Skocz do zawartości
Forum

Problem typowo nie rodzinny..:(


pbmarys

Rekomendowane odpowiedzi

Witam:)

Pisze ponieważ czuje że musze to zrobić wbrew innym ludziom. I nie tylko.

Wydaje mi się że mam największy problem z którym sobie sama nie umiem od roku poradzić. Tym problemem jest rodzina mojego partnera (nie jest moim mężem, ani konkubinem). Albo coś związane z Nim i z naszym zwiazkiem.
Jesteśmy razem od dwóch lat, mamy roczna córkę i drugie w drodze- przezemnie bardzo na początku nie chciane.
Od dokladnie roku kiedy Róża się urodziła zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Mój partner zmieniał pracę co 3 miesiące i tak jest do teraz twierdził że przez matkę. Nie pomagał mi przy dziecku chyba na tyle ile ja chciałam, ja odcięłam się od świata, on zaczął mieć problemy ze swoją matka- dostala mieszkanie po ojcu w darowiźnie rok temu, gdzie mój partner od urodzenia jest tam zameldowany i mieszka tam a zarazem od małego był wychowywany przez dziadków- ojczym go bił, a matka się nim nie interesowała, nie dawała ani grosza na jego wychowanie dziadkom wręcz brała od nich:( i właśnie od tego dnia zeszłego roku jego matka zaczela się wtrącać, kłócić z nim, mnie też do tej chorej bajki wciągnęli- łącznie z tym że zanim Róża się urodziła okolo dwóch tygodni przed porodem kazała mi oddac dziecko do adopcji na wzgląd tego że my się nie umiemy dogadać, że nie będziemy umieli się Róża zająć itd. Boli do teraz. Zaczęło się od tego że nie zameldowała Rozy tam gdzie mieszka mój partner - w jej mieszkaniu. Kazała wręcz wymuszała bysmy płacili za nas troje za mieszkanie- z czego ani ja, ani Róża tam nie przebywamy . Bo nie chce nas tam zameldować, moja exteściowa. Za plecami mojego partnera chciała go wymeldować nie udało jej się. Ostatnio odlaczyla mu prąd- nie umieją się dogadać ona chce coś o czym my nie mamy pojęcia. Przez ta cala historię z mieszkaniem ja nie moglam karmic Rozy piersią bo miałam go za mało, doszło mleko modyfikowane i kasa skad ja brać na to:(- doszły nerwy i stres którego nie powinno wogole byc, między nami się zaczęło psuć, partner zaczął mnie obarczac tym że go nie wspieram tak jak on tego chce, a ja na tyle ile umiałam to robię.
Nawet ostatnio exteściowa zgłosiła się na policję że mój partner ja pobił. Ja bylam tego świadkiem wg niej. Wyssana z palca historia by nam zaszkodzić, i musiałam iść na policję zeznać to co wiem, a wiem że mój partner jej nie uderzył. Kłócili się owszem , i wtedy też tego dnia usłyszałam to czego nie zapomnę że od zawsze miała i bedzie mieć moje dzieci w "dupie" bo to ja zmieniłam mojego partnera, wg exteściowej kochanka w gorsza osobę taka która na jej zachcianki on już nie leciał, nie dawał jej pieniędzy tak jak kiedys itd. A dla niej ja jestem nikim. Zaczynam się bać tej kobiety, mam leki wychodzenia z domu, bo się jej boję. Zaczynam żyć powoli jak roślina, a jednocześnie jego rodzina psuje Nasz związek, nie wiem co już mam robić.
Nie bylam u psychologa bo moja mama zna prawie wszystkich jest psychiatra, a ja do jej znajomych za bardzo nie chce chodzić. :(
Nasze plany, ślub, mieszkanie itd poszły na bok bo ktos zaczął się wtrącać a ja już nie mam sił by walczyć..

Odnośnik do komentarza

Czy rozmawialas z mezem powaznie na ten temat? Tesciowa nie ma prawa wtracac sie w Wasze zycie. Dobry partner powinien stanac przy swojej kobiecie i nikomu nie pozwolic jej krzywdzic, powinien zawsze ja wspierac.
To musi byc okropne, tak, jakby ona byla z Wami, na trzecia w tym zwiazku. Tak sie nie da zyc.
Pamietaj, ze wszelkie grozby, zastraszanie itp. to tez jest przemoc. Przemoc psychiczna takze podlega karze i zawsze mozesz zglosic to na policje. Sa osrodki pomocy jak np. Niebieska Linia, mozesz zadzwonic, linia jest bezplatna i dowiesz sie jak mozna sobie z tym poradzic.

