Skocz do zawartości
Forum

Bunt dwulatka:(


asia78

Rekomendowane odpowiedzi

U nas 200% bunt dwulatka. Na psacerze ucieka gdzie mu sie podoba a za reke nie chce. Jak chcemy go wziac za reke to kladzie sie na chodniku. Wozek odpada, bo wychodzi gora. Ubieranie to caly cyrk. NIe chce sie ubierac i w koncu ubieramy go na sile albo lata nago. W domu na wszystko sie wspina, o pomoc nie prosii tylko ciagnie krzeslo i sam sciaga wszystko co mu potrzebne albo otwiera dzrzwi. Jak zlapie cos czego mu nie wolno to oczywisice nie oddaje tylko ucieka z tym. Jak mu sie zabierze to wrzask, ktory trwa strasznie dlugo. Uparciuch jest niesamowity, jak ma plan to nic go od niego nie odwiedzie. Te ryki histeryczne trwaja bardzo dlugo. Ostatnio 20min i po tym czasie ja peklam. Poszlam do niego i przytulalilam. WIem ze musze byc spokojna i tak tez sie staram postepowac

Zupelnie nie wiem jak na to wszystko reagowac. Dostalam rade od mamy, zeby wyjsc i zajac sie zabawa z corka w drugim pokoju, ale taka zeby i jego zainteresowala i zeby przyszedl. Ale to nie skutkuje, bo on tylko lezy i placze. Takie sytuacje powtarzaja sie pare razy dziennie 3-4 powiedzmy. Nie reagowac, czy odrwacac jego uwage. Drugiej opcji tez probowalam, ale z marnym skutkiem. Ma byc tak jak on chce albo bedzie ryczal

Proby wytlumaczenia o co mu chodzi nie wchodza w gre, bo Stefan bardzo malo mowi. To znaczy zeby on powiezial czemu placze.

No i co z tym zrobic? Prosze o rady, bo jest to dla mnie nowa rzecz. Z Pola nie mialam tego problemu

Odnośnik do komentarza

asia78
U nas 200% bunt dwulatka. Na psacerze ucieka gdzie mu sie podoba a za reke nie chce. Jak chcemy go wziac za reke to kladzie sie na chodniku. Wozek odpada, bo wychodzi gora. Ubieranie to caly cyrk. NIe chce sie ubierac i w koncu ubieramy go na sile albo lata nago. W domu na wszystko sie wspina, o pomoc nie prosii tylko ciagnie krzeslo i sam sciaga wszystko co mu potrzebne albo otwiera dzrzwi. Jak zlapie cos czego mu nie wolno to oczywisice nie oddaje tylko ucieka z tym. Jak mu sie zabierze to wrzask, ktory trwa strasznie dlugo. Uparciuch jest niesamowity, jak ma plan to nic go od niego nie odwiedzie. Te ryki histeryczne trwaja bardzo dlugo. Ostatnio 20min i po tym czasie ja peklam. Poszlam do niego i przytulalilam. WIem ze musze byc spokojna i tak tez sie staram postepowac

Zupelnie nie wiem jak na to wszystko reagowac. Dostalam rade od mamy, zeby wyjsc i zajac sie zabawa z corka w drugim pokoju, ale taka zeby i jego zainteresowala i zeby przyszedl. Ale to nie skutkuje, bo on tylko lezy i placze. Takie sytuacje powtarzaja sie pare razy dziennie 3-4 powiedzmy. Nie reagowac, czy odrwacac jego uwage. Drugiej opcji tez probowalam, ale z marnym skutkiem. Ma byc tak jak on chce albo bedzie ryczal

Proby wytlumaczenia o co mu chodzi nie wchodza w gre, bo Stefan bardzo malo mowi. To znaczy zeby on powiezial czemu placze.

No i co z tym zrobic? Prosze o rady, bo jest to dla mnie nowa rzecz. Z Pola nie mialam tego problemu

