówka nie jest najwspanialszym miejscem na świecie. To tak dla równowagi:) Pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...