Odnośnik do komentarza

Narazie mój partner nie jest moim mężem właśnie między innymi przez jego matkę- dla mnie nie doszła exteściowa.
Chciałam z Nim wziasc ślub- ale nagle ta niepewność moja i to jego naciskanie że najlepiej do konca roku itd dały taki znak że serce się broniło.
Ja wiem że to dziwnie brzmi ale jestem młoda mam 23 lata on 25. Wie Pani on ma długi - dość duże, do tego ma wyrok w zawieszeniu , jedna sprawe w toku- taki dziwny typ mi się trafił, jest zagubiony i dlatego tak robi. Ale też wiem że zaczynam się go bać- ma swoje humory , kontroluje mnie, sprawdza mój telefon, jest zazdrosny, itd mnie to już denerwuje , nawet nie wiem kiedy ale straciłam najlepszą przyjaciółkę, nawet nie mam sił by odbudować to przyjaźń bo on mi przeszkadza... Czuje jakby on też psuł ten związek- a on mówi że to moja wina:( ja naprawde do Niego i jego matki nie mam sił...:(
przepraszam za tak dziwne opisanie tej sprawy ale już inaczej nie umiem.

Odnośnik do komentarza

Z jednej strony go Kocham, ale tak patrząc z drugiej że Nie Kocham Go. Mam wrażenie takie dziwne że mnie oszukuje, do tego ta kontrola itd. Czasem klocimy się o byle pierdoly. Czasem jest dobrze ale tylko tydzien dwa, potem znow powtórka z rozrywki. Jak go nie ma mieszkamy osobno czuje się taka pewniejsza, ale jak jest obok i trwa to np 2 dni pod rząd to czuje się uwięziona. Kiedys mu powiedzialam że czuje się nieszczęśliwa w tym związku to potem mi to nonstop można powiedziec wypominał.

Od miesiąca był na L4 bo miał złamanego palca u nogi- chciał mi to pokazać jak teraz zajmuje się dzieckiem, czyli zmiana pampersa z kupka to tylko 2 razy w tygodniu podczas kąpieli w wannie- kiedys wcale bo by zwymiotowal. Teraz jak jestem w 2 ciazy też mam taka reakcje ale jego to nie interesuje. A ja daje radę:) i mimo to zmieniam pieluchy, sprzątam, gotuje, chodzę z psami na spacer- kiedys robilam to często, a teraz to raz na krotko:(
no i musze sluchac tych jego narzekań co go to nie boli, co go wkurza itd,
Ja nauczyłam się siedzieć cicho, nie mówię mu co mnie boli, zreszta co mu powiem a trafie na jego zly dzień to jest źle. :(
Pamietam taka sytuację jak Róża miała 3 miesiące, mnie kompletnie nic nie cieszyło, miałam głupie myśli itd, wtedy tak doszłam do wniosku że to może byc depresja po porodowa- moja mama też tak uważała! Jak mu to powiedzialam to poprostu stwierdził że to nie możliwe, po ta depresję ma się tuż po porodzie.. Czy mnie wspierał wtedy?! Nie, wręcz przeciwnie dobijał gwoździe dalej. Dopiero po ok 2 tygodniach mnie zaczął przepraszać, bo zauważył że jest coś nie tak. Dzieckiem się zajmował tyle co zawsze czyli nic...
Czuje się smutna, nieszczęśliwa a także taka inna niż kiedys. Cały czas wierzyłam że się zmieni gdy urodzi się córka ale on brnie dalej w to swoje życiowe bagno...

Odnośnik do komentarza

Takiego psychologa bardzo dobrego to raczej u mnie w mieście nie znajdę. A ja od kilku lat jestem pod opieką PZP z powodu zaburzeń psychicznych - rodzice mieli ze mną problemy wychowawcze i chyba nie tylko:( (pochodzę z wielodzietnej rodziny) . A swojego psychiatrę mam w Częstochowie kolejna znajoma mojej mamy. Co do mnie to tak w skrócie, jak miałam 12 lat przeszłam poważna operacje kregoslupa- wstawienie implantu, od tego czasu jestem niepełnosprawna ze stopniem znacznym, całkowicie niezdolna do pracy obecnie jestem na rencie socjalnej, chodziłam do psychologa od 13 roku życia- miałam problemy z nauka, w domu tak sobie bo uciekalam itd. 3 lata później mama zaprowadziła mnie do PZP w Częstochowie, tam chodziłam do psychiatry i psychologa. A gdy skończyłam 18 lat, mama znow przeniosła mnie do PZP dla dorosłych. I tak to jest ze mną. Od pół roku u nikogo nie bylam także nie wiem czy psychiatra mi pomoże?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...