Jak wrzeszczy i udawanie braku zainteresowania nic nie daje to probuj go przytulac i mu mow ze go kochasz ale nie wiesz dlaczego placze...
ja Vickowi mowie ze jaknie zrobi tego czegos co ma, to mama sie bedzie gniewac, jaknie skutkuje to licze do trzech i wtedy ide do niego ja i robie co mam zrobic (ubieranie, zmiana pieluchy czy co tam trzeba) nie zwazajac na jego prostesty, bo w takim momencie jak ulegniesz to on bedzzie coraz bardziej przeginal.Z lataniem na golasa jakmasz w domu cieplo to jest okay, ale jak bedziesz musiala wyjsc to bedzie gorzej z ubieraniem go, rosnie i jest corz silniejszy...
w wozku moja droga to trzeba dzieciaka wlozyc i zapiac szeklami tak zeby sie nie mogl wyswobodzic, w koncu ryczenie go zmieczy - tylko caly czas musisz mu tlumaczyc ze jak bedzie grzeczny to go wypuscisz - o ile to faktycznie bedzie mozliwe bo jak gdzies musisz jechac to mu nie obiecuj...ja pozwalam Vickowi isc obok mnie jaknie chce do wozka ale mu tlumacze ze musi isc za reke lub trzymac sie wozka inaczej go wloze i zapne. Jak ucieka to mu mowie ze ma dwa wyjscia - albo ze mna idzie albo go zapne w wozku - i to dziala, a jak nie, to wkladam i zapinam szelki i powtarzam ze nie wypuszcze dopoki sie nie uspokoi.Nie mowie ze wlozenie go szywnego nie graniczy z cudem...ale trzeba - konsekwencja to podstawa - jak pare razy pogrozisz a nie zrobisz tego co zapowiedzialas to syn sie nauczy ze twoje slowa nic nie znacza a za to co robi nie ma konsekwencji.Duzo do niego mów i tłumacz, co za co i dlaczego tak a nie imaczejOn malo mowi ale na pewno wiecej rozumie.i chwal go zawsze ilekroc zachowa sie pozytywnie.na bieganie na golasa jest dobry sposob zeby pozwolic na to jak sie wyrwie po kapieli - zmarznie i sam przyjdzie zeby mu piziamke założyć...jak trzeba zabrac to co zaiwanil, to trzeba, ale tlumaczysz dlaczego mimo jego krzyku - nozyczki zabieram bo są "ała".
Ja wielu niebezpiecznych rzeczy Vicka oduczyłam na zasadziej "sparzenia się" - dosłownie nawet jak chciał zapalniczke i uparcie kradl je i pstrykał nimi to mu zapalilam ogien i pozwolilam "dotknąć" - tzn.zgasilam ale juz w momencie gdy poczul to nieprzyjemne cieplo. Nozyczkami jak nie chcial oddawac, a zdarzylo sie ze skądś mi je świsnął mimo calego uwazania, tlumaczylam, ze mozna nimi zrobic ala, zapytalam czy chce zeby mu pokazac i go czubkiem delikatnie ukłułam - na tyle tylko co ugryzienie komara, ale zrozumial.
pozwolilam dotknac mocno cieple drzwi rozgrzanego piekarnika, zeby wiedzial ze tego nie wolno otwierac, nie robi tego w ogole, czy po poparzeniu herbata - dalam kilka razy do dotkniecia mocno cieply kubek, bo zapominal szybko jak sie poparzyl i trzeba mu bylo pokazac, ze kubkow chwytac nie wolno...
To sa metody skuteczne, może sie narazam znowu na głupie komentarze, ale jest to rodzaj poznawania swiata przez doswiadczanie go i uwazam , że dla dziecka, ktoremu jeszcze nie da sie wszystkiego wytlumaczyc, to oprocz tego trzeba poprzec pewne tezy przykładem taktycznym- dydyaktycznym.

pamietaj - nie moze byc jak on chce, niegdy nie ustepuj jak ryczy - kilka razy i bedzie mial cie w garsci, dzieci w tym wieku doskonale rozumieja potege manipulacji, i robia to swiadomie.
Powodzenia:Oczko:

http://www.suwaczek.pl/cache/726950a1c9.png
www.devachan-viking.blogspot.com www.0-dzidzi.bloog.pl

Viking - Victor Leon

Odnośnik do komentarza

Droga Mamo Stefka i Poli :)
Oj, jaki sprytny malec :) Lubie takich! Moja rada będzie krótka. Stanowczość i konsekwencja.
Wszystkie polecenia powinny być do dzieci kierowane tonem stanowczym, jednoznacznym i bez możliwości wyboru opcji, bo innych opcji nie ma. Jeśli wychodzimy, to sie ubieramy i kropka.
To nie jest bunt... To swawola, bo maluszek już zdążył się zorientować, że może porzadzić :)
Reakcja państwa na ucieczkę, czy stawianie oporu powinna byc natychmiastowa. Rada Pani Mamy jest słuszna. Ignorować płacz, nawet jeśli trwa długo. To synek niech szuka kontaktu i przyjdzie się przytulić. Zabawa w drugim pokoju jest bardzo dobrym pomysłem, bo daje malcowi możliwość wyboru. Płacz czy inne atrakcyjne zajęcie? :) Zachowania Stefka są domeną dzieci samodzielnych, energicznych i o silnym charakterze. Niezdecydowaniem i uległością trudno będzie zapanować nad takim maluchem.

Życzę cierpliwości, wytrwałości i wielu pięknych chwil.

Serdecznie Pozdrawiam!
A.Żurakowska

P.s. Urocze zdjęcie i cudne dzieci :)

Odnośnik do komentarza

Wczoraj mialam z nim mega przeprawde, bo urzadzil 2 wielkie ryki w ciagu 3h o te sama rzecz. Wroiclismy z dworu wg niego za wczesnie. Najpierw byla jedna histeria i wiszenie na klamce drzwi wyjsciowych i zasypianie niemal w tej pozycji. Udalo mi sie go polozyc do lozeczka i zansal. Za godzine obudzil sie i przypomnial sobie, ze za wczesnie wrocil ze spaceru i znowu wrzask. A goraco mu bylo tak, ze az sie rozebral:) Jakos glaskaniem i przytulaniem udalo mi sie go wyciszyc. Jak uslyszam poczatek dobranocki zerwal sie i polecial ogladac a potem sam poszedl do lozka spac jakby nic sie nie stalo

Oj, trudno mi bedzie, bo to strasznie trudny uparciuch.

Tak sobie jeszcze pomyslalam, ze moze trzeba mu ograniczyc bodzce rozne, zeby jakos spokojniej zyl. Dzis planowalam kino pierwszy raz, ale zrezygnuje z tego. Pojdziemy na spacerek.

W tym wszystkim szkoda mi tez mojej Poli, bo przez to jego rzadzenienie zupelnie inaczej zyjemy. Np. na placu nie mam casu zajac sie nia, bo musze latac poza placem za uciekajacym Stefanem. W zwiazku z tym prawie zrezygnowalismy z placy w dzien,wychodzimy tylko po pracy meza jak jedno lata za Stefanem. Do poludnia chodzimy tylko na spacer (Stefan w wozku) albo dzieci ida na taras przy domu

Nie mialam z corka nigdy takich problemo, jej dawalo sie duzo wiecej wytlumaczyc, przekonac ja do roznych rzeczy

Jeszcze raz dziekuje bardzo, bardzo za odpowiedz. Pewnie jeszcze sie odezwe dac sprawozdanie z placu boju, bo to okreslenie jest bardzo adekwatne do naszej sytuacji

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...